Z całą pewnością inaczej ostrowianie wyobrażali sobie pierwszy mecz w PGE Ekstralidze. Podopieczni trenera Mariusza Staszewskiego ulegli na własnym torze ZOOleszcz GKM Grudziądz 35:55. Przez wielu ekspertów te dwie drużyny typowane są do walki o utrzymanie.
Ostrowianie mieli dużego pecha od samego początku sezonu. Remont stadionu utrudnił planowanie treningów, a w tygodniu poprzedzającym mecz, tor był przykryty plandeką.
- Tor nie był taki sam jak zwykle. Długo nie mogliśmy tu trenować. Kiedy wyszliśmy na obchód, patrzeliśmy po sobie i pytaliśmy się wzajemnie: "co o tym sądzisz". Czuliśmy się jak zawodnicy gości - przyznał wprost Chris Holder w rozmowie z WP SportoweFakty.
Australijczyk zdobył 14 z 35 punktów dla swojego zespołu. Imponował walecznością na dystansie. W Ostrowie zaczyna się odbudowywać po niemrawym sezonie 2021.
- Może wszyscy byli nieco zestresowani. Jazda w PGE Ekstralidze nakłada dodatkową presję na zawodników. Niekoniecznie ze strony klubu, ale samemu na siebie. To ściganie z najlepszymi zawodnikami na świecie - wyjaśniał przyczyny porażki.
- Może byliśmy trochę zszokowani, jak poszły pierwsze wyścigi. To, że GKM był w dole tabeli w ostatnich latach, nie znaczyło nic. Byli szybsi na starcie i mieli więcej prędkości - dodał Australijczyk.
Po pierwszej kolejce ostrowianie zajmują 7. miejsce w ligowej tabeli. W następnym meczu zmierzą się z ostatnim For Nature Solutions Apatorem Toruń. Faworytami tego spotkania będą zawodnicy Roberta Sawiny.
- Ekstraliga jest trudna, więc jedyne, co nam pozostało, to wrócić, wykonać kolejne okrążenia, trzymać się razem. To dopiero pierwszy mecz, sezon jest długi - zakończył mistrz świata z 2012 roku.
Czytaj także:
- Smutne święto w Ostrowie. GKM przyjechał i szybko obdarł beniaminka ze złudzeń [RELACJA]
- Prezes beniaminka PGE Ekstraligi był załamany. "Przeżegnałem się"