Bengt Jansson przyszedł na świat 9 stycznia 1943 roku, a już jako 17-latek zadebiutował w rozgrywkach ligi szwedzkiej. Jak sam opowiadał w rozmowie z WP SportoweFakty, trafił do żużla dzięki Ove Fundinowi, Olle Nygrenowi i Rune Soermanderowi, a więc legendom światowego żużla.
Jazda w Anglii
Mając zaledwie 21 lat trafił do ligi brytyjskiej, która przez całe dziesięciolecia uchodziła za zdecydowanie najsilniejszą. Przez lata ścigały się tam największe tuzy światowego speedwaya.
- West Ham potrzebował zawodnika. Olle Nygren przekazał mi tę informację i porozmawiał z tamtejszymi promotorami. Trafiłem tam w środku sezonu w 1964 roku. Chcieli mnie zatrzymać tylko na trzy-cztery mecze, a jeździłem do końca roku - mówił w rozmowie z WP SportoweFakty (więcej TUTAJ).
Ostatecznie w swoim premierowym sezonie odjechał 20 spotkań, w których osiągnął bardzo dobrą średnią na poziomie 1,85 pkt/bieg. W Szwecji natomiast wywalczył swoje drugie mistrzostwo w lidze.
ZOBACZ WIDEO Żużel. Mecze w poniedziałki? Ekspert komentuje: "Silniejszy będzie dyktował warunki"
Przegrane mistrzostwo
Rok 1965 przyniósł mu debiut w finale indywidualnych mistrzostw świata. Jansson przedarł się przez eliminacyjne sito i mógł zaprezentować się na legendarnym stadionie Wembley. W Londynie zdobył 10 punktów, wygrał nawet swój premierowy wyścig, w którym jednym z jego rywali był Antoni Woryna.
Najważniejszym wydarzeniem w jego karierze był jednak start w 1967 roku. Na dzień dobry przegrał wyścig ze swoim rodakiem Ove Fundinem, co okazało się niezwykle istotne w dalszej fazie zawodów.
Oprócz Janssona i Fundina w wyścigu prezentowali się jeszcze Barry Briggs i Anders Michanek, a więc ścisła czołówka w tamtym czasie. Jansson popełnił błąd i został na starcie.
- Udało mi się nadgonić, wyprzedzając Michanka i Briggsa na pierwszym łuku. Fundin był zbyt konsekwentny, bym zdołał go minąć. Potem wygrałem następne biegi - wspominał w 2021 roku.
Z Fundinem spotkał się jeszcze raz - w biegu dodatkowym o złoto. Rywal założył go na pierwszym łuku i choć za wszelką cenę starał się go dogonić, zmagania zakończył ze srebrem. W finałach IMŚ wystąpił pięciokrotnie zajmując miejsca od 2 do 6. Złoto udało mu się zgarnąć w rywalizacji drużynowej w latach 1967 i 1970.
22 razy i nic
Choć był wicemistrzem świata w rywalizacji indywidualnej, nigdy nie udało mu się zwyciężyć w krajowym czempionacie. A do finału tej imprezy kwalifikował się… 22 razy.
- Widocznie miałem za mało szczęścia. Było wielu znakomitych zawodników w moim kraju i konkurencja była naprawdę duża - tłumaczył.
W indywidualnych mistrzostwach Szwecji na podium stanął tylko trzy razy - dwukrotnie był drugi (1972, 1978) i raz trzeci (1966). Pod koniec lat 70. natomiast jego wyniki w Wielkiej Brytanii zaczęły słabnąć, on sam w końcu zniknął z tych rozgrywek i ścigał się w kraju. Po latach przyznał, że w najlepszym momencie kariery nie miał odpowiedniego sprzętu, na czym zdecydowanie tracił.
Miał także okazję ścigać się w Polsce. Zwyciężył choćby w Memoriale im. Zbigniewa Raniszewskiego. - Pogorzelski, Wyglenda, Jancarz, świetni chłopcy i zawodnicy - mówił o Biało-Czerwonych.
Choć zbliża się do osiemdziesiątki, wciąż śledzi żużel, choć głównie w telewizji. Mieszka niedaleko toru w Hallstavik. Lubi wycieczki do lasu i podróże samochodem. Karierę zakończył mając na koncie 11 sezonów w lidze brytyjskiej, sześć finałów światowych, trzy występy w mistrzostwach świata par i dziewięć w drużynowych mistrzostwach świata. 9 stycznia skończył 78 lat.
Czytaj także:
- Kariera zakończona tragicznie. W zawodach życia pokonał wielkich mistrzów
- Przez 15 lat jeździł w jednym klubie. Właśnie kończy 57 lat