- Mnie najbardziej dziwi to, że głos zabierają osoby, które nie były bardzo blisko klubu. Ani nie jest to prezes, ani zawodnicy. A więc to nie są zarzuty ludzi, którzy wiedzieli, co ja robię. Dość to zaskakujące, że w świętym mieście jest tylu fachowców, a nie ma ich na co dzień przy żużlu. Prezes Maślanka dawno temu był blisko speedwaya, a dziś uważa, że ja dobrze toru nie przygotowuję. Nie wiem, skąd to wie - powiedział Piotr Świderski w rozmowie z WP SportoweFakty.
Marian Maślanka nie ukrywa, że jest zdziwiony słowami, które padły z ust byłego trenera. - Nie czuję się urażony, ale nie lubię takich polemik. Zapewniam jednak Piotra Świderskiego, że nie jestem tak daleko żużla, jak mu się wydaje. Mam regularny kontakt z różnymi zawodnikami, trenerami i działaczami. Tymi z częstochowskiego środowiska także, więc nie muszę być w strukturach klubu, by znać jego sytuację. W tym roku o tematach związanych z Włókniarzem mówiłem zresztą bardzo niewiele - mówi nam były prezes.
Maślanka podtrzymuje zresztą wszystkie opinie, które wygłosił na temat trenera w trakcie minionego sezonu. - Wiele rzeczy było widać z daleka. Wystarczyło oglądać mecze i narady. Piotr Świderski sugerował zawodnikom rozwiązania, które szły w złym kierunku. To odbijało się na wyniku i powodowało utratę zaufania ze strony żużlowców. Zaangażowania jednak mu nie odmawiam. Nie na tym polegał problem - przyznaje.
ZOBACZ WIDEO Jakub Miśkowiak: Wejdziemy do czwórki i pokażemy jacy jesteśmy silni
- Jestem rozczarowany jego postawą, bo był czas, kiedy w Rybniku chciał go zatrudnić Krzysztof Mrozek. Wtedy wystawiłem o nim naprawdę pozytywną opinię. Uważałem, że to chłopak, który ma chęci i przy dużej pokorze oraz ciężkiej pracy będzie w stanie się rozwijać jako trener. Nie wiem, co się jednak stało. Jego ostatni wywiad to przejaw bezkrytycznego podejścia do własnej osoby. Piotr Świderski nie jest alfą i omegą. To był jego pierwszy pełny rok jako trenera, a po lekturze wywiadu można odnieść wrażenie, że winni są wszyscy wokół, ale nie on. Życzę mu jednak jak najlepiej, ale musi zmienić podejście. Na razie brakuje mu pokory i kindersztuby. Myślę, że powinien się trochę nad tym zastanowić. Jest na początku swojej trenerskiej drogi. Włókniarz to jego drugi klub. Drugi, z którym żegna się w nie najlepszym stylu - przyznaje były prezes.
Maślanka nie ukrywa, że był przede wszystkim zdumiony słowami Świderskiego na temat Sławomira Drabika, który opiekował się częstochowską młodzieżą. - Nie chcę wieszać sobie medali na szyi, ale byłem przy tych chłopakach na każdych zawodach młodzieżowych DMPJ oraz wielu zapleczach kadry. Starałem się podpowiadać tyle, co wiem i co widzę. Tych podpowiedzi mało nie było. Sławek pojawiał się na zawodach w Częstochowie, może jeszcze w Opolu i gdzieś blisko. Ale nie wszędzie. Więc jeśli później Najman opowiada, że przypisuję sobie zasługi Sławka, to gość zwyczajnie mija się z prawdą i wprowadza ludzi w błąd - powiedział Świderski.
- Każdy, kto jest zorientowany w realiach, doskonale wie, że to właśnie Sławomir Drabik odpowiada za rozwój częstochowskiej młodzieży, że to on z nią pracuje na co dzień. W tym przypadku Piotra naprawdę poniosło. Chyba stracił poczucie rzeczywistości - podsumowuje Maślanka.
Zobacz także:
Dobrucki tłumaczy zmianę w składzie na SoN