Żużel. Kontuzje odbiły się na Stali. "Wypadłem z rytmu meczowego"

WP SportoweFakty / Tomasz Jocz / Na zdjęciu: Szymon Woźniak
WP SportoweFakty / Tomasz Jocz / Na zdjęciu: Szymon Woźniak

Porażkę Moje Bermudy Stali Gorzów z Motorem Lublin 41:49 w półfinale PGE Ekstraligi można rozpatrywać w kategoriach niespodzianki. W zespole gorzowskim słabiej spisali się wracający po kontuzjach Szymon Woźniak i Martin Vaculik.

Obaj dla gorzowian w niedzielnym półfinale zdobyli raptem 11 punktów. Z animuszem rozpoczął Szymon Woźniak, który finalnie zgromadził 6 "oczek". Zawodnik po zawodach przyznał jednak, że brak regularnej jazdy w ostatnim czasie miał wpływ na jego dyspozycję.

- Nie chcę zganiać na swoje zdrowie, ale oczywiście, że ta kontuzja mi doskwiera. Nie tłumaczę się tym, jednak wiadomo, że brakuje trochę jazdy. Pięć tygodni bez ścigania to jak dla mnie nie mało i wypadłem z rytmu. Podjąłem kilka złych decyzji co do sprzętu, a jak on jest nie do końca doregulowany to na torze niełatwo się jedzie. Ręce bardziej się męczą, motocykl jest bardziej wyrywny i to dodatkowe utrudnienie. To już jednak jako ciekawostka - powiedział w mix zone na antenie Eleven Sports 2. Przypomnijmy, że Woźniak kilka tygodni temu w lidze szwedzkiej złamał rękę.

Dość niespodziewanie Stal przegrała z Motorem 41:49 i jest w bardzo trudnej sytuacji przed rewanżem. W zespole gorzowskim nie zawiódł właściwie tylko Bartosz Zmarzlik, który wywalczył duży komplet (18 pkt).

ZOBACZ WIDEO Żużel. Co się dzieje z Maksymem Drabikiem? Znany dziennikarz wystosował do niego apel!

- Jeżeli chodzi o wynik, to na pewno się tego nie spodziewaliśmy, natomiast zdawaliśmy sobie sprawę z tego, że będzie to dla nas bardzo trudne spotkanie pod względem sportowym, jak i kadrowym. Wiadomo, że wracamy po rekonwalescencji. Pierwszy raz od dwóch miesięcy pojechaliśmy w pełnym składzie. Mamy swoje dolegliwości, ale absolutnie to nie może być naszym wytłumaczeniem. Każdy z nas jest dorosły i zdecydował się wziąć odpowiedzialność, by jechać w tym meczu - skomentował rozstrzygnięcie meczu Szymon Woźniak.

Po zawodach drużyna Stali odbyła naradę na torze. - Ewidentnie coś było nie tak i dobrze jest na gorąco to omówić - wymienić wnioski, spostrzeżenia. Jeszcze jeden mecz na tym torze nam w tym roku został i będziemy chcieli tych błędów uniknąć. Na pewno diametralnie zmieniła się pogoda od czasu, kiedy jeździłem przed kontuzją. Trzeba to wziąć pod uwagę. Dużo wniosków na naradzie padło. Nie składamy jeszcze broni, pojedziemy do Lublina powalczyć, a nie na spacer - zapowiedział Woźniak.

Odmienne nastroje panowały oczywiście po stronie lubelskiej. W zespole Motoru bohaterem został Krzysztof Buczkowski, zdobywca 8 punktów i dwóch bonusów. - Cieszę się, że ta końcówka sezonu jest taka jakbym oczekiwał. Na początku nowe otoczenie, wszystko było dla mnie nowe i niby człowiek ma 35 lat, a cały czas się uczy - mówił Buczkowski.

- Pojechaliśmy bardzo zespołowo, nie traciliśmy zbytnio punktów na dystansie, tak jak w pierwszym meczu. Wywozimy pozytywny wynik i z tego jesteśmy zadowoleni - kontynuował.

Tuż przed spotkaniem trener Motoru Maciej Kuciapa mówił, że dla ekipy z Lublina sukcesem jest sam awans do najlepszej czwórki. Zapowiadał, że jego zespół ze spokojem może podejść do kluczowej fazy sezonu. Nieco inaczej wygląda to z perspektywy Buczkowskiego. - Nie wydaje mi się, aby panował u nas taki wielki luz. Wiadomo, że apetyt rośnie w miarę jedzenia, jesteśmy w play-offach, co było naszym planem minimum. Teraz wszystko w naszych rękach. Możemy być naprawdę bardzo wysoko w tym roku - oznajmił zawodnik Koziołków.

Czytaj również:
-> Jasna deklaracja Bartosza Zmarzlika. Mistrz świata zostaje w Moje Bermudy Stali Gorzów!
-> Marek Grzyb o negocjacjach ze Zmarzlikiem, nowym kontrakcie i transferowych podpowiedziach mistrza

Źródło artykułu: