Bartłomiej Kowalski po trzech seriach startów finału Indywidualnych Mistrzostw Europy do lat 19 był na na prowadzeniu ex aequo z Francisem Gustsem, z którym spotkał się w gonitwie numer szesnaście. Bieg ten miał być kluczowy w kontekście walki o złoty medal. I był.
Ze startu lepiej wyszedł Łotysz, jednak pociągnęło go na pierwszym wirażu, co momentalnie wykorzystał Kowalski. Gdy Polak mknął po trzecią trójkę i praktycznie pewny medal... na pierwszym łuku drugiego okrążenia, to on miał tym razem problemy z płynną jazdą.
Niestety dla niego, ta sytuacja skończyła się niebezpiecznym upadkiem i przekreśleniem marzeń o największym indywidualnym sukcesie w karierze. Jeszcze tego samego dnia team zawodnika poinformował, że u tarnowianina nie doszło do żadnych złamań, ale i tak czeka go kilka dni przerwy.
ZOBACZ WIDEO Czy Hampel i Lampart mieli pretensje do Kubery?
Tymczasem mocno mogli zdziwić się fani Eltrox Włókniarza Częstochowa, którzy we wtorek wybrali się na zawody DMPJ i spotkali Kowalskiego na trybunach w gorsecie na szyi i z ręką na temblaku. Po szczegółowych badaniach okazało się, że trzeci junior w teamie Piotra Świderskiego doznał kilku urazów.
- Ten tor w Rydze na pewno był mocno zdradliwy i pech chciał, że akurat na jedną z tych dziur wpadłem, przez co wybiło mi motocykl w powietrze i upadłem. Szkoda nie tylko tego, że odjechał medal, ale tej kontuzji, choć początkowo bolała mnie tylko głowa i nie spodziewaliśmy się, że są jakiekolwiek złamania. Dopiero na drugi dzień w Tarnowie okazało się, że ból górnej części ciała wcale nie ustaje, a wręcz przeciwnie. Pojechałem do szpitala, gdzie okazało się, że złamałem łopatkę, a kolejne badania wykazały kolejne urazy... - powiedział Kowalski w rozmowie z WP SportoweFakty.
Okazało się, że konsekwencją upadku Kowalskiego na Łotwie jest nie tylko wspomniana złamana łopatka, ale również pęknięty bark oraz naderwane kręgi szyjne. Młodzieżowca czeka od czterech do sześciu tygodni przerwy.
To oznacza, że Kowalski na tor może najwcześniej wrócić w drugiej połowie września. To będzie oznaczało, że ominą go dwa krajowe finały - Młodzieżowych Mistrzostw Polski Par Klubowych (25 sierpnia w Częstochowie) oraz Młodzieżowe Indywidualne Mistrzostwa Polski (8 września w Zielonej Górze). - Na pewno szkoda każdej kontuzji, niezależnie czy jest to początek sezonu, środek, czy koniec. Przede mną były dwa ważne finały do lat 21, wraz z Kolejarzem Opole walczymy o awans do eWinner 1. Ligi Żużlowej. Mam nadzieję, że przypuszczenia lekarza, co do długości pauzy nie do końca się sprawdzą i uda mi się wrócić szybciej na tor, jednak też nie zamierzam robić nic pochopnie, żeby nie było gorzej - dodał junior.
Kontuzja Kowalskiego, to nie tylko zła informacja dla samego zawodnika, ale i klubów, które chciały go wypożyczyć na fazę play-off. Jeśli nie wydarzy się nic nadzwyczajnego, to tarnowianin mógłby kogoś wzmocnić dopiero na decydujące o medalach spotkania.
Czytaj także:
Pontus Aspgren przed Grand Prix Szwecji. "Chcę dostać się do półfinału"
Kontaktowanie Nickiego Pedersena zawsze obarczone jest ryzykiem [FELIETON]