Duńczyk pokazał zdjęcie z polskiego szpitala. Tak spędził w nim urodziny

Instagram / doniversen / Na zdjęciu: Niels Kristian Iversen w rybnickim szpitalu
Instagram / doniversen / Na zdjęciu: Niels Kristian Iversen w rybnickim szpitalu

11 dni - tyle czasu spędził w rybnickim szpitalu Niels Kristian Iversen po fatalnym wypadku w meczu eWinner 1. Ligi w Rybniku. Pech chciał, że w tym okresie Duńczyk świętował 39. urodziny. Były one wyjątkowe. O tort zadbali mechanicy Iversena.

Niels Kristian Iversen może aspirować do miana jednego z największych pechowców w sezonie 2021. Już ubiegła kampania była trudna dla Duńczyka ze względu na kontuzje. W tym roku jest podobnie - zaczęło się od złamanej łopatki na inaugurację, a niemal dwa tygodnie temu zawodnik Unii Tarnów doznał urazu płuca i kręgów wskutek upadku na torze w Rybniku.

Lekarze przetrzymali Iversena w szpitalu aż 11 dni. Pech chciał, że w tym okresie Duńczyk świętował 39. urodziny. Mechanik Jakub Ciupka oraz pracownicy rybnickiego szpitala zadbali jednak o to, by żużlowiec mógł zjeść okolicznościowy tort.

We wtorek Iversen przekazał kolejne wieści - tym razem już nie z rybnickiego szpitala. Po 11 dniach doświadczony żużlowiec w końcu opuścił lecznicę. "W drodze do domu" - napisał krótko zawodnik tarnowskich "Jaskółek". Jego rychły na tor nie odmieni już jednak losu ekipy z Małopolski, która zmierza w kierunku 2. Ligi Żużlowej i nie wygrała w tym roku jeszcze ani jednego spotkania.

Kontuzję dłoni w ostatnich dniach leczy też Maciej Janowski. Kapitan Betard Sparty Wrocław na szczęście nie musiał trafiać na tyle dni do szpitala. Wolny czas wykorzystał jednak na to, by cofnąć się w czasie. Oto jak wyglądał Janowski wiele, wiele lat temu. Wrocławianin talent do jazdy na jednym kole wykazywał od lat młodzieńczych.

Z bólem w ostatnich dniach mierzy się też Nicki Pedersen. Duńczyk słynie też ze słabości do haseł motywacyjnych, czego dał dowód na Instagramie. "Ból jest chwilowy, zwycięstwo jest wieczne" - napisał trzykrotny mistrz świata, który po upadku musi ścigać się z naderwanymi więzadłami w kolanie. 44-latek zapowiedział, że w środę znów pojawi się na torze.

Podczas gdy Janowski mierzył się z bólem, w piątek w Toruniu trwała zacięta walka w PGE Indywidualnych Międzynarodowych Mistrzostwach Ekstraligi. Zwyciężył w nich Jason Doyle, któremu ewidentnie brakowało uczucia, jakie daje stanie na najwyższym stopniu podium.

Niepocieszony w piątek był Bartosz Zmarzlik, któremu nie udało się obronić tytułu w PGE IMME. Dwukrotny mistrz świata powetował sobie niepowodzenia z Torunia w poniedziałkowy wieczór w Zielonej Górze, po tym jak wygrał Złoty Kask. "To super uczucie móc stanąć na najwyższym stopniu podium rok po roku. Dziękuję Wam za Wasze wsparcie" - napisał Zmarzlik, który swoim zwycięstwem oddał hołd Jerzemu Szczakielowi. W końcu od tego roku Złoty Kask nosi imię pierwszego polskiego mistrza świata w jeździe na żużlu.

Czytaj także:
Działacz Apatora mówi o torze przed meczem z Fogo Unią
Trener Unii mówi o szansach na powrót kontuzjowanych zawodników

ZOBACZ WIDEO Przyjaźń mistrzów świata. Tomasz Gollob: Bartosza wyróżnia ciężka praca i konsekwencja

Źródło artykułu: