Martin Vaculik: Takiego człowieka trudno znaleźć

Początek sezonu w wykonaniu Marmy Polskie Folie Rzeszów nie należy do zbyt udanych. Niewielu zawodników ?Żurawi? pojechało chociaż raz przyzwoitym poziomie. Swojej jazdy nie musi się jednak wstydzić Martin Vaculik, który, mimo słabego wyniku punktowego, walczył na całego.

Na toruńskim torze, w pierwszym meczu sezonu, Martin jeździł będąc świeżo po kontuzji. W pierwszym starcie zdobył dwa punkty, ale później Słowaka dopadł pech. - W Drugim starcie wpadłem w koleinę i poczułem ból w dopiero co zaleczonym obojczyku. Było to na tyle poważne, że utrudniało mi jazdę - powiedział Vaculik i dodał: - Myślę, że gdyby nie to zdarzenie to lepiej bym zapunktował.

Dzień przed meczem z Unią Leszno Vaculik wystartował w I rundzie IM Czech Juniorów. Zawodnik Marmy Polskie Folie Rzeszów musiał w turnieju uznać wyższość Mateja Kusa, jednak w rozgrywanym dodatkowo Memoriale Jiriego Marxa to Martin okazał się lepszy. - Raz przegrałem z Matejem Kusem, ale potem on był za mną (śmiech ? dop. red.). Długo się dopasowywałem do toru w Pardubicach. Może gdybym wcześniej trafił z przełożeniami, to Matej by ze mną nie wygrał (śmiech ? dop red.) - powiedział Vaculik.

Kolejny start już na własnym torze też nie był rewelacyjny. Widać było jednak progres w jeździe młodego Słowaka. - Nie byłem idealnie spasowany z torem, dlatego że trenowałem w Rzeszowie na zupełnie innej nawierzchni. W czwartym biegu wreszcie się dopasowałem, ale przyszedł ten upadek... właściwie nie wiem co się stało, jechałem pierwszy i przewróciłem się. Po upadku mnie strasznie bolała głowa, ale już jest dobrze - relacjonował po meczu zawiedziony Vaculik. Gdyby nie upadek na prowadzeniu i defekt pod koniec jednego z wyścigów, wynik Martina mógłby sięgnąć siedmiu punktów.

- W tygodniu przyjadę na treningi do Rzeszowa - zdradził plany Martin. - Liczę, że będę zdobywał więcej punktów. Tego od siebie oczekuję i wiem, że kibice by chcieli, abym lepiej punktował. Chcę być mocnym punktem drużyny - mówił o swoich ambicjach Słowak, który często korzysta rad trenera Marmy, Rafała Wilka i z nim analizuje biegi. Szacunek, jakim darzy Martin i jak traktuje byłego zawodnika klubów m.in. z Rzeszowa i Krosna jest niesamowity. - Jest przy mnie Rafał i to jest najważniejsze - mówi Martin. - Takiego człowieka trudno znaleźć - dodaje Słowak, dla którego Wilk to nie tyle trener, ale swego rodzaju mentor - przewodnik w karierze żużlowca.

Źródło artykułu: