Przed Eltrox Włókniarzem Częstochowa ledwie piąty mecz w tym sezonie PGE Ekstraligi, a "Lwy" już jadą o życie. Prezesowi Michałowi Świącikowi z tytułu "króla polowania" nic już nie pozostało, a frustracja kolejnymi porażkami swojej drużyny przerodziła się w publiczne wylanie żali. Przed tygodniem oberwało się przed wszystkim Leonowi Madsenowi (szczegóły TUTAJ).
Najbliższy mecz z eWinner Apatorem Toruń będzie chwilą prawdy dla częstochowian, jak i samego Madsena. Odkąd Duńczyk pojawił się pod Jasną Górą, był traktowany niemal jak król. Kolejne dobre występy, miano niekwestionowanego lidera, kciuki w górę i uśmiechy do kamer - takie obrazki widzieli kibice podczas telewizyjnej transmisji.
Przed meczem w Toruniu mamy jednak kilka znaków zapytania. Czy Madsen wziął sobie do serca słowa prezesa Świącika i ponownie postawi na sprzęt szykowany przez Flemminga Graversena? Jeśli pozostanie wierny silnikom Briana Kargera, to czy zanotuje dobry występ i pokaże tym samym, że spotkanie przeciwko wrocławskiej Betard Sparcie było wypadkiem przy pracy? Trzeba bowiem pamiętać, że wcześniejsze mecze w wykonaniu 32-latka były dość udane i nikt nie kwestionował jego przesiadki z motocykli Graversena na Kargera.
ZOBACZ WIDEO Artiom Łaguta już wie, kiedy nauczy się startować tak dobrze jak Greg Hancock
Madsen w roku 2019, tyle że na silnikach Graversena, omal nie został mistrzem świata. Kapitalnie spisywał się zwłaszcza w ostatniej rundzie właśnie na torze w Toruniu. Dobre wyniki notował też w toruńskich rundach SEC i meczach ligowych. Dość powiedzieć, że odkąd częstochowianie wrócili do żużlowej elity w roku 2017, to wygrali dwa z trzech meczów w Grodzie Kopernika (szczegóły TUTAJ). Duńczyk zdobywał w nich kolejno 13+1, 15 i 10+2 punktów.
Kolejny słaby mecz Madsena będzie wskazówką, że coś ze sprzętem Kargera jest jednak nie tak. Najpewniej będzie też przesądzać o kolejnej porażce Eltrox Włókniarza, bo przy niepewnej formie Kacpra Woryny czy Bartosza Smektały, słabszy występ lidera potęguje problemy Eltrox Włókniarza. Jeśli jednak Duńczyk odżyje i pokaże swój najlepszy speedway, to "Lwy" mogą jeszcze wrócić do żywych. I nie powinno to być dla nikogo zaskoczeniem, bo przecież na papierze skład zbudowany przez prezesa Świącika nie prezentuje się najgorzej.
Madsen ostatni raz pod taką presją znajdował się w roku 2018, gdy rzutem na taśmę wyprzedzał Antonio Lindbaecka w meczu z grudziądzkim GKM-em i ratował w ten sposób play-offy dla częstochowian. Czy tym razem znów będzie bohaterem? Czy może tym, którego prezes Świącik znów jako pierwszego wskaże palcem, jako winnego porażki? Czas pokaże.
Czytaj także:
Ostatni dzwonek dla Eltrox Włókniarza Częstochowa
Nieudane transfery Włókniarza?