Patryk Wojdyło jest wychowankiem Stali Rzeszów. W macierzystym klubie startował do 2017 roku. Jako dziewiętnastolatek został sprowadzony do Betardu Sparty Wrocław, jednak jego dorobek w PGE Ekstralidze - 16 punktów i 6 bonusów w 33 biegach nie mógł na nikim robić wrażenia. W kolejnym sezonie zdobył tylko punkt w pięciu biegach, tracąc miejsce na rzecz Przemysława Liszki. Karierę ratował ścigając się jako gość w drugoligowym OK Bedmet Kolejarzu Opole.
Właśnie w 2019 roku mogło się wydawać, że przygoda Wojdyły z żużlem powoli się kończy. W klubie, w którym miał podpisany kontrakt nie startował w lidze, ale również w DMPJ. Mówiło się, że to przez trudny charakter. Rzeszowianin nie otrzymał też zawodowego kontraktu we wrocławskim klubie i w grudniu 2019 roku pojawiła się informacja, że planuje jechać do pracy do Irlandii. Dopiero 20 marca 2020 roku, 21-letni żużlowiec dołączył do Wilków Krosno. To było jasne, że dla 21-latka jest to ostatnia szansa.
Okazało się, że jednak żużlowiec jest "w czepku urodzony". Patryk Wojdyło pojechał w 10 meczach, osiągając doskonałą średnią biegową 2,342 - w ciągu ostatniej dekady niewielu juniorów potrafiło mieć aż tak duży wpływ na postawę swojej drużyny. Co poza tym? Gdy można było się zastanawiać, czy mimo wszystko 4. zawodnik 2. Ligi Żużlowej nie jest zbyt mało pewny na eWinner 1. Ligę, zmieniono regulamin, wprowadzając przepis o zawodniku do 24 roku życia, którego muszą mieć wszystkie kluby.
ZOBACZ WIDEO Żużel. Czy Tomasz Bajerski mimo porażek ma powody do uśmiechu?
Nie ma co się dziwić, że Cellfast Wilki Krosno chciały szybko dopełnić formalności. - Cieszymy się, że trafiliśmy na takiego zawodnika. Wystarczyło podać mu rękę, a on to wykorzystuje. Patryk, to nasz zawodnik i liczymy na owocną współpracę. To nie jest przypadek, że został z nami po ubiegłym sezonie. Był pierwszym zawodnikiem, z którym podjęliśmy rozmowy w kontekście jazdy jako zawodnik U-24. Prezes Leśniak dogadał się z nim w listopadzie i bardzo się z tego cieszymy - powiedział menedżer krośnieńskiego zespołu, Michał Finfa, w rozmowie z WP SportoweFakty.
W dwóch pierwszych meczach Wojdyło osiągnął przyzwoitą średnią biegową 1,250. Jego forma wystrzeliła w niedzielnym meczu z Abramczyk Polonią Bydgoszcz. Zdobył 11 punktów i 2 bonusy, przegrywając jedynie z Wadimem Tarasienką w 15. biegu. Do tego w 1. biegu pokonując trudnych rywali, pobił znacznie rekord toru w Krośnie, który teraz wynosi 67,44 sekundy.
Czy taki występ nie był szokiem dla krośnian? - Na pewno nie, bo na naszym torze takich występów od niego oczekujemy. Na wyjazdach możemy dać mu taryfę ulgową, ale myślę że na takim poziomie będzie jeździł regularnie. W pierwszym wyścigu specjalnie go wystawiliśmy z zawodnikami, którzy potrafią jeździć - Tarasienko, Bellego i Musielak, to ekstremalnie mocny bieg - zauważył Finfa.
- Na treningach widzieliśmy, że Patryk potrafi dobrze wystartować i nie takich zawodników jest w stanie pokonać. Wcale nie jesteśmy zaskoczeni. Uważamy, że na naszym torze powinien takie punkty zdobywać regularnie - podkreślił menedżer Cellfast Wilków.
Może się wydawać, że krośnianie trafili w "dziesiątkę" zostawiając Patryka Wojdyłę w składzie. - Są zespoły, które mają lepszych zawodników U-24 i gorszych. My chcemy solidnie punktować na tej pozycji. W gronie faworytów na najlepszego zawodnika U-24 był Andreas Lyager, ale ten mecz pokazał, że Patryk jest od niego lepszy - zauważył Finfa.
Po wpadce w Rybniku, Cellfast Wilki Krosno znacznie się wzmocniły. Do drużyny dołączyli Tobiasz Musielak i Vaclav Milik i drużyna z Podkarpacia wygrała już dwa mecze z rzędu. W najbliższych dniach, krośnian czekają kolejne mecze. - Jest piękne określenie: Jesteśmy na fali wznoszącej. I niech tak zostanie - podsumował Michał Finfa.
Czytaj także:
Wilki mogą zostać liderem
Zobacz noty po meczu w Krośnie