Wychowanek rzeszowskiej Stali nie bez przyczyny uznawany jest za wielki talent, skoro już w swoim ligowym debiucie, jako 16-latek, zdobył 7 punktów i to w wyjazdowym meczu. Ostatnio jednak nie wiodło mu się najlepiej. W pierwszym tegorocznym ligowym starciu w Gorzowie w trzech biegach w kiepskim stylu nie przywiózł punktów. Od razu przypomniały się zeszłoroczne koszmary.
Sezon w roku 2020 był bowiem w wykonaniu Wiktora Lamparta nieoczekiwanie słaby. Uzyskał mizerną średnią biegową na poziomie 1,041 i to dla wszystkich był szok, ponieważ spodziewano się, że obok Dominika Kubery (wtedy jeszcze juniora Fogo Unii Leszno) będzie najlepszym młodzieżowcem w elicie. Tymczasem było, ale wielkie rozczarowanie.
Wiemy, że po tamtej słabej kampanii juniorowi Motoru Lublin bardzo zależy na tym, aby jak najszybciej się zrehabilitować w bieżących rozgrywkach. Między innymi dlatego pracuje nad przygotowaniem mentalnym. Dysponuje też sprzętem na ekstraligowym poziomie, dba o dietę i porządnie przepracował zimę, jednak nie przełożyło się to na wynik podczas inauguracyjnego meczu dla Koziołków w Gorzowie. Spekulowano nawet, że przez zmianę nawyków żywieniowych, bo od jakiegoś czasu Lampart nie je mięsa, nie ma siły, by rywalizować na motocyklu żużlowym.
ZOBACZ WIDEO Martin Vaculik mówi o finansach w Stali i czy jego kontrakt był renegocjowany
Teraz już jednak wiemy, że spotkanie w Gorzowie można nazwać falstartem podczas wejściu w sezon w wykonaniu Wiktora Lamparta. Kilkanaście dni wolnego od tamtego czasu poświęcił na treningi i pracę przy sprzęcie. Wysiłek samego zawodnika, jak i jego teamu prędko przyniósł efekty.
Żniwa ciężkiej pracy młodzieżowiec lubelskiej drużyny zbierał przede wszystkim podczas zaległego meczu 1. kolejki PGE Ekstraligi w piątek, kiedy to rywalem Motoru był Eltrox Włókniarz Częstochowa. Lwy dysponują silną formacją juniorską z Jakubem Miśkowiakiem na czele i to w nim upatrywano faworyta do wygrania wyścigu młodzieżowego. Tymczasem to Lampart wygrał start, założył całą stawkę i pognał do mety po trzy punkty, a później zamknął usta wszystkim sceptykom dokładając kolejne zwycięstwa.
W sumie w pięciu startach wywalczył 11 punktów i był to dla niego najlepszy jak do tej pory występ w PGE Ekstralidze. Przede wszystkim okazał się bezcenny dla Motoru Lublin. Przy słabej postawie Krzysztofa Buczkowskiego i problemach Jarosława Hampela Koziołki bez świetnie dysponowanego Lamparta po prostu nie wygrałyby z Włókniarzem 49:41.
Junior Motoru w niedzielę potwierdził, że udany występ przeciwko częstochowskim Lwom nie był jednorazowym wyskokiem. W rywalizacji z Betard Spartą Wrocław sięgnął po 7 "oczek" z bonusem. Na torze pojawił się cztery razy. Tym razem lublinianie pokonali przeciwnika 52:38 i po trzech meczach z dwoma zwycięstwami są na drugim miejscu w tabeli PGE Ekstraligi.
W 4. kolejce Motor Lublin uda się do Zielonej Góry na mecz z Marwis.pl Falubazem. Jeśli i tam Lampart potwierdzi swoją dobrą formę, Koziołki będą mogły z większym spokojem podchodzić do następnych spotkań i walki o awans do fazy play-off.
Czytaj również:
-> Motor wypunktował Spartę i ma sporą szansę na bonus. W Lublinie mieliśmy rosyjskie zamieszanie
-> Betard Sparta na własne życzenie znalazła się pod ścianą