13 marca na torze w Perris odbyła się I runda cyklu zawodów drużynowych. Te jednak zarezerwowane były dla zawodników Dywizji 1. Pozostali ścigali się indywidualnie. Wśród nich znalazł się debiutant - Nelson Soto.
Swój pierwszy start zaliczył w wieku 45 lat, co na amerykańskich torach nie należy do rzadkości. Soto zajął czwarte miejsce w swojej grupie i został przy tym prawdopodobnie pierwszym w historii zawodnikiem urodzonym w Portoryko, który ściga się na żużlu.
- Urodziłem się w San Juan, w Portoryko. Rodzina mojej matki przybyła tam w połowie XVIII wieku na holenderskim statku. To bardzo piękna wyspa na Karaibach, gdzie jest wielu patriotów, bogata kultura i pyszne jedzenie. Bardzo popularne są tam wyścigi dragsterów. Nie wierzę, żeby żużel był tam znany, ale spodziewam się, że może tak się stać w przyszłości - mówił w rozmowie z WP SportoweFakty.
ZOBACZ WIDEO Żużel. Bracia Holderowie komentują zmiany regulaminowe w PGE Ekstralidze
Obecnie mieszka w południowej Kalifornii, niedaleko toru żużlowego w Perris, wraz ze swoją żoną i 10-letnim synem. Przyznaje, że jako nastolatek miał ograniczone możliwości jazdy na motocyklach. Był wówczas wielkim fanem Jessego Jamesa i jego West Coast Chopper. Próbował odbyć staż w jego sklepie. - Pracowałem w kilku miejscach, gdzie miałem proste obowiązki jak składanie ram czy malowanie - tłumaczył.
Żużel poznał dość późno, dzięki swojemu przyjacielowi Dave'owi Rustowi. Nelson Soto podkreślił, że od razu zakochał się w prędkości i motocyklach. To właśnie Rust namówił go na jazdę.
- Powinniśmy wychodzić z naszej strefy komfortu i stawiać sobie wyzwania, nawet jeśli cele wydają się niemożliwe. Nigdy nie jest za późno na spełnianie marzeń, jednak im wcześniej zaczniesz, tym łatwiej się uczyć - powiedział Portorykańczyk.
Rust był jedną z osób, które pojawiły się w boksie Soto podczas jego debiutu w zawodach. 45-latek przyznał, że był pod dużym wrażeniem jazdy zawodników z Dywizji 1. Kiedy sam stanął pod taśmą, czuł się podekscytowany.
- To było niezapomniane doświadczenie! Trenowałem na krótkim torze, który ograniczał moją prędkość zarówno na prostych, jak i na łukach. W porównaniu z nim Perris jest ogromne i mogłem teraz wycisnąć więcej z mojej Jawy, którą Dave Rust pożyczył mi do ścigania - wspominał.
- Przez opady deszczu tor był bardziej mokry i nie czułem się komfortowo. Ponadto nie miałem doświadczenia w jeździe przy sztucznym oświetleniu, przez co było jeszcze trudniej. Dywizja 1 postanowiła przerwać swoje wyścigi ze względów bezpieczeństwa po kilku wypadkach - dodał.
Teraz chciałby pasją do żużla zarazić swojego 10-letniego syna, który póki co jeździ na motocyklu crossowym. Liczy także, że uda mu się znaleźć sprzęt dla siebie.
- Jest dziś kilkoro małych dzieci, które będą przyszłymi gwiazdami sportu. Powinniśmy ich zachęcać i umożliwiać im jazdę. Na teraz muszę znaleźć odpowiedni motocykl dla siebie i co tydzień trenować, aby być konkurencyjny w mojej dywizji. Chciałbym powiedzieć polskim fanom żużla, że jesteście najlepszymi kibicami swoich zawodników i swojego kraju. Podziwiam wasze prawdziwe wsparcie - zakończył.
Czytaj także:
- To był hit internetu! Jego bohater miał szalone przygody w Polsce. Teraz opowiedział o nich!
- Wypadek mrożący krew w żyłach. Fatalny błąd Polaka