Żużel. Damian Baliński obawiał się transferu do ROW-u, szybko jednak się zaskoczył

WP SportoweFakty / Arkadiusz Siwek / Na zdjęciu: Damian Baliński
WP SportoweFakty / Arkadiusz Siwek / Na zdjęciu: Damian Baliński

Damian Baliński w trakcie swojej kariery w polskiej lidze ścigał się głównie w Lesznie. W 2015 roku przeszedł jednak do drużyny z Rybnika. W rozmowie dla Rybnickiego Magazynu Żużlowego wspomniał m.in. o tym, co czuł, zmieniając barwy klubowe.

Baliński to bez wątpienia jedna z legend leszczyńskiego klubu. Ze swoim macierzystym klubem zdobył łącznie sześć medali Drużynowych Mistrzostw Polski, w tym dwa złote. Do swojego dorobku dołożył także kilka krążków Mistrzostw Polski Par Klubowych. Wiele wskazywało, że może on zakończyć karierę w tym mieście, jednak od 2015 roku kontynuował swoją jazdę w Rybniku, co dla wielu było dużym zaskoczeniem.

- Jeździłem 21 lat w Lesznie. Praktycznie w przeciągu całej kariery może dwa razy była taka poważna propozycja zmiany klubu. W związku z tym, że dość mocno zakorzeniłem się w Lesznie, obawiałem się tej zmiany. W tym Lesznie była ta strefa komfortu, wszystko wiedziałem, jak jest poukładane, jak funkcjonuje. W Rybniku nie wiedziałem czego się spodziewać - powiedział 43-latek.

- Już po pierwszych spotkaniach, po pierwszych chwilach, które tu spędziłem, wiedziałem, że to była dobra decyzja. Tym bardziej że klub organizacyjnie był bardzo fajnie poukładany, bardzo dobrze wszystko funkcjonowało. Nie miałem prawa naprawdę na nic narzekać i chyba do dzisiaj tak jest. Także ja bardzo się cieszę, że podjąłem taką decyzję, bo w tamtym okresie była też jeszcze jakaś inna, jedna, czy druga propozycja z innego klubu pierwszoligowego - dodał.

ZOBACZ WIDEO Żużel. Bracia Holderowie komentują zmiany regulaminowe w PGE Ekstralidze

Na Śląsku spędził ostatecznie trzy sezony. Po znakomitym pierwszym roku na torach pierwszoligowych, gdzie był jednym z liderów drużyny, przyszły następne dwa w PGE Ekstralidze. Tam jednak nie spisywał się już tak dobrze, wygrywając w tym czasie zaledwie 5 biegów i osiągając średnią meczową na poziomie 2-3 punktów. Pomimo tego, aktualny zawodnik Metalika Recycling Kolejarza Rawicz bardzo dobrze wspomina tamte sezony.

- Rybnik zawsze mi się będzie kojarzył z bardzo fajnym miejscem, z tego względu, że kiedy przychodziłem tutaj, miałem jakieś obawy, czy to będzie dobre miejsce dla mnie i tak dalej. Jednak w momencie, kiedy podpisałem kontrakt i poznałem też środowisko, okazało się, że jest bardzo sympatycznie i kiedy myślę o Rybniku, to trzeba powiedzieć, że jest to taki dla mnie drugi żużlowy dom, w którym naprawdę czułem się świetnie - przyznał brązowy medalista IMP z 2007 roku.

Leszczynianin w trakcie swojej kariery wielokrotnie udowadniał, że nie ma dla niego straconych pozycji. Dzięki temu zyskał spore grono fanów, jednocześnie zbierając wielu przeciwników. Zanim jeszcze trafił do Rybnika, kibice z tego miasta okazywali w jego kierunku oznaki braku sympatii. Nawet w trakcie prezentacji drużyny w 2015 roku można było usłyszeć gwizdy i buczenie skierowane do zawodnika. Mimo to bardzo szybko udało mu się zostać jednym z ulubieńców rybnickich fanów.

- Wiadomo, byłem takim zawodnikiem na torze zawsze trochę kontrowersyjnym i raczej z tego takie sytuacje się brały, że kibice różnie na mnie patrzyli, ale w zasadzie staram się być człowiekiem takim w porządku wobec wszystkich. Myślę, że zbiegiem czasu, kiedy ta chemia między nami bardziej powstawała, to tym bardziej kibice widzieli, że nie jestem aż tak złym człowiekiem, jak gdzieś tam mogło to wyglądać i stąd też ta zmiana - uważa zawodnik.

Pomimo tego, że Damian Baliński nie ściga się już na ekstraligowych torach i nie walczy o najwyższe cele, to jak podkreśla, dalej czerpie ogromną radość z jazdy i tak długo, jak będzie ją odczuwał, tak długo ma zamiar jeździć na żużlu. Zaznacza również, że chciałby kontynuować swoją karierę jeszcze przez minimum dwa sezony.

- Póki ten sport będzie dawał mi frajdę, przyjemność, to myślę, że jeszcze dwa lata jestem w stanie przejechać i takie jest moje założenie. Chciałbym dojechać do takiej okrągłej rocznicy. Trzydzieści lat startów to byłoby dla mnie mega wydarzenie i chciałbym do tej trzydziestki dojechać. Póki jest ten zapał i chęć, to będę starał się chociaż te dwa sezony jeszcze dojechać - zapewnia zwycięzca Złotego Kasku z 2008 roku.

Zobacz także:
Żużel. Był jednym z ojców wielkiego sukcesu Apatora. Jego karierę zakończyła fatalna kontuzja
Żużel. Już myślał, że stracił kolejny sezon. Jednak dopisało mu szczęście

Źródło artykułu: