Vaclav Milik jeździł w zeszłym roku w PGE Ekstralidze w PGG ROW-ie Rybnik. Po sezonie wydawało się, że odejdzie z klubu mimo ważnego kontraktu. Oferty były. Te najbardziej konkretne z Unii Tarnów i Cellfast Wilków Krosno.
Ostatecznie Czech miał jednak problemy z opuszczeniem Rybnika i rzutem na taśmę trafił do Falubazu, gdzie podpisał tzw. kontrakt warszawski. Prezes Wojciech Domagała informował wtedy, że decyzja w sprawie przyszłości Czecha będzie należeć do trenera Piotra Żyto.
Na ten moment sytuacja wygląda tak, że Milik nie pojechał z Falubazem na obóz do Świnoujścia. - Piłka jest po stronie zawodnika. Być może widziałbym go w drużynie, ale jest jeden warunek - mówi nam trener Piotr Żyto.
- Jeśli zawodnik podpisze z nami kontrakt na normalnych warunkach, to będzie trenować z drużyną. W tej chwili jego włączenie w okres przygotowawczy nie miałoby sensu, bo szykowalibyśmy dla kogoś innego żużlowca do jazdy. Na razie Milik trenuje u siebie i myśli, co zrobić - wyjaśnia Żyto.
W Falubazie na razie nie słyszeli o zainteresowaniu Milikiem ze strony innych klubów, a to nie znaczy, że go nie ma. Takie pytania będą zapewne trafiać bezpośrednio do Czecha, a Falubaz zostanie włączony do negocjacji, gdy będzie trzeba dopełnić formalności. Dodajmy, że 27 - latek nie musi czekać na okienko transferowe. Barwy klubowe może zmienić na zasadzie wypożyczenia w dowolnym momencie.
Zobacz także:
Jerzy Kanclerz o transferach i szansach Polonii
Adam Skórnicki bez ogródek o ograniczeniu lig dla żużlowców
ZOBACZ WIDEO Żużel. Thomsen mówi, czego nauczył go tata. To ważna lekcja w kontekście ligi polskiej