Przypomnijmy, że Stal złożyła wnioski do miasta, które opiewają łącznie na cztery miliony złotych. Ma to być więcej, niż wszyscy pozostali chętni razem wzięci. Jerzy Synowiec uważa, że klub ma ogromny apetyt, dzieląc swój wniosek na trzy filary. Pierwszy dotyczy spółki akcyjnej, czyli podmiotu startującego w PGE Ekstralidze, drugi stowarzyszenia, czyli szkolenia młodzieży, a trzeci sekcji piłki ręcznej. Radny uważa, że dzieje się to kosztem reszty gorzowskiego sportu. "To rak, który zeżre wszystko, nie dając żyć innym" - pisze Synowiec.
O komentarz w tej sprawie poprosiliśmy prezesa Marka Grzyba. - Reprezentuję interesy Stali Gorzów. To oczywiste, że korzystam z przysługujących mi praw. To jednak nie oznacza, że złożymy wniosek i otrzymamy pieniądze na obie sekcje - mówi nam szef Moje Bermudy Stali.
- Komisja sportu cały czas obraduje, ale nie dzieje się nic niezwykłego. Nie sądzę, że otrzymamy dokładnie takie środki, o które wnioskowaliśmy. Koszykarki chcą dostać trzy miliony, ale to tylko wniosek. Mamy do czynienia z działaniami, które są normalne w całym kraju. Złożenie dokumentów to jedno, a realne wsparcie to już całkiem inna historia - podkreśla Grzyb.
ZOBACZ WIDEO Żużel. Trzeba podkręcić sprzęty rolnicze podczas zawodów. Maciej Janowski tłumaczy dlaczego
Prezes Stali mówi nam jednak, że ataki radnego go nie dziwią. Dodaje, że doskonale zna ich powody. - To trwa już od dłuższego czasu, więc nie ma mowy o zdziwieniu. Jestem do tego przyzwyczajony. To samo czuje cały zarząd klubu i kibice - tłumaczy Grzyb.
- Cały Gorzów wie, z czego wynikają ataki pana Synowca. W kuluarach mówi się przecież, że rozpocznę karierę polityczną i prawdopodobnie zmierzę się z żoną pana radnego w okręgu 21 w wyborach do Senatu. Zapewniam jednak, że ten temat w moim przypadku nie został przesądzony. Niektórzy uważają to jednak za pewnik i już teraz próbują mnie zdyskredytować na wszystkie możliwe sposoby. Kibice powinni jednak wiedzieć, że na pewno nie chodzi w tym o sport czy inny słuszny interes - tłumaczy Grzyb.
- Poza tym radny Synowiec zaatakował także medalistki mistrzostw Polski w koszykówce. Zrobił to w sposób szalenie nieprofesjonalny. Nie wiem, jak można pisać o "kilku czarnoskórych zawodniczkach, niemających pojęcia, gdzie naszego miasta szukać na mapie". Takimi wypowiedziami sam wystawia sobie świadectwo. Dodam również, że po tym ataku ludzie do mnie dzwonią i się śmieją. Pytają w żartach, czy wiem, że ulubiona piosenka pana Synowca brzmi "znowu w życiu mi nie wyszło". Odpowiadam, że takich nie słucham, bo preferuję inny przekaz. Poza tym ja akurat nie znam rządów pana Synowca w Stali Gorzów, ale wiem, jakie krążą w mieście historie. To chyba o czymś świadczy - wyjaśnia Grzyb.
Prezes dodaje również, że w spokoju czeka na werdykt komisji sportu. - Nie mam jednak wątpliwości, że Stal realizuje swoje zobowiązania, jeśli chodzi o szkolenie młodzieży i promocję miasta. W zeszłym roku wrócił do Gorzowa cykl Grand Prix. Mamy w zespole mistrza świata i to normalne, że miasto chce się z tym identyfikować. Nie mam jednak wątpliwości, że inne dziedziny także otrzymają wsparcie, jeśli pojawią się sukcesy - tłumaczy Grzyb i na koniec dodaje, że cały czas trwają rozmowy dotyczące organizacji Grand Prix w sezonie 2021. Temat jest otwarty. W grę wchodzą także inne międzynarodowe imprezy.
Zobacz także:
Nie sypiał w nocy z troski o zespół