Był to mecz drużyn z dwóch krańców tabeli. W pierwszych kolejkach w sezonie 2009 lepiej prezentowała się drużyna Orła Łódź, która wyrastała do miana faworyta do awansu do 1. ligi. Kolejarz Opole, choć w tabeli nie zajmował czołowych lokat, to na swoim torze był niepokonany.
Spotkanie cieszyło się ogromnym zainteresowaniem kibiców. Na trybunach stadionu przy ulicy Wschodniej zasiadło ponad 4 tys. fanów, co jak na warunki drugoligowe było wynikiem bardzo przyzwoitym. Jednak gdyby nie kapryśna aura, to z pewnością liczba widzów byłaby jeszcze wyższa.
Na godzinę przed planowanym początkiem zawodów nad Opolem przeszła bowiem potężna nawałnica. Nawierzchnia toru, po silnych opadach deszczu, zamieniła się w błoto. Było jasne, że jeśli spotkanie w ogóle dojdzie do skutku, to rozpocznie się ze sporym opóźnieniem.
ZOBACZ WIDEO Żużel. Gollob i Hancock byli ikonami, w które wcielał się gdy grał na komputerze
Rozpoczęły się prace nad doprowadzeniem nawierzchni do odpowiedniego stanu, który umożliwiałby bezpieczne ściganie. Po blisko dwugodzinnych pracach torowych sędzia zawodów uznał, że tor nadaje się do jazdy.
Na torze brakowało jednak większych emocji, kluczowy tego dnia był moment startowy i rozegranie pierwszego łuku. Same biegi nie były tak ekscytujące, jak stan meczu. Po trzecim wyścigu na tablicy wyników mieliśmy remis. Od tego momentu aż do samego końca oba zespoły przechylały szalę prowadzenia raz w jedną, to znów w drugą stronę, odskakując maksymalnie na dwa punkty.
Do bardzo groźnej sytuacji doszło w 13. biegu zawodów. Po starcie na czoło stawki wysforowali się gospodarze: Adam Czechowicz i Tomasz Schmidt. W pogoń za rywalami rzucił się Niemiec, Mathias Schultz. Na prostej przeciwległej do startu zawodnik gości zrównał się ze Schmidtem, przedłużył prostą i spowodował upadek wychowanka Kolejarza Opole. Co gorsza, na Schmidta wpadł jeszcze rozpędzony Czechowicz.
Zawodnik gospodarzy, Tomasz Schmidt, po upadku nie był zdolny do dalszej jazdy. Udał się do szpitala, gdzie dokładne badania wykazały, że doszło do kontuzji ręki. Oznaczało to, że opolanie w decydującej fazie spotkania musieli radzić sobie w osłabieniu.
Po groźnym upadku w wyścigu 13. emocji nie potrafił opanować ówczesny prezes Kolejarza, Jerzy Drozd. Działacz słownie znieważył Mathiasa Schultza, używając słów obrażających jego narodowość (Schultz spowodował wypadek Schmidta). Jak twierdził Witold Skrzydlewski, prezes klubu z Opola obraził niemieckiego żużlowca łódzkiego teamu, nazywając go szwabem.
Jednak mimo tego zawody toczyły się dalej. Przed ostatnim biegiem na minimalnym prowadzeniu znajdowali się opolanie (42:41). O losach meczu miał zadecydować 15. wyścig. Faworytem ostatniej odsłony dnia byli goście, którzy w swoich szeregach mieli bardzo dobrze spisujących się tego dnia Piotra Dyma i Mariusz Frankowa.
Zgodnie z przypuszczeniami, to duet łodzian przez ponad trzy okrążenia znajdował się na czele i mknął do mety po podwójne zwycięstwo, które dałoby gościom triumf w całym meczu. Broni nie złożył jednak Adam Czechowicz, który ambitnie ścigał swoich rywali. O utrzymanie drugiej pozycji bezpardonowo walczył Mariusz Franków, który starał się blokować Czechowicza.
Na ostatnim okrążeniu doszło jednak do kontaktu pomiędzy tymi zawodnikami. Zarówno Franków, jak i Czechowicz, zaliczyli nieprzyjemny upadek. Za winnego spowodowania kraksy sędzia uznał łódzkiego żużlowca, co oznaczało, że to opolanie mogli cieszyć się ze zwycięstwa w całym spotkaniu 45:44.
Na tym jednak nie zakończyły się emocje. Od razu po wypadku w ostatnim biegu dnia, chuligańskiego czynu dopuścił się mechanik Adama Czechowicza. Wbiegł on bowiem na tor i uderzył Mariusza Frankowa. Z kolei chwilę później, gdy zawodnicy wrócili już do parku maszyn, w formie rewanżu, mechanik Frankowa uderzył Czechowicza.
Całej sprawie przyjrzała się GKSŻ. Członkowie zarządu po dokładnym przeanalizowaniu wydarzeń z tego meczu postanowili nałożyć na Adama Czechowicza, Mariusza Frankowa i Jerzego Drozda kary finansowe. Ukarani zostali żużlowcy, a nie mechanicy, bo zdaniem Głównej Komisji Sportu Żużlowego to zawodnicy odpowiadają za swoich mechaników.
Ostatecznie sezon 2009 zakończył się nie pomyśli dla obu ekip. Kolejarz w tabeli zajął odległe 5. miejsce, natomiast Orzeł, po przegranym meczu finałowym ze Speedway Miszkolc, musiał zadowolić się drugą lokatą, która nie dawała przepustki do pierwszej ligi.
Zobacz także:
Żużel. Tomasz Gollob widzi światełko w tunelu: "Czuję swoje nogi, stopy i palce"
Żużel. Specjalista od awansów nie był pierwszym wyborem menadżera. Kamil Brzozowski zapewni sukces Kolejarzowi Opole?