Żużel. Dominik Kubera wcale nie musi opuścić trzech meczów Motoru. Frątczak przypomina casus Warda

WP SportoweFakty / Michał Krupa / Na zdjęciu: Dominik Kubera i Rafał Dobrucki
WP SportoweFakty / Michał Krupa / Na zdjęciu: Dominik Kubera i Rafał Dobrucki

Dominik Kubera nie ma przynależności klubowej. Będzie mógł ją nabyć w kolejnym okienku transferowym. Jeśli Motor będzie mieć trochę szczęścia, to wcale nie musi być osłabiony w trzech pierwszych meczach.

Domowe spotkanie z Eltrox Włókniarzem Częstochowa, wyjazdowe z Moje Bermudy Stalą Gorzów i rywalizacja na własnym torze z Betard Spartą Wrocław - w tych meczach Motor Lublin teoretycznie będzie musiał poradzić sobie bez Dominika Kubery. Teoretycznie, bo w praktyce jest szansa, że wychowanek Unii Leszno i jego nowy klub będą mieć trochę szczęścia.

Wystarczy, że jeden z pierwszych trzech meczów Motoru zostanie przełożony na termin, który przypada po kalendarzowej dacie zakończenia trzeciej kolejki. Największe szanse na to są w przypadku rywalizacji z wrocławianami, która została zaplanowana na 18 kwietnia. Okienko otwiera się dzień później, więc lublinianie będą mogli potwierdzić Kuberę. Jeśli chodzi o mecze z częstochowianami i gorzowianami, to raczej trudno przypuszczać, że nie uda się ich rozegrać wcześniej.

Regulamin w tym zakresie jest bardzo precyzyjny i stanowi, że: "Z wyjątkiem przypadków, o których mowa w art. 215, zawodnicy są zgłaszani w terminach (okienkach transferowych): 1) dla klubów w danej klasie rozgrywkowej przez okres pięciu dni po kalendarzowej dacie 3 kolejnej rundy rozgrywek włącznie - mecze przełożone nie wpływają na termin rozpoczęcia okienka (okienko transferowe śródroczne I)".

ZOBACZ WIDEO Żużel. PGE Ekstraliga 2020: jak przygotować sprzęgło

- Motor musi liczyć na odrobinę szczęścia, bo zawsze chodzi o kalendarz, a nie o liczbę odjechanych meczów. To w pewnym sensie casus Darcy'ego Warda, którego pozyskaliśmy w 2015 roku do Falubazu - przypomina nam Jacek Frątczak, były menedżer klubu z Zielonej Góry.

- Kiedy pozyskiwaliśmy Australijczyka trakcie sezonu, to pod koniec negocjacji kluczowym argumentem, który go przekonał, była liczba spotkań. W naszych barwach mógł ich odjechać więcej, bo mieliśmy dwa mecze zaległe - z Unią Tarnów i Stalą Rzeszów. Kalendarzowo miały one odbyć się przed otwarciem okienka, ale tak się nie stało. Dzięki temu Darcy miał więcej jazdy - podsumowuje Frątczak.

Zobacz także:
Nikt nie odbije Kubery z Motoru
Hancock dumny z syna

Źródło artykułu: