Tomasz Chruśnik, WP SportoweFakty: Jak ocenia pan swój tegoroczny sezon? Pierwszy w gronie seniorów oraz pierwszy, kiedy zdecydował się pan na zmianę klubu.
Robert Chmiel, zawodnik Zdunek Wybrzeża Gdańsk: Byłem bardzo zadowolony z tej decyzji i dalej jej nie żałuję. Przygoda w gdańskim klubie była bardzo fajna. Jestem zadowolony, że przyjęli mnie bardzo serdecznie. Czułem się dobrze w tym klubie jako zawodnik. Niestety miałem za mało okazji do jazdy. Na te kilka szans, które otrzymałem, nie dałem rady pokazać się z lepszej strony. Co do całego sezonu... na pewno bardzo na minus. Ciężko szukać jakichkolwiek plusów.
Czy liczył się pan z tym, że może być problem z regularnymi startami startując jako zawodnik rezerwowy, kiedy podejmował pan decyzję o zmianie klubu?
Brałem to pod uwagę, ale bardzo wierzyłem w swoje możliwości. Chciałem pokazać się z najlepszej strony, aby otrzymać jak najwięcej szans. Nie ukrywam, że kiedy otrzymałem szansę trochę zawiodła głowa. Chciałem to wykorzystać i pojechać naprawdę dobrze, jednak smutne, że zadziałało to w drugą stronę. Dwa zera w Bydgoszczy, później zero w Gdańsku i na tym skończyły się moje szanse. Liczyłem na coś więcej.
Czy byłoby łatwiej osiągnąć lepsze wyniki w tym roku, gdyby miał pan gwarancję startów w każdym meczu?
Na pewno, bo jest sytuacja, że czujesz, że jeden słabszy bieg może przekreślić twoje szanse na udział w kolejnym meczu. Ciężko z niczego zrobić coś jak nie ma jazdy i młodzieżówek, tak jak w ubiegłym roku, kiedy imprez w sumie było około pięćdziesięciu. Mało jazdy, wiek seniora, zmiana klubu - jak się okazało, ciężko było sobie z tym poradzić. Przed meczem w Rzeszowie pojechałem turniej na Węgrzech. Tam mi się fajnie jeździło. Później od razu z marszu na mecz i było naprawdę dobrze. Jak się nie jeździ tydzień lub dwa, a następnie wsiada na motor, to jest słaba sytuacja. Jazda robi swoje.
ZOBACZ WIDEO Żużel. #MagazynBezHamulców. Domagała, Sikora, Pawlicki, Frątczak i Kryjom gośćmi Galewskiego!
Był pan jednym z zawodników, który w tym sezonie startował głównie w roli rezerwowego, a także w roli gościa. Czy uważa pan, że tego typu rozwiązania są dobre?
Na początku miałem do tego takie dobre podejście, bo jest to szansa dla zawodników młodszych, aby pościgać się z zawodnikami na wyższym poziomie. Przykład Frederika Jakobsena pokazał jednak, że jeśli regularnie otrzymuje się szanse, to wtedy nawet z numeru ósmego można zrobić dobry sezon. Nie ma co ukrywać, że Jurica Pavlic oddawał mu wyścigi, dzięki czemu Jakobsen mógł startować regularnie. Miał przez to spokojną głowę, a z tym łatwiej o lepszy wynik.
Który występ sprawił panu najwięcej radości w tym roku?
Zdecydowanie mecz w Rzeszowie. Był to mój najlepszy mecz w karierze. Powiem szczerze, że pasowało mi przełożenie i to był powód. Silniki Briana Andersena lubią tor w Rzeszowie. Ewidentnie widać jak dopasowanie się do toru ma znaczenie. Zjeżdżając bieg po biegu z trójkami na koncie rozkładałem ręce nie wiedząc czemu mi tak dobrze idzie, a czasem na innych torach zjeżdżając z zerem też nie wiem o co chodzi. Sprzęt pomógł mi w tym meczu. Głównie ustawienie silników. Robię tam od kilku sezonów dobre wyniki. Tor rzeszowski sprzyja moim silnikom, a ja wiem co założyć na ten tor. Zawsze jak jestem w Rzeszowie to wiem, że moje motory pojadą dobrze. Lubię rzeszowski owal.
Czy po udanym występie działacze rzeszowskiego klubu zaoferowali panu starty na kolejny rok?
Oferty z Rzeszowa jeszcze nie otrzymałem, ale z Rybnika daleko nie mam.
Czy ucieszyło pana wprowadzenie nowego przepisu o tym, że każda drużyna musi mieć w podstawowym składzie zawodnika do 24. roku życia? Czy pojawiło się dzięki temu więcej ofert po sezonie?
Nie pojawiło się więcej ofert. Ucieszyło mnie to, ale kiedy się dowiedziałem, że obcokrajowcy wchodzą w grę, to już nie było tak kolorowo. Przykładowo młodych Duńczyków jest strasznie dużo. Jonas Jeppesen czy kolega z Poznania, gość znikąd - Markus Birkemose zrobił kilka dobrych meczów, mistrza Danii i był jednym z lepszych zawodników ligi.
Są jakiekolwiek szanse na pozostanie w Gdańsku na kolejny rok?
Wolałbym zejść do drugiej ligi, żeby jak najwięcej jeździć. Inaczej mogę szybko skończyć karierę.
Czy zdradzi nam pan, gdzie zobaczymy Roberta Chmiela w przyszłym sezonie?
Raczej druga liga. Nie mogę na razie nic powiedzieć. Nie mam jeszcze nic na 100 proc.
Trochę sentymentalnie... jeśli pojawiłaby się oferta z Rybnika, chciałby pan wrócić?
Byłoby fajnie, ale z Rybnika żadnej oferty nie dostałem.
Czy jazda w czasie pandemii koronawirusa się w ogóle opłaca? Udało się zakończyć sezon z dodatnim bilansem finansowym?
W sumie patrząc na wszystko, to raczej na minus.
Jak odpoczywa pan po sezonie?
O formę trzeba dbać cały czas. Do pracy muszę chodzić. Nie ma czasu na przerwy. Na urlop mnie nie stać, a na życie trzeba zarobić. Pracuję w warsztacie samochodowym, a także u sponsora w firmie.
Kiedy rozpoczyna pan przygotowania do sezonu?
Zazwyczaj tak od 15 listopada. Za juniora było łatwiej - teraz trzeba zasuwać w robocie. Fajnie byłoby się skupić tylko na żużlu, ale chcąc nie chcąc, muszę teraz pracować i trzeba to pogodzić.
Jaki jest pana indywidualny cel na kolejny sezon?
Nie ma za bardzo indywidualnych celów na razie. Na poważnie to chciałbym się odbudować w drugiej lidze, żeby być jednym z lepszych zawodników. Przy okazji pozdrawiam wszystkich kibiców i sponsorów. Dziękuję za wsparcie w całym sezonie.
Zobacz także:
- Krzysztof Cegielski mówi o renegocjacji kontraktów. Zawodnicy tym razem nie pójdą tak łatwo na ustępstwa
- Artiom Łaguta zapewni powiew świeżości w Betard Sparcie. Kluczowa rola Maksyma Drabika