Żużel. Leszek Tillinger o błędach i składzie Polonii, nowym regulaminie i przyszłości żużla [WYWIAD]

WP SportoweFakty / Michał Szmyd / Na zdjęciu: Leszek Tillinger
WP SportoweFakty / Michał Szmyd / Na zdjęciu: Leszek Tillinger

- Jeśli Grzegorz Zengota zostanie w drużynie, to Polonia może powalczyć o czołowe lokaty, a nawet - przy odrobinie szczęścia - o awans do ekstraligi - uważa działacz, który w bydgoskim klubie pełnił wszystkie najważniejsze funkcje.

Marcin Kozłowski, WP Sportowe Fakty: Był pan związany z bydgoskim żużlem przez 29 lat. Mocno drżał pan o utrzymanie Abramczyk Polonii w I lidze?

Leszek Tillinger, były prezes, dyrektor i menedżer Polonii Bydgoszcz: Nie. Spokojnie śledziłem rozgrywki. Nie było takich nerwów, jak w czasach, kiedy pełniłem w klubie różne funkcje. Polonia ambitnie walczyła do końca i okazała się lepsza od Lokomotivu Daugavpils. Nie ma co jednak ukrywać, że bydgoszczanie wyjechali z ostrego zakrętu przy dużej pomocy rywala. Gdyby Łotysze wygrali u siebie z Tarnowem i Ostrowem, Polonii nie uratowałby nawet komplet zwycięstw. Kiedy Lokomotiv przegrał pierwsze z tych spotkań wiedziałem, że bydgoszczanie zostaną na zapleczu ekstraligi.

Abramczyk Polonia Bydgoszcz do samego końca walczyła tylko o zajęcie siódmego miejsca. Czy świadczy to o tym, że skład na sezon 2020 został źle zbudowany?

Powiem tak - osobom odpowiedzialnym za stworzenie drużyny zabrakło wyczucia. W przypadku awansu nie można opierać najważniejszych pozycji w zespole na zawodnikach, którzy sprawdzili się w II lidze. Obie klasy dzieli bowiem zbyt duża różnica.

Andreas LyagerDavid Bellego, Wadim Tarasienko, Adrian Gała i Grzegorz Zengota mają w przyszłym sezonie decydować o sile Polonii. O co zatem powalczyć bydgoski zespół?

Najważniejsze, żeby zatrzymać tego ostatniego. Jego pozostanie w Bydgoszczy mogłoby przyciągnąć innych zawodników i oznaczałoby, że klub jest wiarygodny. Jeśli Zengota zostanie, to Polonia może powalczyć o czołowe lokaty, a nawet - przy odrobinie szczęścia - o awans do ekstraligi. Jeśli tak się nie stanie drużyna powinna być w środku tabeli. Dużym sukcesem jest zatrzymanie Lyagera, który miał sporo ofert z wielu ekip. Taki żużlowiec przy nowym regulaminie może być sporym atutem. Dobrze, że w Bydgoszczy nadal będzie jeździł Bellego. To bardzo solidny zawodnik, którego w tym roku wyhamowała poważna kontuzja.

ZOBACZ WIDEO Prezes PZM tłumaczy, skąd wziął się przepis o zawodniku U24 i dokąd ma zaprowadzić polski żużel

A jak pan ocenia Gałę i Tarasienkę, którzy są podobno zaklepani przez Polonię?

Adrian to niesłychanie ambitny i waleczny zawodnik, który trzyma gaz, zamyka oczy i jedzie tam, gdzie inni nie mieliby odwagi. Niestety, ma braki techniczne. W Bydgoszczy, gdzie sporym atutem jest jazda "po dużej" może zdobywać wiele punktów. O wyjazdy nie jestem już jednak taki spokojny. Tarasienko, był najlepszym żużlowcem II ligi. Jak powiedziałem, obie klasy dzieli spora różnica, ale akurat Rosjanin może być wzmocnieniem.

Z powodu pandemii koronawirusa za nami dziwny sezon. Jako osoba związana z żużlem przez dziesiątki lat miał pan obawy, czy ligowe rozgrywki wystartują?

Nie miałem. Wiedziałem, że wszystko jest dobrze przygotowywane i tylko kwestią czasu było, kiedy liga ruszy. Władzom Polskiego Związku Motorowego i Ekstraligi należy się wielkie uznanie. Poziom sportowy rozgrywek nie był gorszy niż sezon wcześniej, mimo że na trybunach nie mogło być tylu kibiców co zwykle. To duży sukces, że przeprowadzono zmagania o drużynowe mistrzostwo Polski.

Już dziś słychać coraz więcej głosów, że w przyszłym roku to się już nie uda. Koronawirus nie odpuszcza i są obawy, czy kolejne obostrzenia wytrzyma gospodarska, a więc budżety firm i samorządów wspierających żużel.

Sytuacja jest nieciekawa, a co najgorsze nikt nie wie, co będzie za kilka miesięcy. Uważam, że liga wystartuje, ale czy dojedzie do mety? Wiele na przykład będzie zależało, czy na trybunach pojawią się kibice. Wpływy z biletów to bowiem około 1/3 budżetów drużyn. Obawiam się, że niektóre kluby mogą mieć sporo problemów i może zabraknąć im pieniędzy na dokończenie rywalizacji.

Czy rozstrzygnięcia w PGE Ekstralidze zaskoczyły pana? Sporo mówi się, że podział medali wypaczył przepis o możliwości korzystania z gości z I ligi.

Wyniki mnie nie zaskoczyły. Rzeczywiście instytucja gościa była nadużywana. W regulaminie zabrakło konkretnego zapisu: żużlowiec z niższej ligi pojawia się tylko wtedy, gdy któryś z zawodników ekstraligi przedstawia potwierdzenie, że jest zakażony. W Lublinie i Częstochowie uważają, że to oni powinni być w play off zamiast Gorzowa i Wrocławia. To był wyjątkowy, trudny dla wszystkich sezon i rozumiem, że w zapisach mogły pojawić się luki. A instytucja gościa miała przecież w zamyśle uratować rozgrywki. Nie będę więc kwestionować rozstrzygnięć, które zapadły na torach.

Żużlowe środowisko podzielił przepis o obowiązkowym starcie w drużynie zawodnika do 24 lat. To pana zdaniem dobre rozwiązanie?

Mądrzejsi będziemy po sezonie, ale jeśli wprowadza się taki przepis to powinien dotyczyć wyłącznie Polaków. Powinniśmy dbać, by w zespołach jeździło jak najwięcej rodzimych żużlowców. Póki co, jest finansowe szaleństwo i przebijanie ofert. Wychowanków straciła Unia Leszno. Bartosz Smektała i Dominik Kubera odnosili sporo sukcesów jako juniorzy, ale w rywalizacji seniorów nic jeszcze nie osiągnęli. Na pewno nie zasługują na tak wysokie kontrakty, jakie dostali w innych miastach. Podobnie jak Robert Lambert, o którego biła się cała liga.

Bartosz Zmarzlik obronił mistrzostwo świata i jako pierwszy Polak ma już na koncie dwa złote medale IMŚ. Czy jest już lepszym zawodnikiem od Tomasza Golloba?

Pod względem liczby tytułów IMŚ na pewno tak (śmiech). Bartek jest niesamowity i łączy go z Tomkiem wiele rzeczy - niesłychana pracowitość, upór w dążeniu do celu, ambicja, szybkie i właściwe wyciąganie wniosków. Pamiętam jak Tomek podglądał, w jaki sposób startuje Hans Nielsen. Później Bartek obserwował, jak czyni to Gollob. Tak jak powiedziałem Bartek, jest niesamowity, ale nikt nie ma takiej lekkości i swobody w jeździe jak Tomek. Bydgoszczanin był również mistrzem jazdy parą. Pod tym względem Zmarzlikowi też jeszcze trochę brakuje do swojego mentora.

Zobacz także: To były hity! Największe transfery ostatniej dekady w Ekstralidze

Zobacz także: Transferowe zagadki w eWinner 1. Lidze. Najgorętsze nazwiska wciąż dostępne na rynku

Źródło artykułu: