Włókniarz musi, Unia nie musi nic
Pisaliśmy już, że dla Eltrox Włókniarza Częstochowa spotkanie w Lesznie jest jak mały finał PGE Ekstraligi. Biało-zieloni jeśli chcą, a chcą, jechać o medale, muszą na stadionie im. Alfreda Smoczyka przynajmniej zremisować. Kluczowe w tym aspekcie może okazać się nastawienie mentalne. Dla drużyny z Częstochowy istotny będzie każdy wyścig.
Wiemy to od teamów samych zawodników Włókniarza, że wszyscy w ekipie Piotra Świderskiego zdają sobie sprawę z powagi sytuacji i nie odpuszczą żadnego biegu, choć czeka ich przeprawa przez istne bycze piekło. Nastawienie psychiczne, przygotowanie mentalne, może tego dnia odegrać kluczową rolę. Włókniarz będzie pod presją, każdy punkt może okazać się na wagę złota, z kolei gospodarze mogą podejść do tej rywalizacji na luzie, bo im pierwszego miejsca w tabeli po rundzie zasadniczej już nikt nie odbierze. Pytanie jak ze wspomnianym obciążeniem poradzi sobie Włókniarz?
Liderzy Lwów, Fredrik Lindgren, Leon Madsen i Jason Doyle byli uczestnikami finałów Grand Prix w Gorzowie, i stawali na podium. Swoją drogą to pokazuje, jak olbrzymim potencjałem dysponuje drużyna z Częstochowy mając takich asów. Z drugiej strony w sobotę właśnie po decydującym biegu obserwowaliśmy jak iskrzyło na linii Madsen - Doyle, bo Duńczyk w bezpardonowy sposób wyrwał drugie miejsce Australijczykowi. Gdy obaj nieco odetchnęli, sytuacja się uspokoiła. - W niedzielę będą już kolegami - zapewniał Sławomir Kryjom na antenie Canal Plus. Potem sam Doyle przyznał, że w ferworze walki pewnie zachowałby się podobnie jak Madsen.
ZOBACZ WIDEO Żużel. Sprawa Drabika to niebezpieczny precedens. Nie powinno to trwać tak długo
O ile w Częstochowie jest napięcie, świadomość rangi spotkania, tak w zupełnie innym położeniu znajduje się leszczyńska Unia. Zespół prowadzony przez Piotra Barona standardowo wygrał rundę zasadniczą, bo to już pomału staje się tradycją, i teraz może już skupiać swoje siły na decydujących meczach w czwórce. Tu rodzą się pytania, czy drużyna Barona będzie rozprężona, czy jednak spięta? Czy będzie zwracać uwagę jakich rywali może napotkać w fazie play-off, czy czuje się na tyle mocna, że nie ma to dla niej znaczenia? Czy w końcu potraktują to starcie jak każdy kolejny mecz, który trzeba wygrać?
Druga linia i młodzież
Jeżeli liderzy obu ekip staną na wysokości zadania, tak jak to zrobiło trio z Włókniarza Madsen-Lindgren-Doyle podczas dwóch turniejów GP w Gorzowie, to wiadomo, że w końcowym rezultacie przeważą ci, którzy z reguły są gdzieś "schowani". W drużynie gospodarzy trudno tzw. "drugą linię" wskazać, bo jest to zespół kompletny i wzajemnie się uzupełniający. Wśród gości takie postaci znajdziemy w osobach Pawła Przedpełskiego czy Rune Holty, choć to też jest w sumie umowne, gdyż obaj w tym sezonie niejednokrotnie przekonywali, iż wcale nie są słabsi od biało-zielonych liderów. Choćby w Rybniku, gdzie obaj przodowali.
Unia Leszno przez ostatni czas miała duży handicap w postaci juniorów. Bartosz Smektała jest już jednak seniorem, a za moment ten sam los czeka Dominika Kuberę. Jak do tego sezonu obaj stanowili niesłychanie silną parę, tak teraz Kubera bez Smektały w pojedynkę nie narobi cudów. W niedzielne popołudnie będzie miał za zadanie powstrzymać przede wszystkim Jakuba Miśkowiaka, który pokazał swoje argumenty już wielokrotnie. Są one tak silne, że może uporać się z Kuberą. Na dodatek Mateusz Świdnicki ściga się bez żadnych kompleksów i też potrafi napsuć krwi.
Starcie zapowiada się iście pasjonująco i przede wszystkim dla gości tej rywalizacji ma wagę najwyższej wartości. Początek o 16:30.