eWinner Apator Toruń w Ostrowie przegrał pierwszy mecz w sezonie. Wcześniej nie pozwolił żadnej z drużyn wyjść z 40 punktów. To samo miało wydarzyć się w Ostrowie, wszak w pierwszym meczu na Motoarenie zlał Arged Malasa TŻ Ostrovię aż 63:27. Tym większą sensacją jest porażka ekipy Tomasza Bajerskiego w Ostrowie. - Można powiedzieć, że to takie ponadplanowe zwycięstwo, bo do tej pory każdy, kto mierzył się z zespołem z Torunia mógł z góry dopisywać sobie do tabeli zero punktów. Serce przed meczem podpowiadało, że może uda się wygrać. Rozum jednak mówił, co innego. To jednak, co zrobił Jonas Jeppesen, to trudno opisać słowami - cieszył się po meczu Waldemar Górski, prezes TŻ Ostrovia.
Dokonanie Jonasa Jeppesena przejdzie do historii ostrowskiego żużla i pewnie będzie mogło być porównywalne z wyczynem jednej z legend miejscowego speedwaya Jacka Brucheisera, który w 1988 roku również z rezerwy wskoczył do meczu na szczycie tabeli II ligi ze Spartą Wrocław i odwrócił losy meczu, wywalczając komplet 15 punktów. - Można powiedzieć, że to wypożyczenie Jonasa Jeppesena nam się opłaciło. Sponsorzy tytularni, Krzysztof Malesa oraz szefowie firmy Arged cieszą się razem z nami i podkreślają, że był to doskonały ruch - dodał Waldemar Górski.
Sobotnie zwycięstwo 46:44 było pierwszym triumfem drużyny z Ostrowa nad zespołem z Torunia. W 1998 roku ówczesna Iskra w najwyższej klasie rozgrywkowej prowadziła z Apatorem 40:32, by w ostatnich trzech wyścigach przegrać 4:14, a cały meczu 44:46. - Ostatni raz z Toruniem rywalizowaliśmy w barażach i też nam wtedy nie poszło. Zresztą, nigdy z nimi nie wygraliśmy, aż do dzisiaj. Co ja mogę powiedzieć? Jestem bardzo szczęśliwy - podsumował Górski.
Zobacz także: Jeppesen załatwił Apator, a w poniedziałek idzie do pracy
Zobacz także: Ostrovia chciała jechać, Apator kończyć po ośmiu wyścigach
ZOBACZ WIDEO Żużel. PGE Ekstraliga. Patryk Dudek zmierzył się z quizem!