Piotr Żyto: Falubaz jak maszyna, a moim marzeniem jest medal. Finał z Fogo Unią? Do tego jeszcze daleka droga [WYWIAD]

WP SportoweFakty / Arkadiusz Siwek / Na zdjęciu: Piotr Żyto
WP SportoweFakty / Arkadiusz Siwek / Na zdjęciu: Piotr Żyto

Piotr Żyto to człowiek, który w kilka miesięcy diametralnie odmienił oblicze Falubazu Zielona Góra. - Mamy dobrą atmosferę. Tworzymy monolit. Najpierw play-off, a potem pomyślimy o medalu - mówi nam menedżer wicelidera tabeli PGE Ekstraligi.

[b][tag=71534]

Jakub Czosnyka[/tag], WP SportoweFakty: Czy postawa Falubazu to dla pana największe zaskoczenie PGE Ekstraligi?[/b]

Piotr Żyto, menedżer RM Solar Falubazu Zielona Góra: Osobiście nie. Wiedziałem, gdzie przychodzę i z jakimi zawodnikami będę pracować. Znałem ich wartość. Mam przecież trzech zawodników z cyklu Grand Prix. Dla mnie jedyną niewiadomą był Piotr Protasiewicz, który jedzie przecież świetnie. A do tego wszystkiego juniorzy, którzy dobrze się rozwijają i znaczą w polskim żużlu coraz więcej.

Myślę, że nasza postawa bardziej zaskoczyła wszystkich fachowców, którzy przed sezonem stawiali nas na siódmym miejscu. Jak widać, nie byliśmy dla nikogo faworytem, ale to lepiej dla nas. Korzystniej jedzie się ze spokojną głową, bez presji.

ZOBACZ WIDEO Wiktor Lampart wyjaśnił, dlaczego jeździ tak słabo

Zastanawiam się, gdzie leży klucz do sukcesu tej drużyny. Personalnie względem zeszłego sezonu nie zmieniło się zbyt wiele. Przyszedł Antonio Lindbaeck za Nickiego Pedersena. Ktoś mógłby powiedzieć, że to zmiana in minus. A wyniki drużyny o niebo lepsze.

Na razie zachowujemy spokój. Jeszcze w play-offach nawet nie jesteśmy, a przed nami cztery ciężkie mecze. Oczywiście chcemy podtrzymać dobrą passę, jednak nie zawsze wszystko wychodzi. A co do drużyny, to podpisałbym się pod słowami Martina Vaculika, który powiedział, że tworzymy monolit. Mamy dobrą atmosferę, a klub stara się, aby pieniądze były na bieżąco wypłacane. Do tego wszystkiego współpraca. Jak ktoś pojedzie słabiej, to drugi zaraz wypełnia tę lukę. Świetnie spisują się liderzy, druga linia, a dobrą robotę wykonują też juniorzy. Tak brzmi w skrócie nasza recepta na sukces.

Czuje pan satysfakcję, że mimo tego, że drużyna personalnie nie zmieniła się jakoś bardzo, to pod pana rządami jedzie o niebo lepiej?

Z natury jestem skromnym człowiekiem. Na pewno jednak udało mi się dorzucić do tego wszystkiego małą cegiełkę. Jestem zaangażowany, pracuję na sto procent. Mieszkam w Zielonej Górze, jestem na co dzień w klubie i nadzoruję wszystko. Chcę też przy okazji wspomnieć o toromistrzach, bo ich praca jest bardzo istotna. Tomek Potoniec pracuje za dwóch, a nawet za trzech i rezultaty widać gołym okiem.

Kolejny raz podkreślę, że jesteśmy jak maszyna. Cały klub pracuje na nasz sukces. Jakby toromistrz robił coś pod górkę, to zawodnicy mieliby problemy i nie jechaliby tak dobrze. Wiemy, że praca każdego owocuje konkretnymi wynikami. Prezesa Wojciecha Domagały również. On na meczach siedzi w loży VIP i walczy o sponsorów. A my dobrą jazdą chcemy mu w tym pomóc.

To może jest tak, że Piotr Żyto to talizman Falubazu?

Jestem tutaj dopiero trzeci sezon tak naprawdę. Nie ukrywam, że moim marzeniem jest zdobycie w tym roku medalu. Ciężką pracą będę do tego dążył.

Czyli znamy już cel Falubazu na ten sezon.

Ja powiedziałem, że to moje marzenie. A na razie twardo stąpamy po ziemi. Najpierw chcemy wejść do play-off. Tak jak wspomniałem, mamy ciężki kalendarz, dlatego myślami jesteśmy przy kolejnych spotkaniach.

A wyobraża sobie pan mecz finałowy Falubazu z Fogo Unią Leszno? Mistrzowie Polski są w ogóle do pokonania?

Unia przyjeżdża do nas na mecz jeszcze w rundzie zasadniczej, więc wtedy przekonamy się, czy są do pokonania. A do finału jeszcze daleka droga.

No to na koniec jeszcze pytanie o PGG ROW Rybnik. Mam wrażenie, że szczęście się do pana uśmiechnęło. Pana Falubaz jedzie o medale, a przecież równie dobrze mógł pan teraz toczyć nierówną walkę o utrzymanie jako menedżer beniaminka.

Otrzymałem ofertę z Falubazu w listopadzie. Bardzo się ucieszyłem. Rozwiązaliśmy z prezesem Mrozkiem umowę za porozumieniem stron. Pewnie jakieś szczęście mi dopisało. Trafiła się korzystna dla mnie oferta, a ja skupiam się na tym, aby swoją pracą odpłacić się najlepiej, jak tylko mogę.

CZYTAJ WIĘCEJ: Dyrektor ds. marketingu Unii Tarnów: Kołodziej to żywa legenda klubu. Przyjęlibyśmy go z otwartymi ramionami! [WYWIAD]
CZYTAJ TAKŻE: Żużel. Komandos ze Słowenii szaleje w polskiej lidze

Źródło artykułu: