Żużel. Wojciech Stępniewski: Prezes Grzyb musi liczyć się z konsekwencjami. Słowa o "drukarni" skandaliczne [WYWIAD]

WP SportoweFakty / Łukasz Trzeszczkowski / Na zdjęciu: Wojciech Stępniewski
WP SportoweFakty / Łukasz Trzeszczkowski / Na zdjęciu: Wojciech Stępniewski

Wojciech Stępniewski komentuje wydarzenia z meczu MrGarden GKM - Moje Bermudy Stal i słowa prezesa Grzyba. - Zrobił dużo dobrego dla klubu, ale teraz brakuje mu zimnej krwi. Wrzutki o drukarni są niedopuszczalne - podkreśla prezes PGE Ekstraligi.

[b][tag=62126]

Jarosław Galewski[/tag], WP SportoweFakty: Dlaczego PGE Ekstraliga od razu po meczu w Grudziądzu postanowiła, że Remigiusz Substyk nie będzie prowadzić już w tym roku spotkań w najwyższej klasie rozgrywkowej?[/b]

Wojciech Stępniewski, prezes PGE Ekstraligi: To rzeczywiście wymaga wyjaśnienia, bo w tej sprawie w mediach pojawiło się już wiele nieprawdziwych tez. Sędzia został odsunięty od prowadzenia meczów, ale nie dlatego że nie zgadzamy się z jego decyzjami dotyczącymi wykluczeń, jak sugeruje pan prezes Marek Grzyb.

A uważa pan, że te decyzje były dobre?

Tego nigdy nie komentowaliśmy i komentować nie zamierzamy. Zgodnie z regulaminem, jedyną władzą na torze jest sędzia zawodów, który miał święte prawo wydawać werdykty i tak, a nie inaczej interpretować wydarzenia na torze. Te fakty z kolei podlegają ocenie szefa sędziów, czyli Leszka Demskiego. Kibice Stali stwierdzą, że jego decyzje były błędne, a GKM-u uznają ją za prawidłowe. To normalne w sporcie. Sędzia miał ocenić wydarzenia na torze i to zrobił. PGE Ekstraliga tego nie komentuje.

ZOBACZ WIDEO Niebezpieczne upadki w meczu GKM - Stal! Kronika 7. kolejki PGE Ekstraligi

To dlaczego Remigiusz Substyk został odsunięty?

Nasz ruch, ustalony z przewodniczącym GKSŻ Piotrem Szymańskim w stosunku do arbitra jest podyktowany brakiem kontroli nad tym, co się działo na torze w zakresie próby jego naprawy. W związku z opadami regulamin pozwalał na zakończenie zawodów po rozegraniu tych dziewięciu biegów. Nie zrobił tego i doprowadził do "show" i kpin ze strony ekspertów Canal+, które, nawiasem mówiąc, uważam za niedopuszczalne, bo panowie nie mieli kompletnie żadnej wiedzy, jakie polecenia wydawał organizatorowi sędzia. Mówienie o tym, że w Grudziądzu nie było innego sprzętu do konserwacji toru, traktuję jako nadużycie.

Prezes Marek Grzyb napisał na Facebooku o kabarecie i drukarni. Teraz domaga się powtórki spotkania. Co pan na to?

Prywatnie mam ogromny żal do prezesa Grzyba, bo już któryś raz kompletnie nie zachowuje zimnej krwi. Oskarżenia i wrzutki z drukarnią są bardzo sugestywne i narażają szefa gorzowskiego klubu na odpowiedzialność dyscyplinarną przed Komisją Orzekającą Ligi. Myślę zresztą, że do tego dojdzie, bo wypowiedź była skandaliczna.

Czy odniesie się pan do tematu powtórki spotkania?

Oczywiście, że tak i odpowiem krótko. Prezes nie może porównywać deszczu z pożarem rozdzielni. To dwie zupełnie różne historie.

Dlaczego?

Za sprzęty na stadionie odpowiada gospodarz, a za deszcz nikt. Opady są i nikt nie ma na to wpływu.

Rozumiem, że powtórki nie będzie?

Sędzia zakończył zawody. GKM wygrał ze Stalą 29:25. Nie ma tematu.

A uważa pan, że te zawody można było kontynuować po rozegraniu dziewięciu wyścigów? Takie zdanie mają grudziądzanie.

Moim zdaniem to wyglądało tak, że gorzowianie po stracie zawodnika robili wszystko, żeby te zawody przerwać, zrzucając winę na tor. Z kolei GKM chciał jechać do końca, bo widział, że Anders Thomsen jest niezdolny do jazdy. Każdy patrzył wyłącznie na swój interes, a nie na interes dyscypliny, o którym dziś słyszę. Powiem więcej, mamy już dokumenty, z których wynika, że sędzia, komisarz ani goście nie składali przed zawodami żadnych zastrzeżeń do stanu nawierzchni przed meczem. Istotnie zastanawia mnie, dlaczego tor w Grudziądzu dosyć szybko pogorszył swój stan, ale to temat do wnikliwej analizy. Nie szukałbym w tym celowości ze strony klubu z Grudziądza, gdyż przypominam, że ten klub miał w składzie pobijanego Nickiego Pedersena i utrudnianie mu startu nie leżało na pewno w interesie GKM-u. Myślę, że można tu mówić o błędzie w sztuce.

Władysław Komarnicki powiedział, że tych zawodów nie należało w ogóle rozpoczynać, bo tor był od początku w kiepskim stanie.

Tak? To dlaczego goście nie zgłosili zastrzeżeń do toru jeszcze przed meczem? Niech pan wybaczy, ale ta wersja nie trzyma się kupy.

Prezes Marek Grzyb dodał również, że regulamin powinien równy i sprawiedliwy dla wszystkich. Czy pana zdaniem taki jest?

Regulamin jest równy i sprawiedliwy. Prezesowi Grzybowi zaczyna brakować konsekwencji. Kiedy wygrywał z Eltrox Włókniarzem, to chciał zaliczenia wyniku. Teraz przegrał mecz i ma zupełnie odwrotny postulat. Mam w związku z tym pewien dysonans i przestaję rozumieć, co dla prezesa Stali jest sprawiedliwe, a co nie. Myślę, że zupełnie niepotrzebnie puszczają mu nerwy. Trafił akurat na dosyć ciężki okres Stali: trudny kalendarz, bardzo słaba forma niektórych zawodników, pożar rozdzielni. Nie zazdroszczę, ale obwinianie dziś wszystkich dookoła za obecne miejsce Stali w tabeli jest, delikatnie mówiąc, nie na miejscu. Ja życzę mu dużo wytrwałości i stalowych nerwów w niedalekiej przyszłości, bo przed Stalą ważne mecze. Ten niedzielny to już historia. Chciałbym też podkreślić mój szacunek dla prezesa, bo w okresie od jesieni 2019 zrobił dużo dobrego dla Stali Gorzów, niejednokrotnie dokładając do budżetu swoje pieniądze.

Zobacz także:
Prezes Stali: Może wtedy będzie trzeba trzasnąć drzwiami
Działacz GKM-u: To my zostaliśmy skrzywdzeni!

Źródło artykułu: