Jest jeden człowiek, który sprawił, że Ronnie Moore miał szansę zrobić wielką karierę. To Norman Parker. Kiedy Moore był jeszcze nastolatkiem, to Parker zaproponował, że sprzeda mu swój profesjonalny motocykl. Wcześniej bowiem młodzian rywalizował na maszynach, które nie do końca przypominały te żużlowe.
Po naradzie z ojcem Moore zdecydował się kupić motocykl od Parkera. To najprawdopodobniej najważniejsza decyzja w jego sportowej karierze. Wystarczy powiedzieć, że Parker był tak zachwycony jego jazdą, iż od razu polecił go działaczom drużyny Wimbledon Dons. I w taki sposób Moore już w wieku 17 lat wyjechał do Anglii.
ZOBACZ WIDEO: Maciej Janowski: Nie spodziewałem się takiego piekła
[b]
Bajeczne mistrzostwo świata
[/b]Już w latach 1951-1953 należał do czołówki najlepszych żużlowców świata, ale to, czego dokonał w sezonie 1954, do dziś przechodzi ludzkie pojęcie.
21-letni wówczas Moore na turnieju żużlowym w Danii złamał lewą nogę w pięciu miejscach. Tamtejsi lekarze nie dawali mu większych szans na kontynuowanie jazdy w tym samym roku. Moore był jednak mocno zdeterminowany, by wrócić na tor. Udał się do swojej ojczyzny i poprosił o pomoc innych specjalistów.
Jeden z nich zdecydował się rozciąć gips i… umiejscowić lewą nogę w stabilizatorze. Moore był bardzo zadowolony z tego faktu i jeszcze w tym samym sezonie wrócił na tor. Najpierw wywalczył awans do finału Indywidualnych Mistrzostw Świata, a w walce o medale światowego czempionatu nie miał sobie równych. Został mistrzem globu z kompletem 15 punktów.
- Złoty medal sprawił, że zapomniałem o bólu w złamanej nodze. Później jednak do góry zaczęli mnie podrzucać moi rywale z toru i wszystko się zmieniło - pisał w swojej autobiografii Ronnie Moore.
[b]
Zmiana branży
[/b]W kolejnych dwóch latach Moore utrzymał niesamowity poziom. Podleczył się już do końca i zgarnął dwa srebrne medale Indywidualnych Mistrzostw Świata i był liderem Wimbledon Dons.
Po sezonie 1956 zdecydował się jednak na sensacyjną decyzję. Częściowo odszedł od żużla, startując w wyścigach samochodowych.
Od 1958 roku powrócił do startów w Indywidualnych Mistrzostwach Świata. Pod jego nieobecność w światowej czołówce na szczycie znajdował się jego rodak Barry Briggs. Darzył Moore’a wielkim szacunkiem.
- Kiedy (Ronnie - przyp.red.) wracał do domu do Nowej Zelandii, było to jak przybycie Elvisa. Był naszym Pele - powiedział w jednym z wywiadów dla portalu Staff.co.nz Barry Briggs.
[b]
Walka o życie
[/b]W 1959 roku Moore po raz drugi i zarazem ostatni sięgnął po złoto IMŚ. W kolejnych latach już nie potrafił nawiązać do tego wyczynu, a znów dawały też o sobie znać kontuzje. W sezonie 1963 ponownie złamał lewą nogę i stare dolegliwości powróciły.
Kiedy w 1969 roku pojawił się po sześcioletniej przerwie na europejskich torach, to był witany z honorami przez kibiców. Przez kilka sezonów był w stanie jeszcze ścigać się na wysokim poziomie. Jego kariera zakończyła się w bardzo przykry sposób.
Dwukrotny mistrz świata uczestniczył w katastrofalnej kraksy z Anglikiem Johnem Louisem na zawodach towarzyskich w Jerilderie Park w Australii (rok 1975).
Moore doznał rozległego urazu czaszki, a lekarze walczyli o jego życie. I nowozelandzki mistrz został uratowany, choć skutki wypadku były widoczne. Urodzony w Hobart żużlowiec stracił słuch i częściowo odzyskał go dopiero po kilku latach.
Ronnie Moore zmarł 18 sierpnia 2018 roku w wieku 85 lat.