"Półtora okrążenia" to cykl felietonów Marty Półtorak, byłej prezes Stali Rzeszów.
***
W niedzielę w Częstochowie doszło do jednej z największych niespodzianek w tym sezonie PGE Ekstraligi. Skazywany na pożarcie Motor Lublin utarł nosa faworyzowanemu Eltrox Włókniarzowi. Takiego rozstrzygnięcia nie spodziewali się chyba nawet najwięksi optymiści zasiadający w sektorze gości.
Byłabym jednak ostrożna z wpychaniem lublinian do play-offów. To ważna wygrana, która może utorować lublinianom drogę czwórki, ale wcale nie musi. Postawili dużą cegłę pod spełnienie przedsezonowego marzenia, co nie zmienia faktu, że radziłabym zachować zdrowy rozsądek i czujność. Nie można teraz popaść w samouwielbienie i hurraoptymizm. To byłaby najgorsza rzecz.
ZOBACZ WIDEO Zobacz jak Łaguta zapewnił zwycięstwo Motorowi! Kronika 5. kolejki PGE Ekstraligi
Włókniarz jest na tyle mocny, że będzie w stanie odbić sobie to niepowodzenie z nawiązką. Podopieczni Marka Cieślaka będą żadni rewanżu jak nigdy. Przyjadą do Lublina podrażnieni, nabuzowani, spróbują za wszelka cenę udowodnić, że ten wynik był wypadkiem przy pracy.
Ciekawe, że Motor jest bardzo skuteczny nawet bez wydatnego wsparcia ze strony formacji młodzieżowej. Wiktorowie: Lampart i Trofimow nie prezentują poziomu z zeszłego roku. W ich stronę kierowane są największe pomruki rozczarowania, a mimo to Motor daje radę. Gdyby jeszcze oni wrócili na dawne tory ekipa dowodzona przez Jacka Ziółkowskiego i Maćka Kuciapę byłaby bardziej kompletna, albo blisko tego sformułowania.
Z drugiej strony Włókniarz teoretycznie też nie ma słabych punktów. Zerkaliśmy do programu i po stronie gospodarzy, co bieg, to gwiazdy. Przed zawodami pod Jasną Górą zastanawialiśmy się, jaki wymiar kary zbierze Motor. Padały porównania do Fogo Unii Leszno. Oczami wyobraźni wizualizowaliśmy sobie finał Lwów z Bykami.
Częstochowianie zostali jednak sprowadzeni na ziemię. Zobaczyliśmy, że Włókniarz ze swoimi wahaniami, to jednak nie ten poziom co mistrzowie Polski, którzy stali się synonimem żużlowego walca, drużyny idealnej.
Los jest przewrotny. Motor triumfował w paszczy Lwa bez menedżera Ziółkowskiego w parku maszyn. Jacka zabrakło z powodów zdrowotnych. Nie żartujmy, że jego brak przyczynił się do zwycięstwa. Nie dorabiajmy ideologii, to był zbieg okoliczności. Znając go, na pewno jechał z chłopakami przed telewizorem. Pewnie nawet było mu żal, że nie mógł być na miejscu i cieszyć się razem z nimi. Ale nie mam wątpliwości, że ten sukces jest również jego zasługą.
CZYTAJ TAKŻE: Betard Sparta z nowym gościem
CZYTAJ TAKŻE: Tajemnicze słowa Bartosza Zmarzlika