Żużel. GKM Grudziądz i kręta droga do play-off. Nowy sezon, a stare problemy

WP SportoweFakty / Patryk Kowalski / Na zdjęciu: Przemysław Pawlicki [b] i Nicki Pedersen [ż]
WP SportoweFakty / Patryk Kowalski / Na zdjęciu: Przemysław Pawlicki [b] i Nicki Pedersen [ż]

Za nami dopiero cztery kolejki PGE Ekstraligi, ale już teraz widać, że droga MrGarden GKM-u Grudziądz do upragnionej czwórki jest kręta i wyboista. Okazuje się, że odświeżenie kadry niewiele dało. A największym problemem znów są juniorzy.

W tym artykule dowiesz się o:

[tag=868]

MrGarden GKM Grudziądz[/tag] oczywiście sprawę awansu do pierwszej czwórki ciągle ma w swoich rękach, ale na dziś obraz drużyny nie rysuje się w najjaśniejszych barwach. Można by rzec, że choć drużyna przeszła delikatny lifting i na papierze wygląda to lepiej niż w poprzednich latach, ale w praktyce już tak kolorowo nie jest.

Niektórzy już zastanawiają się, czy transfer Nickiego Pedersena w miejsce Antonio Lindbaecka coś temu zespołowi dał. Duńczyk skuteczniejszy pewnie jest i to znacznie, jednak czy wyniki zespołu skoczyły jakoś w górę? Okazuje się, że między bajki można włożyć grudziądzką twierdzę, co w ostatniej kolejce zweryfikowała Fogo Unia Leszno. Mistrzowie wyszczególnili też inne braki GKM-u.

Pierwszy to atmosfera. Biegi z udziałem Pedersena to prawdziwy rollercoaster. Nikt nie wie, jak Nicki zachowa się względem swojego partnera z pary. Boleśnie przekonał się o tym Przemysław Pawlicki, który przed telewizyjnymi kamerami rozkładał ręce i mówił, że dyskusja z byłym mistrzem świata i tak nic nie da.

ZOBACZ WIDEO Turowski o tym, dlaczego nie jeździ jak Kubera: za dużo zmian klubów, ciężko to poukładać w głowie

Kolejna kwestia to juniorzy. Marcin Turowski miał być liderem formacji i człowiekiem, który w najgorszym wypadku pomoże drużynie nieprzegrywać biegów młodzieżowych. Tymczasem jego forma jest bardzo kiepska, a na najbliższy mecz do Wrocławia najpewniej w ogóle nie pojedzie. Zabrakło dla niego miejsca w awizowanym składzie. To ma być coś w rodzaju zimnego prysznica.

- Marcin Turowski praktycznie w ogóle nie dojechał na zawody - mówił o jego ostatnim występie Robert Kościecha. - Nie chodzi o sprzęt, tylko Marcin nie jedzie. Widzę to od początku sezonu. Mamy z tym problem, próbujemy coś robić, ale na razie nie idzie to w dobrym kierunku - dodał.

GKM-owi nie sprzyja teraz kalendarz. W najbliższych dwóch kolejkach czekają ich wyjazdy do Wrocławia i Lublina. Chyba tylko najwięksi optymiści wierzą, że grudziądzanie przywiozą z tak trudnych terenów jakiekolwiek punkty. Później też lepiej nie będzie, bo w siódmej kolejce podopieczni Roberta Kempińskiego pojadą u siebie z Moje Bermudy Stalą Gorzów. W Gorzowie ciągle wierzą w play-offy, więc na pewno zrobią wszystko, aby wygrać w Grudziądzu.

I tak już na koniec dodajmy, że pewniakiem do play-offów są drużyny z Leszna, Częstochowy. Za ich plecami rysuje się spory peleton na czele, którego jest Sparta i Motor. Do tego swoje ambicje mają w Zielonej Górze i Gorzowie. GKM konkurencje ma więc i to niemałą. Kto wie, czy ich tegoroczny sen o play-offach znów nie zakończy się niepowodzeniem.

CZYTAJ WIĘCEJ: Żużel. Antonio Lindbaeck: Jadę na tróję z plusem. Muszę punktować lepiej, bo za 6 punktów trudno godnie żyć [WYWIAD]

CZYTAJ TAKŻE: Żużel. Kłótnia o gościa w PGE Ekstralidze. Miał pomóc w czasach pandemii, a zamiast tego są nadużycia?

Źródło artykułu: