Promotorzy mistrzostw Europy po raz pierwszy w historii pojawią się w tym miejscu ze swoimi rozgrywkami. Dla miasta nad Brdą to spore wyróżnienie, ponieważ to jedyny nowy ośrodek w tegorocznej edycji zmagań o mistrzostwo Starego Kontynentu. Warto podkreślić, że żużel w Bydgoszczy powoli się odradza i zaczyna wracać na właściwe tory po poważnych zawirowaniach z ostatnich kilku lat. Organizacja ważnych zawodów o charakterze międzynarodowym wydaje się kolejnym krokiem naprzód i motywacją do niezbaczania z przyjętego kursu.
- Bydgoszcz powoli wstaje z kolan i włodarze mistrzostw Europy najwidoczniej to zauważyli. Przeanalizowałem ofertę, którą dostaliśmy i stwierdziłem, że warto zaryzykować. Kibice w naszym mieście od sześciu lat nie mieli okazji oglądać ścigania o wielką stawkę na arenie międzynarodowej. Postanowiliśmy skorzystać z okazji i przyjąć ten turniej, żeby to zmienić. Dzięki temu przyjadą do nas zawodnicy z najwyższej półki. Uważam, że warto przyłożyć się do organizacji tych zawodów, dlatego w ostatnim czasie od rana do wieczora jestem na stadionie i wszystkiego doglądam. Zdarza się, że przychodzę jako pierwszy, a wychodzę jako ostatni. Z mojej perspektywy to jest wielkie wyzwanie, ale ja nigdy nie bałem się pracy. Jeżeli widzę jakiś cel na horyzoncie, to mam podwójną satysfakcję, że mogę przyczynić się do jego realizacji. Zamierzam sprawić radość kibicom i miastu, a także zapewnić wszystkim dogodne warunki i światowy poziom - opowiada Jerzy Kanclerz, prezes bydgoskiego klubu.
W pierwszej rundzie tegorocznego cyklu TAURON SEC, która odbyła się w minioną sobotę w Toruniu, na najwyższym stopniu podium stanął Leon Madsen, zdobywca 12 punktów. W klasyfikacji generalnej przewodzą jednak Robert Lambert i Nicki Pedersen, którzy wywalczyli dwa punkty więcej niż duński wicemistrz świata i uzupełnili obsadę podium. Madsen w niesamowity sposób wykorzystał wszystkie nadarzające się okazje, żeby maksymalnie wyśrubować swój wynik i zająć pierwsze miejsce na Motoarenie.
ZOBACZ WIDEO Turowski: Czugunow nie dostałby ode mnie polskiego obywatelstwa
Najpierw rzutem na taśmę przebił się do biegu barażowego, potem wywalczył awans do wielkiego finału, a tam wykorzystał nagłe odprostowanie motocykla przez Pedersena na wyjściu z pierwszego łuku pierwszego okrążenia i pognał po zwycięstwo, chociaż to jego rodak zebrał się najlepiej spod taśmy i wysunął się na prowadzenie.
Na pewno należy pochwalić Pedersena, ponieważ znowu udowodnił, że pomimo 43 wiosen na karku i wielu problemów zdrowotnych z ostatnich kilku miesięcy nadal może bić się o wysokie lokaty. Gdyby nie torowe perturbacje w biegu finałowym, to najpewniej zwyciężyłby w Toruniu i został samodzielnym liderem klasyfikacji generalnej. Również Lambert potwierdził, że stawianie go w roli czarnego konia nie jest pozbawione logicznych przesłanek.
Tuż za podium w turnieju na Motoarenie uplasował się Bartosz Smektała z 11 punktami na koncie, który od samego początku sygnalizuje chęć walki o złoto i, jak widać, nie rzuca słów na wiatr. Jeden punkt mniej od Polaka ma obecny mistrz Europy Mikkel Michelsen, który zapewne będzie zaciekle walczył o obronę tytułu.
- Na pewno trochę zawiódł mnie Grigorij Łaguta. Liczyłem, że pojedzie znacznie lepiej. Przeciętne występy zanotowali również pozostali Polacy, czyli Kacper Woryna i Krzysztof Kasprzak. Na szczęście to była dopiero pierwsza runda. W czterech kolejnych będzie jeszcze wiele punktów do zdobycia - ocenia Kanclerz.
Z perspektywy kibiców i widowiska najważniejsze po pierwszej rundzie TAURON SEC wydaje się, że w klasyfikacji generalnej panuje spory ścisk, co może zwiastować ciekawą i wyrównaną walkę o medale. Chyba wszyscy życzyliby sobie, żeby po drugiej odsłonie zmagań nadal było tak samo. Zawodnicy z czołówki znacząco nie odskoczyli, dlatego pozostali nie mają zbyt wielu strat do odrabiania. Na razie różnice punktowe są niewielkie, zatem można spodziewać się wielu rotacji na poszczególnych pozycjach. W tym momencie trudno wskazać jednoznacznych faworytów.
Należy pamiętać, że wielu zawodników w dalszym ciągu weryfikuje swoją formę, poszukuje odpowiednich ustawień i wjeżdża się w sezon ze względu na zakłócony cykl przygotowawczy oraz niewiele zawodów w kalendarzu, dlatego stosunkowo często mogą przeplatać lepsze biegi z gorszymi i zapewniać niespodziewane rozstrzygnięcia. Jakich rezultatów można spodziewać się w Bydgoszczy?
- Z pewnością nie będę oryginalny i powtórzę opinię wielu fachowców, ponieważ największe szanse na sukces daję duńskiej dwójce, czyli Leonowi Madsenowi i Nickiemu Pedersenowi. Chciałbym zwrócić uwagę, że Pedersen to kolejny zawodnik, który jest jak dobre wino, czyli im starszy, tym lepszy. Wydaje mi się, że wielu kibiców nadal przychodzi na stadion również dla niego, ponieważ on ma w sobie wielką charyzmę. Kiedy Nicki pojawia się na starcie, to zawsze coś się dzieje, a tego przecież oczekujemy. Na pewno liczę, że przebudzi się Grigorij Łaguta, dzięki czemu poprawi swój dorobek w klasyfikacji generalnej. Przede wszystkim mam jednak nadzieję, że na naszym torze obejrzymy znacznie lepsze zawody niż w Toruniu, gdzie nie było zbyt wielu mijanek i efektownego ścigania - przyznaje sternik Abramczyk Polonii Bydgoszcz.
Podczas pierwszej rundy na Motoarenie wielu zawodników mówiło o twardym i wymagającym torze, na którym trudno było wyprzedzać. Na przestrzeni całych zawodów dało się zaobserwować kilka ciekawszych akcji, ale wszyscy z pewnością oczekiwali znacznie więcej. Największym problemem wydawała się zewnętrzna część toru, która nie pozwalała napędzać się tak jak zawsze w Toruniu i dopieszczać wielu spektakularnie zapowiadających się manewrów. Jakiej nawierzchni możemy spodziewać się podczas drugiej rundy TAURON SEC na stadionie przy ulicy Sportowej w Bydgoszczy?
- Jeżeli pogoda nie pokrzyżuje nam planów, to będziemy chcieli przygotować tor pod koło, żeby nie było za twardo. Zrobimy wszystko, żeby zawody pod względem sportowym stały na najwyższym poziomie. W Bydgoszczy zawsze były wielkie emocje i dobre ściganie, dlatego będziemy chcieli do tego nawiązać. Nie mam wglądu do dokładnych danych, ale z moich informacji wynika, że kibice być może wypełnią stadion w dostępnym limicie 25 proc. Jeżeli tak się stanie, to będę bardzo zadowolony. Robimy wszystko, żeby nasza nowa trybuna została oddana do użytku na środowe zawody. To pozwoli kibicom oglądać rywalizację w znacznie bardziej komfortowych warunkach. Szkoda, że w obecnej sytuacji będziemy mogli wpuścić na stadion tylko około trzy tysiące fanów. Myślę, że w normalnych warunkach frekwencja na tego rodzaju zawodach mogłaby oscylować w granicach dziesięciu tysięcy. Na pewno nie możemy liczyć na wielkie zyski, ale w obecnej sytuacji to schodzi na dalszy plan - mówi Kanclerz.
W turnieju na bydgoskim torze weźmie udział dwóch zawodników miejscowej Abramczyk Polonii, czyli David Bellego i Kai Huckenbeck. W pierwszej rundzie obaj znaleźli się w dolnej części klasyfikacji generalnej, ale należy pamiętać, że dla nich to było pierwsze poważne ściganie z wymagającymi rywalami w sezonie 2020. Francuz zdobył sześć punktów i został sklasyfikowany na jedenastym miejscu, a Niemiec uzbierał trzy oczka mniej i uplasował się na czternastej pozycji.
- Już podczas pierwszej rundy w Toruniu uważnie obserwowałem obu zawodników Zakładałem, że miejsce w dziesiątce jest w zasięgu przynajmniej jednego z nich, więc prawie się nie pomyliłem. Bellego prezentował się przyzwoicie i wygrał nawet jeden bieg. Trochę zastrzeżeń miałem do Huckenbecka, ponieważ odchodził od krawężnika, a zewnętrzna część toru kompletnie nie niosła. To jest doświadczony zawodnik, ale popełniał za dużo błędów. Starty miał całkiem niezłe, jednakże na dystansie radził sobie nie najlepiej. Na pewno trochę sobie porozmawialiśmy przed środowymi zawodami - zdradza Kanclerz.
Teraz obaj zawodnicy będą mieli okazję wykorzystać znajomość własnego toru i zawalczyć o lepszy wynik. Jerzy Kanclerz mówi, że jego podopieczni sporo trenowali przed środowymi zawodami i powinni zrobić z tego użytek. Żadnemu z nich nie powinno zabraknąć motywacji. Huckenbeck dysponuje sporym doświadczeniem w mistrzostwach Europy i na pewno chciałby nawiązać do swoich lepszych turniejów sprzed lat, żeby włączyć się w walkę o coś więcej, z kolei Bellego stawia dopiero pierwsze kroki w tego typu zawodach i marzy o wielkiej żużlowej karierze oraz stopniowym rozwoju.
- Mam nadzieję, że obaj pójdą w górę klasyfikacji i osiągną nieco lepsze wyniki niż ostatnio. Pokładam w nich spore nadzieję, ponieważ z mojego punktu widzenia to są znaczące ogniwa w kontekście naszych startów w pierwszej lidze. Upatruję w nich kandydatów do podstawowego składu, dlatego ponownie będę ich uważnie obserwował. Chciałbym jednak podkreślić, że dla mnie liczy się przede wszystkim styl jazdy, ponieważ suche punkty czasami są zmyłką i nie wnoszą wielkiej wartości merytorycznej. Zawsze spoglądam z kim wygrał lub przegrał dany zawodnik oraz jakie ewentualnie błędy popełniał. Z każdych zawodów robię sobie notatki, ponieważ pamięć ludzka jest zawodna. Dzięki temu jestem w stanie wszystko dokładnie odtworzyć i mogę rozmawiać z zawodnikami, posługując się konkretnymi argumentami - tłumaczy Kanclerz.
Warto podkreślić, że organizatorzy po raz kolejny zadbali o solidne uzupełnienie obsady zawodów, bo z dziką kartą podczas bydgoskiej rundy TAURON SEC pojedzie obecny brązowy medalista mistrzostw świata, Emil Sajfutdinow. Szykuje się sentymentalny powrót, ponieważ to właśnie w Bydgoszczy Rosjanin rozpoczynał swoją wielką karierę i wypływał na szerokie wody żużlowego świata. To może być spora atrakcja dla miejscowych fanów, bo zawodnik nadal jest postrzegany jako jedna z legend bydgoskiego klubu.
- Emil jest utożsamiany z Bydgoszczą. Kibice w dalszym ciągu bardzo dobrze go postrzegają. Przyznam szczerze, że nadal pozostajemy w kontakcie, ale to nie znaczy, że zaraz z powrotem sprowadzę go do naszego klubu. Na razie sytuacja finansowa na to nie pozwala. Nie ukrywam jednak, że bardzo doceniam szacunek, którego doświadczam ze strony tego zawodnika. To jest niezwykle pozytywny człowiek. Emil przychodził do nas jako młodziutki i nieopierzony żużlowiec, którego wypatrzył Andreas Jonsson. Przez długi czas jeździł na bardzo wysokim poziomie dla naszego klubu, dlatego wiążą się z nim same pozytywne wspomnienia. Warto podkreślić, że Emil odjechał ponad sto meczów w barwach Polonii. Myślę, że bydgoszczanie w dalszym ciągu mu kibicują i będą go wspierać podczas środowych zawodów - przekonuje szef klubu z Pomorza i Kujaw.
Należy zaznaczyć, że Sajfutdinow jest niezwykle zasłużonym zawodnikiem dla cyklu TAURON SEC, ponieważ jako jedyny wywalczył dwa złote medale z rzędu w latach 2014-2015. Gdyby nie kontuzja z 2013 roku, która nie pozwoliła mu dokończyć rywalizacji, być może miałby na swoim koncie jeszcze jeden złoty krążek, bo znajdował się w drodze na szczyt. Rosjanin dotychczas wygrał pięć turniejów TAURON SEC i dziewięć razy meldował się na podium. Pod tym względem lepszy od niego jest tylko Nicki Pedersen, który dwunastokrotnie kończył zawody w czołowej trójce.
Ostatnie dwa sezony, które Sajfutdinow spędził w TAURON SEC (2016 i 2018) nie były dla niego już tak spektakularne pod względem wyniku sportowego, ale to nie zmienia faktu, że zawodnik wielkimi literami zdążył zapisać się w historii. W tym roku Rosjanin jak na razie pokazuje się z bardzo dobrej strony w PGE Ekstralidze, więc zapewne będzie w stanie poprzeszkadzać rywalom bijącym się o medale i sprzątnąć im trochę punktów sprzed nosa. Sajfutdinow powinien pójść w ślady mistrza świata Bartosza Zmarzlika, który wystąpił z dziką kartą w Toruniu i zajął piąte miejsce, z 10 punktami na koncie. Dla Rosjanina środowe zawody w Bydgoszczy będą pierwszym tegorocznym występem indywidualnym na arenie międzynarodowej.
- W tej chwil Emil znajduje się na bardzo wysokim poziomie. Dla mnie to jest czołówka światowa. Myślę, że jeszcze zobaczymy tego zawodnika na samym szczycie, ponieważ ma do tego predyspozycje. Może stanie się to w przeciągu najbliższych dwóch, trzech lat? Mam nadzieję, że w środę Emil po raz kolejny pokaże wielką klasę na torze i okaże się czarnym koniem tych zawodów - twierdzi Kanclerz.
Swego czasu w Bydgoszczy odbywały się wielkie imprezy o charakterze międzynarodowym, takie jak rundy Grand Prix, turnieje w ramach Drużynowego Pucharu Świata, czy legendarne Kryterium Asów, ale w pewnym momencie zniknęły z krajobrazu miasta. Wydaje się jednak, że w Grodzie nad Brdą wszyscy zdążyli stęsknić się za ściganiem na najwyższym poziomie w doborowej stawce. Organizacja jednej z rund TAURON SEC z pewnością pomoże nawiązać do wielu niesamowitych wspomnień z przeszłości, a przy okazji będzie stanowiła element przywracania wielkiego żużla do Bydgoszczy.
- Kiedyś Kryterium Asów było obowiązkową imprezą otwierającą sezon, ale z czasem coraz trudniej było zgromadzić klasowych zawodników na starcie. Nagle pojawiło się znacznie więcej turniejów i meczów towarzyskich, więc zainteresowanie spadło. Prawda jest taka, że organizowanie zawodów o mniejszej randze nie ma sensu. Ostatnie wielkie imprezy międzynarodowe z 2014 roku przyniosły z kolei spore straty finansowe, które potem przez długi czas odbijały się wielką czkawką. Popełniono wtedy zbyt wiele błędów, o których nie chciałbym jednak szczegółowo opowiadać. Teraz musimy patrzeć do przodu i podchodzić do wszystkiego z rozsądkiem. Chcielibyśmy, żeby w przyszłości Bydgoszcz organizowała kolejne imprezy o charakterze międzynarodowym, ale każde zawody muszą odbywać się w odpowiednim czasie. Powielanie czegoś, co nie ma racji bytu, jest błędem, którego nie zamierzamy popełniać - zapewnia Prezes Abramczyk Polonii.
Promotorzy z One Sportu postanowili docenić dotychczasowe działania sternika bydgoskiego klubu, który stopniowo odbudowuje jego renomę i markę. Miejscowa drużyna uporała się z problemami finansowymi, a poza tym zaczęła osiągać coraz lepszy wyniki i odbudowała zaufanie kibiców. W mieście skrywa się coraz większy potencjał, dlatego warto go wykorzystać i jeszcze bardziej napędzić żużlową koniunkturę.
Obostrzenia związane z pandemią koronawirusa na pewno nie pozwalają zorganizować środowej rundy TAURON SEC z tak wielkim rozmachem, jak wszyscy by oczekiwali, ale z perspektywy bydgoszczan najważniejsze wydaje się, że miasto przyciąga coraz większe zainteresowanie i wzbudza zaufanie podmiotów zewnętrznych. Dzięki temu można się wykazać oraz wzmacniać swoją pozycję w kontekście kolejnych sezonów, kiedy wszystko, miejmy nadzieję, zacznie wracać do normy.
- Nasze zawody będą transmitowane w Eurosporcie, dlatego zależy nam, żeby pokazać się z jak najlepszej strony. W przeszłości wielokrotnie udowadnialiśmy, że Bydgoszcz potrafi zorganizować zawody na wysokim poziomie, więc chcielibyśmy to powtórzyć. Przyznam szczerze, że Polacy w ogóle uchodzą za bardzo dobrych organizatorów w sporcie. Ja działam nie tylko w żużlu, dlatego posiadam spore rozeznanie w tym temacie. Jeżeli przedstawiciele naszego kraju mają powierzone jakieś zadanie, to potrafią się z niego wywiązać i dopiąć wszystko na ostatni guzik. W ostatnim czasie miałem przyjemność znacznie bliżej poznać Karola Lejmana i Jana Konikiewicza, co tylko utwierdziło mnie w tym przekonaniu. Muszę przyznać, że panowie stojący na czele One Sportu odwalają kawał dobrej roboty. Na każdym kroku widać ich ogromne zaangażowanie. Wszystko tam jest logicznie poukładane i zmierza we właściwym kierunku. Każdy wie czego chce i za co odpowiada. To jest młoda i świeża krew, dlatego należy im pomagać, żeby jeszcze bardziej przebili się w żużlowym świecie. Ode mnie wielkie słowa uznania - podsumował Jerzy Kanclerz.
Karol Śliwiński
Zobacz także:
- Madsen wykorzystał błąd Pedersena i znów wygrał w Toruniu
- Nicki, dobrze, że wciąż jesteś. Z dalekiej podróży znów wracasz mocny [KOMENTARZ]