Żużel. Social Speedway 2.0: Pawliccy z klasą, Pedersen chce pracy za kulisami, a Ljung powrotu KSM

WP SportoweFakty / Patryk Kowalski / Na zdjęciu: Przemysław Pawlicki [b] i Nicki Pedersen [ż]
WP SportoweFakty / Patryk Kowalski / Na zdjęciu: Przemysław Pawlicki [b] i Nicki Pedersen [ż]

Bracia Pawliccy wykazali się nie lada klasą po niedzielnym meczu PGE Ekstraligi, dziękując sobie za bratobójczą walkę. Nicki Pedersen obiecał poprawę i pracę za kulisami, a z kolei Peter Ljung chce powrotu KSM do PGE Ekstraligi.

Chociaż rodzinne klany nie są niczym nowym w żużlu, to jednak rzadko bracia muszą stawać po przeciwnych stronach barykady. Tymczasem tak było w niedzielę w Grudziądzu, gdzie MrGarden GKM mierzył się z Fogo Unią Leszno. Gdy ktoś patrzył jak zacięte pojedynki toczyli Przemysław i Piotr Pawlicki, to nie pomyślałby, że mamy do czynienia z braćmi. Kości trzeszczały!

Jednak po meczu… Pełna kultura! Piotr, który zdobył 13 punktów na wyjeździe, pogratulował bratu 8 "oczek" i bonusa. "Graty za dziś, dobra robota" - stwierdził młodszy z braci Pawlickich.

Starszy z braci też potrafi zachować się kulturalnie, bo na jego profilu pojawiły się równie piękne podziękowania. "Gratulacje Piter za świetny mecz" - dorzucił zawodnik MrGarden GKM-u, który bez wątpienia wolałby jednak, aby dwa punkty pozostały w Grudziądzu.

Równie mocno, być może nawet za mocno, pozostania dwóch punktów w Grudziądzu chciał Nicki Pedersen. Duńczyk zdobył w niedzielę 10 punktów, ale też dał popis jazdy indywidualnej i momentami przeszkadzał kolegom z pary. Na Instagramie przyznał później, że "za kulisami trzeba trochę popracować, aby cały zespół był bardziej stabilny".

Bardzo równą drużyną mógł się pochwalić w niedzielę za to RM Solar Falubaz Zielona Góra, który dość niespodziewanie wywiózł remis z Wrocławia. Czy ktoś przed meczem zakładał taki wynik? Tymczasem przebieg spotkania był taki, że zielonogórzanie mogą być nawet lekko rozczarowani tym zaledwie jednym punktem.

"Szkoda, wygrana była blisko, ale punkt u wicemistrza Polski też cenny. Ja po zmianie motocykla czułem się lepiej, co widać po punktach 9 (0,1,3,2,3)" - napisał Patryk Dudek.

Remisujemy z Falubazem we Wrocławiu 45:45 Szkoda, wygrana była blisko, ale punkt u wicemistrza Polski też cenny. Ja...

Opublikowany przez Patryk Dudek Duzers Team Niedziela, 5 lipca 2020

Z kolei Maciej Janowski nie zamierzał rozpaczać po straconym punkcie. Kapitan Betard Sparty Wrocław nawiązał do telewizyjnej wypowiedzi Martina Vaculika o tym, że na Stadionie Olimpijskim "zawsze są mega zawody". "Aż do ostatniego biegu wyjeżdżaliśmy z uśmiechem na twarzy, bo takie ściganie zawsze na plus" - stwierdził Janowski, który zakończył niedzielne zawody z 9 punktami i 2 bonusami na koncie.

Jak powiedział Martin Vaculik „tutaj we Wrocku zawsze są mega zawody” i ciężko się nie zgodzić Aż do ostatniego...

Opublikowany przez Macieja Janowskiego Niedziela, 5 lipca 2020

Tymczasem ostatnie wyniki z PGE Ekstraligi skłoniły Petera Ljunga do rozważań na temat konieczności powrotu do KSM-u w PGE Ekstralidze. Czyżby Szwed w tym upatrywał swoją szansę na to, by jeździć ponownie w najlepszej lidze świata?

"Zastanawiam się, kiedy PGE Ekstraliga zrozumie, że KSM to jedyny sposób na zachowanie wyrównanych spotkań. Obecnie różnica w meczach wynosi po 20-30 punktów i nie ma w tym frajdy. Przypomnę tylko rok 2012, gdy mieliśmy mnóstwo zaciętych pojedynków. I nagle to zniknęło" - oświadczył Ljung.

Jeden z kibiców odpowiedział Ljungowi i stwierdził, że ma nadzieję, że KSM nigdy nie wróci do PGE Ekstraligi. Co na to szwedzki żużlowiec. "A więc mówisz mi, że kibice lubią mecze wygrywane sporą różnicą punktów, gdy spotkania wyglądają jak starcia zespołów z różnych lig? Warto też zwrócić na finanse i ile kosztuje ekipę wygranie meczu do 30 i zapłacenie jeszcze za bonusy. Na dłuższą metę warto mieć na względzie stabilność finansową klubów" - dodał Ljung.

Czy was szwedzki zawodnik przekonał? Czy chcielibyście powrotu KSM?

Ljung publikował swoje tweety po meczu PGG ROW-u Rybnik z Motorem Lublin i trudno nie ulec wrażeniu, że to właśnie słaba postawa rybniczan skłoniła go do refleksji. W przypadku "Rekinów" jasno widać, że drużyna odstaje poziomem od najlepszych i pozostaje się tylko cieszyć z tego, że posiada ona Roberta Lamberta.

"Wiem, że to już powiedziałem tydzień, ale Lambert dojrzał. Jest cierpliwy i potrafi odpowiednio zmęczyć rywala. Za to Rybnik wygląda na drużynę indywidualistów. Moja teoria jest taka, że jest tam za wiele zawodników na jedno miejsce, co powoduje napięcie w drużynie i nerwówkę" - skomentował Rory Schlein, który przed laty sam startował w Rybniku.

Czytaj także:
Straż pożarna w Gorzowie odpowiada na pytania o ekspertyzę
Werdykt ws. Stali będzie zgodny z duchem sportu

ZOBACZ WIDEO To się Patryk Dudek zagotował: Swoje jaja mam, a tata będzie ze mną tak długo jak będzie chciał

Źródło artykułu: