Żużel. Kenneth Bjerre: Wirus gorszy w mediach niż w rzeczywistości. Nie boję się, ale przestrzegam reguł [WYWIAD]

WP SportoweFakty / Krzysztof Konieczny / Na zdjęciu: Kenneth Bjerre.
WP SportoweFakty / Krzysztof Konieczny / Na zdjęciu: Kenneth Bjerre.

- Media w kwestii koronawirusa trochę koloryzują. W marcu byłem na treningach w Hiszpanii i nie doświadczyłem niczego niepokojącego. Nie martwię się zatem na zapas, ale z drugiej strony stosuję się do reguł - mówi Kenneth Bjerre z MRGARDEN GKM-u.

Jarosław Galewski, WP SportoweFakty: Start PGE Ekstraligi coraz bliżej. W poniedziałek przeszedł pan test na COVID-19. Jak to wyglądało w praktyce?

Kenneth Bjerre, żużlowiec MrGarden GKM-u Grudziądz: Najlepiej będzie powiedzieć, że się po prostu odbył. 10 sekund i po krzyku. Kompletnie nie było się czym stresować. Przyznam zresztą szczerze, że podchodziłem do tego na luzie. Nie byłem zdenerwowany. Przed testem nawet na ten temat nie czytałem.

PGE Ekstraliga ruszy przy pustych trybunach. Żużel bez kibiców ma sens?

Musimy pogodzić się z tym, że jest, jak jest. Na żużel z kibicami nie ma w tej chwili żadnych szans, więc musimy brać to, co daje nam los. A przecież lepszy speedway przy pustych trybunach niż żaden. Kompletnie nie wiem, jak to będzie wyglądać i czego mam się spodziewać. Nigdy wcześniej nie jechałem w Polsce na stadionie, który jest kompletnie pusty. Na pewno będzie mi żal tej niesamowitej atmosfery, którą tworzyli polscy fani. Tego jestem pewny.

A wyobraża pan sobie swój team, w którym będzie tylko jeden mechanik?

Kompletnie nie wiem, co o tym myśleć. Uważam, że na oceny przyjdzie czas po sezonie.

ZOBACZ WIDEO PGE Ekstraliga 2020: Wielcy Speedwaya - Leigh Adams

Za panem dwutygodniowa kwarantanna. Słyszałem, że przeszedł ją pan nad polskim morzem.

Zgadza się. Zorganizowałem sobie na własną rękę mieszkanie w Gdańsku. Czas przez ostatnie dwa tygodnie płynął bardzo wolno. Nie miałem zbyt wiele do roboty. Starałem się jakoś zorganizować sobie kolejne dni. Głównie grałem na Play Station, oglądałem filmy i siedziałem przed komputerem. To chyba tyle.

Z przekroczeniem polskiej granicy nie było żadnych problemów?

Najmniejszych. Tak naprawdę do przekroczenia granicy wystarczył specjalny list, który przygotowała nam PGE Ekstraliga. Trzeba było mieć także ze sobą paszport. W sumie to nic specjalnego. Minęło 30 sekund i byłem już po polskiej stronie. Wtedy pozostała już tylko kwarantanna.

Zostawił pan bliskich czy zabrał ich ze sobą?

Przyjechałem do Polski sam.

To zapewne nie była łatwa decyzja.

Czy ja wiem? Każdy z nas stanął przed wyborem, czy chce jeździć, czy woli siedzieć w domu. Decyzja była raczej oczywista. Polska jest jedynym krajem, który na ten moment może zorganizować rozgrywki. Moim zdaniem nie było się nad czym zastanawiać.

Coś pana w Polsce zaskoczyło?

Niespecjalnie. Strategie walki z koronawirusem mnie za bardzo nie interesują. Nie chcę też wchodzić w politykę. Poza tym nie mam wiele do powiedzenia. Przyjechałem do Polski z Anglii, gdzie wraz z rodziną byłem wcześniej odizolowany. Ten stan trwał przez około sześć tygodni. Nie jestem człowiekiem, który analizuje obostrzenia i je ocenia, ale zapewniam, że zawsze stosuję się do reguł. Robię to, co mi wolno.

W MRGARDEN GKM-ie Grudziądz na COVID-19 zachorował Nicki Pedersen, ale widzę, że wirus nie robi na panu wielkiego wrażenia. Raczej nie jest pan z tych, którzy są przerażeni lub martwią się na zapas.

Tak naprawdę od początku tej pandemii nie było we mnie większego strachu ani obaw.

Nawet jak oglądał pan w telewizji obrazki z Włoch czy Hiszpanii?

W Hiszpanii to ja nawet byłem, więc widziałem wszystko na własne oczy. Wybrałem się tam na treningi na początku marca i nie doświadczyłem niczego niepokojącego.

Wnioski?

Uważam, że media trochę koloryzują temat koronawirusa. Przekaz jest gorszy niż otaczająca nas rzeczywistość. Ja się tym nie przejmuję. Wolę się od tego odciąć i żyć swoim życiem. Oczywiście, to nie znaczy, że nic do mnie nie dociera. Jak już powiedziałem, zawsze stosuje się do wszystkich obostrzeń.

Zakładam zatem, że nie rozmyślał pan, co będzie, jeśli podczas sezonu w Polsce zachoruje pan na koronawirusa.

Dokładnie. Nie lubię martwić się na zapas i dyskutować o rzeczach, które jeszcze się nie wydarzyły. Moim zdaniem to nie ma żadnego sensu. Trzeba żyć tym, co jest teraz. Tak już mam.

Zobacz także:
Czugunow pociągnie za sobą kolejne zagraniczne talenty?
Piotr Pawlicki przemówił

Źródło artykułu: