Piotr Pawlicki przemówił. Nadal kocha Unię, nie ma do siebie żadnych pretensji i uważa, że nic złego się nie stało

Zdjęcie okładkowe artykułu: WP SportoweFakty / Jakub Brzózka / Na zdjęciu: Piotr Pawlicki
WP SportoweFakty / Jakub Brzózka / Na zdjęciu: Piotr Pawlicki
zdjęcie autora artykułu

- Uważam, że nic złego się nie stało. Żadnych pretensji do siebie nie mam. Nie twierdzę, że mógłbym cofnąć czas i zrobić coś inaczej. Jest jak jest, i tyle. Jestem kapitanem tej drużyny i nadal będę - powiedział Piotr Pawlicki.

Na ponad dwa tygodnie przed startem rozgrywek PGE Ekstraligi działacze Fogo Unii Leszno doszli do porozumienia z Piotrem Pawlickim. Chodzi o jego starty z bykiem na plastronie w nadchodzącym sezonie.

-  To było wiadome już w okienku transferowym, kiedy podpisałem kontrakt warszawski. Gdybym nie chciał się dogadać, albo gdybyśmy nie mieli koncepcji na dopracowanie szczegółów, to byłaby informacja, że nawet warszawskiego kontraktu nie mam podpisanego. Nic innego nie planowałem w tym roku. Jestem dogadany z Unią Leszno i innej opcji nie widziałem - powiedział Piotr Pawlicki w rozmowie na Facebooku z Gabrielem Waliszko z nSport+.

- Zawszę będę powtarzał, że moje serce bije dla Unii Leszno. Chcę jeździć dla tego klubu. Nie wyobrażałem sobie, że może być inaczej. Dzisiaj (25 maja - dop. SM) dogadaliśmy szczegóły. Inaczej być nie mogło, wiedziałem, że będę jeździł w Unii Leszno, tylko potrzebowaliśmy czasu, który sobie daliśmy, podpisując kontrakt warszawski. Po to jest ten kontrakt warszawski, żeby ten czas był, żeby można było z niektórymi decyzjami przespać się - kontynuował.

ZOBACZ WIDEO PGE Ekstraliga 2020: Wielcy Speedwaya - Billy Hamill

Na początku maja otwarte zostało okienko transferowe, w którym zawodnicy mogli podpisywać aneksy aktualizujące kontakty. Działacze klubu nie potrafili dojść do porozumienia z zawodnikiem w okresie trwania okienka. Podpisano kontrakt warszawski, który umożliwił obu stronom więcej czasu do namysłu.

- Nie dogadaliśmy się. Powiem szczerze, że nie do końca było tak, jak powinno być. Ja też potrzebowałem czasu, żeby się z tym przespać i pomyśleć. W żadnym wypadku nie myślałem, że nie będę jeździł w Unii Leszno. Czas to złoto i dobry towarzysz - mówił 25-latek.

- Uważam, że nic złego się nie stało. Żadnych pretensji do siebie nie mam. Nie twierdzę, że mógłbym cofnąć czas i zrobić coś inaczej. Jest jak jest, i tyle. Będziemy jechać, będziemy walczyć. Jestem kapitanem tej drużyny i nadal będę. W tym roku wypada mi 10 lat startów w Unii Leszno. Mam nadzieję, że to początek kolejnych dziesięciu lat - dodawał.

Ponadto Gabriel Waliszko zadał Pawlickiemu pytanie, które dotyczyło relacji na linii Pawlicki-Zmarzlik. - W żadnym wypadku nie sądzę, że mam kompleks Bartka Zmarzlika. Może nie jesteśmy kolegami i pewnie nie kibicujemy sobie nawzajem, ale kiedy Bartek wyjeżdża na tor, to na pewno jestem w stanie docenić to, ile on wkłada serca w to, jak jedzie. Bartek jest mega walczakiem i mistrzem świata. Wielki szacunek dla niego. Zawszę będę dążyć do tego, żeby powtórzyć jego sukces. Długa kariera przede mną, może kiedyś uda mi się.

- Jestem z krwi i kości leszczynianinem. Urodziłem się w Lesznie i całe życie tu mieszkam. Zaszczytem jest dla mnie być kapitanem takiej drużyny. Nie mówię, że za każdym razem będę jako pierwszy podpisywał kontrakty. Po to jest czas, po to są negocjacje, żeby to wykorzystywać, żeby negocjować. Uważam, że jako kapitan, nic złego nie zrobiłem - dodał.

Zobacz także: Żużel. Piotr Pawlicki porozumiał się z Unią. Pojedzie w PGE Ekstralidze!  Zobacz także: Żużel. Kibice Motoru wzorem dla innych. Nikt nie oddał karnetu na sezon 2020

Źródło artykułu: