Można powiedzieć, że sytuacja z koronawirusem jest nowa dla wszystkich. Wszystko, co było do tej pory ustalone należy wyrzucić do kosza. Mam na myśli chociażby cały terminarz żużlowy na sezon 2020. W tej sytuacji Polacy, Brytyjczycy, Szwedzi, Duńczycy i wszystkie pozostałe nacje powinny usiąść do stołu i zacząć rozmowy. Jak widać, to się nie dzieje.
Na pewno w interesie Polski i PGE Ekstraligi jest, by jesienią terminy niedzielne pozostały wolne. Jak wiemy, od lat ostatni dzień tygodnia jest przypisany naszym rozgrywkom. Tymczasem BSI i FIM za sprawą finałów Speedway of Nations we wrześniu i październiku zabrały nam dwa terminy, które można było wykorzystać przy zmienionym z powodu koronawirusa terminarzu PGE Ekstraligi.
Sytuacja jest paradoksalna, bo robi się coś wbrew nam w sytuacji, gdy to od Polski zależy wszystko w światowym speedwayu, gdy to Polska powinna mieć najwięcej do powiedzenia. Obawiam się jednak, że to dopiero początek problemów.
ZOBACZ WIDEO: Koronawirus. Sportowcy bez planu na najbliższe dni. "Pełen trening nie ma sensu"
Jesienią w jednym momencie będziemy mieć zgrupowanie wszystkich meczów we wszelkich rozgrywkach. Polska, Szwecja, Wielka Brytania, Dania i inni - każdy będzie chciał w jakikolwiek sposób dokończyć rozgrywki, odjechać chociaż namiastkę sezonu. Może być tak, że będziemy rozgrywać spotkania PGE Ekstraligi w środku tygodnia i pojawi się problem z dostępnością zawodników.
Na pewno my jako polska liga mamy nie lada problem. Może dałoby się go uniknąć, gdyby liga u nas ruszyła w maju. W to jednak nie wierzę, bo nic nie wskazuje na to, by do tego momentu udało się pokonać koronawirusa. Każde późniejsze rozpoczęcie rozgrywek oznacza, że będziemy musieli rozgrywać mecze pod koniec września, być może też przez cały październik.
Już teraz ze Speedway of Nations musimy się podporządkować temu, co zadecydowały BSI i FIM, a czekają nas kolejne tego typu decyzje w zależności od rozwoju sytuacji na świecie.
Mam świadomość tego, że impreza organizowana przez BSI to mistrzostwa świata, ale pamiętajmy też, że my dostarczamy finanse żużlowcom. Bez nas oni nawet nie mieliby za co pojechać w Speedway of Nations. Gdyby do nich należało prawo głosu, to we wrześniu czy w październiku woleliby jechać ligę w Polsce, a nie zawody SoN. Bo u nas zarobią, a tamta impreza może co najwyżej wyjdzie na zero.
Czytaj także:
Prezydent FIM o koronawirusie. "Niebo spadło nam na głowy"
Szczytna akcja sponsora Woffindena