GKSŻ poinformowało, że start sezonu opóźni się jeszcze bardziej niż zakładano. Odwołano już wszystkie kwietniowe imprezy żużlowe i dalej nie wiadomo czy to ostateczna decyzja. Wszystko będzie zależeć od tego jak będzie rozwijać się na świecie pandemia wirusa COVID-19.
Ta sytuacja powoduje, że coraz bardziej dramatyczna staje się sytuacja polskiego speedwaya. Zarówno kluby, zawodnicy, jak i ich mechanicy obecnie muszą siedzieć w domu, a standardowo o tej porze roku to już intensywnie przygotowywali się do startu ligowego sezonu.
- Wszyscy jesteśmy w bardzo trudnej sytuacji. Kluby, zawodnicy, kibice - wszyscy jedziemy na jednym wózku. Klub nie zarabia, bo kibice nie mogą przychodzić na mecze. My nie zarabiamy, bo nie jeździmy, a na utrzymaniu mamy mechaników. ZUS też trzeba płacić. Sytuacja robi się naprawdę ciężka - powiedział Kamil Brzozowski w wywiadzie dla portalu polskizuzel.pl.
ZOBACZ WIDEO: Koronawirus. Ministerstwo Zdrowia opublikowało specjalny film
Zawodnik Abramczyk Polonii Bydgoszcz zauważa, że odwołanie startu rozgrywek to bardzo niekorzystna sytuacja dla zawodników. To okres, w którym ponieśli bardzo duże wydatki na przygotowanie do sezonu, a wszystko z myślą o tym, że jeżeli zaprezentują się jak najlepiej to będą mieli szansę zarobić pieniądze. Jednak obecnie skompletowany sprzęt stoi w garażach i nie widać jasnych perspektyw na przyszłość.
- Gdybyśmy dzisiaj wiedzieli, że pojedziemy w czerwcu czy lipcu, to każdy by sobie ułożył ten czas. Może znalazłoby się jakąś dorywczą pracę czy cokolwiek. A w obecnej sytuacji siedzimy w niepewności, czekając na bliżej nieokreślony start sezonu. Niestety, na to się nie zanosi, bo póki co, pandemia ciągle się rozwija. Dla mnie powoli sytuacja robi się tragiczna - dodał Brzozowski.
Lider Polonii nie kryje się również z tym, że ewentualne całkowite odwołanie tegorocznych żużlowych rozgrywek go nie zdziwi. - Powoli zaczynam brać ten scenariusz pod uwagę. To wcale nie jest science-fiction. Ciężko jest w ogóle powiedzieć, co to będzie. Nie mam pojęcia, kiedy nastąpi koniec tego stanu i wrócimy do normalnego życia - podsumował wychowanek Stali Gorzów.
Zobacz także: BSI chce oskubać Apatora
Zobacz także: Lindgren musi uważać w Hiszpanii