Prezes Włókniarza o propozycji właściciela Rakowa: żużlowy Big Brother jest niemożliwy. Kasa to nie wszystko

WP SportoweFakty / Katarzyna Łapczyńska / Na zdjęciu: Matej Zagar
WP SportoweFakty / Katarzyna Łapczyńska / Na zdjęciu: Matej Zagar

Michał Świerczewski, właściciel Rakowa, chciałby skoszarować drużyny i dokończyć ligę na neutralnym gruncie. Gra idzie o wielką kasę z telewizji. Pomysł ma zwolenników. - W żużlu to by nie przeszło - mówi prezes Włókniarza.

Koronawirus szaleje, ale właściciel Rakowa Częstochowa chciałby dokończyć ligę na neutralnym gruncie. Rzucił pomysł skoszarowania drużyn i gry bez widzów na boiskach gdzieś na uboczu. Pomysł ma swoich zwolenników, zwłaszcza że gra idzie o wielką kasę z kontraktu telewizyjnego. Sama Legia Warszawa mogłaby na tym zarobić 30 milionów złotych.

Żużel też szuka rozwiązań, choć nie tyle na dokończenie ligi, ile na odjechanie całego sezonu w tym roku. Czy piłkarski Big Brother można by przenieść na żużlowy grunt? - Nie ma takiej opcji - mówi nam prezes Eltrox Włókniarza CzęstochowaMichał Świącik. - Dla mnie to jest w ogóle science-fiction. Takie skoszarowanie drużyn musiałaby poprzedzić kwarantanna, a nie słyszałem, żeby robiono ją dla celów rozrywkowych. Jakby to ludzie odebrali.

- Zresztą pieniądze to nie wszystko - stwierdza Świącik. - Żużlowcy mają swoje rodziny, a tu praktycznie musieliby się zgodzić na minimum 3 miesiące życia w odosobnieniu. Poza wszystkim, jak tu jechać, jak się bawić, gdy każdego dnia rozgrywają się ludzkie dramaty. Nie mówię, żeby nie jechać wcale, ale musimy poczekać, aż odpowiednie służby powiedzą nam, że nie ma zagrożenia, że można organizować imprezy bez lub z udziałem publiczności. Żużel zdecydowanie czeka na drugą opcję, bo jak kiedyś powiedziałem: na jazdę bez widzów nas nie stać.

- Wolę czekać, choćby nawet do połowy wakacji i pojechać co się da, ale normalnie - komentuje prezes Włókniarza. - Żadnego wariactwa z koszarami i ligą na jednym stadionie sobie nie wyobrażam. Zresztą żużel różni się specyfiką od piłki. W futbolu każdy ma jeden klub, więc od biedy można go skoszarować. Żużlowcy mają kilku pracodawców, różne zobowiązania, więc w ciemno można założyć, że pomysł z zamknięciem by u nas nie przeszedł już choćby z tego względu - kończy Świącik, nie kryjąc nawet, że pomysł etycznie jest dla niego mocno wątpliwy.

Czytaj także:
Duże szczęście GKM-u. Miasto dokapitalizowało żużlową spółkę
Prezes PGE Ekstraligi o zmianie formatu ligi i cięciach

ZOBACZ WIDEO: Koronawirus. Szalenie trudna sytuacja w światowym sporcie. "Nie ma rozgrywek, nie ma kibiców, nie ma pieniędzy"

Źródło artykułu: