Żużel. Marcin Rempała był talentem czystej wody. Miał być lepszy od Janusza Kołodzieja, a skończył w II lidze

"Marcin Rempała to nasza duma i chwała". Takie pieśni niegdyś śpiewali tarnowscy kibice o najmłodszym (wówczas) z klanu Rempałów. Miał wielki talent, który rozmył na drobne. Jego akcje i niezapomniana sylwetka będą budzić sentyment już zawsze.

[tag=6635]

Marcin Rempała[/tag] bez dwóch zdań należy do ścisłego grona najbardziej niespełnionych talentów w polskim żużlu w XXI wieku. Kiedy jeździł w Unii Tarnów jako młodzieżowiec, zachwycał wszystkich. Wyróżniał się nieprzeciętną sylwetką, którą cechowała zgrabnie latająca w powietrzu prawa noga. Był typem krawężnikowca. Jak nikt inny potrafił przykleić się do kredy i mijać rywali nawet wtedy, gdy ci spodziewali się jego ataku z lewej strony.

Rempała stworzył niezapomniany duet z Tomaszem Gollobem za czasów jego startów w tej drużynie. W latach 2004 i 2005, czyli wtedy kiedy Jaskółki zdobywały tytuł Drużynowego Mistrza Polski, ta para wyczyniała na torze cuda. Rozumieli się bez słów. Gollob rozprowadzał rywali na zewnętrzną, a Rempała (który miał fatalne starty) wciskał się wszystkim po krawężniku. Razem wygrali dziesiątki biegów.

Głośno mówiło się, że Marcin to talent, jakiego w tarnowskim klubie jeszcze nie było. Zdaniem obserwatorów był nawet lepszy od Janusza Kołodzieja. Zresztą obiektywnie trzeba by powiedzieć, że w tej wewnętrznej rywalizacji był nieco forowany. Jednak jak potoczyła się kariera obu, wszyscy dobrze wiemy. Kołodziej to czołowy polski zawodnik, czterokrotny Indywidualny Mistrz Polski, a Rempała to żużlowiec II- ligowy, na którego nawet te najsłabsze kluby coraz rzadziej spoglądają.

ZOBACZ WIDEO Żużel. #MagazynBezHamulców. Prezes Włókniarza w ogniu pytań o Drabika, Cieślaka i Doyle’a

Dlaczego żużlowiec zaliczył taki zjazd? To temat rzeka. Gdyby popytać o opinie w tarnowskim środowisku, najczęściej pojawią się zarzuty o niesportowym trybie życia, złym prowadzeniu się i zachłyśnięciu sukcesami. Rempała strasznie szybko zniknął z radarów. Już sezon 2006, pierwszy w gronie seniorów, był dla niego zupełnie nieudany. Potem było już tylko gorzej.

Tarnowscy kibice do dziś z sympatią wspominają utalentowanego zawodnika. Niektórzy ciągle wierzą w jego umiejętności i sugerują, że podstawienie żużlowcowi szybkiego sprzętu sprawi, że odzyska on dawny blask. Nic jednak nie trwa wiecznie, a czas biegnie nieubłaganie. Rempała ma już 36 wiosen w kalendarzu, a koniec kariery jest już w jego przypadku bliżej niż dalej.

CZYTAJ WIĘCEJ: Żużel. Elektronika wykończy złodziei startów. Czy Madsen powinien zacząć się bać?

CZYTAJ TAKŻE: Żużel. Oficjalnie: BSI potwierdza. Martin Smolinski w cyklu Grand Prix 2020

Źródło artykułu: