Żużel. Bez Hamulców 2.0: Mrozek nie szuka alibi. Raczej klona Grabowskiego (felieton)

WP SportoweFakty / Arkadiusz Siwek / Na zdjęciu: Krzysztof Mrozek.
WP SportoweFakty / Arkadiusz Siwek / Na zdjęciu: Krzysztof Mrozek.

Gdy okazało się, że Piotr Świderski nie poprowadzi ROW-u, padły stwierdzenia: po co tej drużynie trener, skoro prezes jest człowiekiem orkiestrą i gdyby mógł, to zostałby podprowadzającą. Mam wrażenie, że Krzysztofa Mrozka ta łatka uwiera.

Bez Hamulców 2.0, to cykl felietonów Dariusza Ostafińskiego, redaktora prowadzącego dział żużel na WP SportoweFakty.

***

Prezes Krzysztof Mrozek zdecydował, że Piotr Świderski nie będzie trenerem PGG ROW-u Rybnik i ma problem. Zwłaszcza że komunikat klubu (na dokładkę mdły, nijaki, nic niemówiący o powodach) w tej sprawie pojawił się 2 dni po ogłoszeniu końca kariery przez Grega Hancocka. Mrozek na niespełna dwa miesiąca przed startem ligi został bez szkoleniowca i lidera.

Oczywiście kibice i eksperci winią za obecny stan właśnie Mrozka. Najmniej poważny zarzut jest taki, że o dwa miesiące za długo negocjował ze Świderskim zapisy umowy (o to się de facto rozbił temat). Niepotrzebnie przeciągał, zamiast od razu postawić sprawę na ostrzu noża. Do tego dochodzą zarzuty o dyktatorski styl rządzenia, chęć kierowania drużyną z tylnego siedzenia i inne przymioty, które zdaniem zwykłego kibica, ale i też niejednego eksperta uniemożliwiają harmonijną współpracę prezesa z trenerem.

Można by dojść do wniosku, że Świderskiego nie będzie, bo już na starcie nie pozwolił sobie w kaszę dmuchać. Zważywszy na opinię, jaką ma Mrozek łatwo w taką wersję uwierzyć. Zacznę od tego, że może faktycznie należało Świderskiego przycisnąć i do połowy listopada zamknąć temat. Z drugiej strony, biorąc pod uwagę posuchę na trenerskim rynku, nie dziwię się, że prezes PGG ROW uczepił się Świderskiego jak rzep psiego ogona. Młody, błyskotliwy ekspert nSport+ zrobił na nim wrażenie. Zresztą, kto z nas nie zachwycił się oratorskimi, a równocześnie fachowymi wypowiedziami Świderskiego na antenie, niech pierwszy rzuci kamieniem.

ZOBACZ WIDEO Żużel. #MagazynBezHamulców. Prezes Włókniarza w ogniu pytań o Drabika, Cieślaka i Doyle’a

Jan Krzystyniak stwierdził, że Mrozek nie szuka trenera, lecz alibi. Chce mieć pod ręką kogoś, na kogo będzie mógł zrzucić winę za spodziewany spadek i porażkę. To jednak jest strzał kulą w płot. Mrozek naprawdę chce mieć w parku maszyn człowieka, któremu będzie mógł w 100 procentach zaufać, który zdejmie mu z głowy ciężar zajmowania się zespołem w trakcie meczu. Szuka kogoś takiego jak ś.p. Jan Grabowski.

W sezonach 2013-15 Grabowski był trenerem ROW-u. Napisać, że Mrozek był nim zachwycony, to za mało. Grabowski miał plan działania, trzymał zespół twardą ręką, dbał o szkółkę i był jedynym szkoleniowcem ery Mrozka, który samodzielnie podejmował decyzje w trakcie meczu. Dlaczego? Dlatego, że pokazał, iż jest człowiekiem godnym zaufania, który ma pojęcie, o tym co robi.

Grabowski, kiedy toromistrz szykował tor, nie siedział w swoim mieszkaniu na wieżyczce przed telewizorem mówiąc: powiedziałem, co ma robić, tylko osobiście doglądał prac. Mrozek nigdy nie miał z Grabowskim dialogu w stylu: - Nie ma dzisiaj treningu? A chce prezes, żeby był? Grabowski mógł popełniać błędy, ale był zaangażowany, w to co robił. Nigdy nie odpowiedziałby pytaniem na pytanie, w dodatku tak głupio.

Każdy kolejny trener PGG ROW-u był przez Mrozka zestawiany z Grabowskim i bardzo szybko kończył przygodę. Niektórzy, jak Piotr Żyto, dostawiali u Mrozka drugą szansę, ale pamiętamy, jak to się skończyło. Kiedy Żyto poinformował, że odchodzi do Falubazu Zielona Góra, szef ROW-u tylko westchnął z ulgą, stwierdzając, że przynajmniej nie będzie musiał zwalniać trenera.

Według mnie Mrozek nie ma absolutnie żadnych szans na znalezienie tego, czego szuka. Owszem, jest kilku dobrych trenerów, ale oni są akurat zajęci. Dlatego taką ciekawą opcją wydawał się wyciągnięty niczym królik z kapelusza Świderski. On mógł być tym wybranym. Rozbiło się jednak o kontraktowe zapisy, które dla Świderskiego były nie do przyjęcia, a dla Mrozka są czymś w rodzaju polisy. O tym napiszę jednak innym razem.

Swoją drogą zastanawiam się, czy ROW nie powinien pójść w opcję bydgoską, gdzie prezes Jerzy Kanclerz jest też menedżerem zespołu. Nie ma ściemy. W Rybniku mogłoby się to sprawdzić. I tak wszyscy gadają, że Mrozek robi zmiany (inna sprawa, że od 2016 tak właśnie jest), więc teraz byłoby wszystko czarno na białym. Byłoby, bo prezes upiera się, że tego modelu nie zastosuje, że jeszcze poszuka trenera. Jeśli nie idealnego, to prawie idealnego.

Czytaj także: Greg Hancock, mistrz ze skazą

Czytaj także: Syn zwierzaka wraca na tor

Źródło artykułu: