Dwa miesiące Piotr Świderski był trenerem PGG ROW-u Rybnik (więcej TUTAJ). Kibice żartują, że odchodzi jako niepokonany, bo nie zdążył przegrać żadnego meczu, a drużyna jest słaba. Klub w oświadczeniu napisał, że nie doszło do porozumienia w sprawie umowy. Spekuluje się, że poszło o słaby skład i decyzję Grega Hancocka o zakończeniu kariery. Amerykanin był szykowany na lidera zespołu.
- Decyzja Hancocka nie była dla mnie żadnym problemem, bo nie nastawiałem się na to, że będzie jeździł - opowiada Świderski. - Od początku było jasne, że podpisujemy umowę warszawską, która niczego nie gwarantuje. W ogóle kwestie składu nie miały żadnego znaczenie ani przy podejmowaniu decyzji o wiązaniu się z klubem, ani też w przypadku ostatniej decyzji, że współpracy nie będzie.
Co zatem, jeśli nie skład, spowodowało, że Świderskiego w Rybniku nie będzie? - Tylko i wyłącznie kwestia pewnych zapisów w umowie, których prezes nie chciał usunąć. Nie chcę jednak rozmawiać o szczegółach, bo jeśli powiem A, trzeba będzie powiedzieć B, a na końcu wyjdzie z tego lawina. Mogę jedynie zapewnić, że nie poszło o warunki finansowe, bo ten temat został ustalony od razu. Szkoda, że tak się to skończyło, bo byłem gotowy na to nowe wyzwanie. Namówiłem do jazdy Milika i Lamberta, szykowałem się na pracę z juniorami.
Co teraz? - Nie wiem, nie miałem planu B - stwierdza Świderski. - Chciałem pracować w Rybniku przez rok, a może dłużej. Wszystkie moje myśli i moja przyszłość były skierowane na drużynę, którą w pewnym stopniu pomogłem stworzyć - kończy.
Można się spodziewać powrotu Świderskiego na stołek eksperta Canal Plus. Szef stacji Marcin Majewski żałował, kiedy pojawiły się informacje o kontrakcie Świderskiego z PGG ROW-em. Teraz to już jednak nieaktualne.
Czytaj także: ROW ma problem. Krótka ławka trenerów. Czy wejdzie model bydgoski?
ZOBACZ WIDEO Żużel. #MagazynBezHamulców. Prezes Włókniarza w ogniu pytań o Drabika, Cieślaka i Doyle’a