[tag=860]
truly.work Stal Gorzów[/tag] wróciła z Czech. Od 5 lutego drużyna była na obozie w Szpindlerowym Młynie. Miasteczko posiada największy ośrodek narciarski w kraju. Przez cały czas zawodnicy zaliczyli szereg zajęć, które miały pomóc w integracji i budowaniu atmosfery. - Zawodnicy byli bardzo zadowoleni. Wszyscy podkreślali, że na takim obozie jeszcze nie byli - mówi nam prezes Marek Grzyb.
Kiedy atmosfera się rozluźniła żużlowcy, sztab szkoleniowy i prezes zaczęli rozmawiać o sezonie 2020. - W pewnym momencie chłopacy postanowili mnie trochę podpuścić i im się udało - zdradza Grzyb. - Zapytali, co mogę im obiecać, jeśli zrobią w tym roku złoto. Pierwsze, co przyszło mi do głowy, to jakaś wspólna ciekawa wycieczka. Od razu złożyłem taką deklarację, ale panowie nie odpuszczali. Chcieli wiedzieć, gdzie pojedziemy - przyznaje Grzyb.
Zobacz także: Koniec starego dobrego małżeństwa. Rozwód Nice z 1. Ligą Żużlową przesądzony. Przyjdzie ktoś bogatszy
Na czym w końcu stanęło? - Ustaliliśmy, że będzie to podróż do USA. Nasi zawodnicy chcieliby się przejechać harleyem po słynnej Route 66. Pomyślałem, że co mi szkodzi i dałem słowo. Niech mają dodatkową motywację - podkreśla Grzyb.
Zobacz także: Apator uczy się na błędach, dlatego Walczak zastąpił Kościucha. Juniorzy będą szybcy jak błyskawica
Podczas obozu zawodnicy nie narzekali na nudę. Najwięcej emocji wzbudziła jazda na nartach. Żużlowcy postanowili dołączyć do niej element rywalizacji i mierzyli sobie czasy. - Wygrał Marcus Birkemose, który nawet na moment nie odpuszczał. Niektórzy już nazywali go wariatem. Widać, że chłopak nie boi się prędkości. Krzysztof Kasprzak żartował, że w sezonie są dwa wyjścia. Trzeba szybko startować i przed nim uciekać albo jechać daleko z tyłu - podsumowuje Grzyb.
ZOBACZ WIDEO Bartosz Zmarzlik typował Roberta Lewandowskiego na sportowca roku w Polsce