Żużel. Baran mówi, że gdyby był oszustem, to już by dawno siedział. Za długi klubów mógłby postawić dom

WP SportoweFakty / Tomasz Kudala / Żużlowcy Stali Rzeszów w akcji.
WP SportoweFakty / Tomasz Kudala / Żużlowcy Stali Rzeszów w akcji.

Prezes RzTŻ Rzeszów przekonywał na naszych łamach, że klub chciał pozyskać Karola Barana, ale przeraziła ich skala problemów zawodnika. Ten jest zdziwiony. Mówi, iż w sprawie rzekomych długów wobec skarbówki ma status osoby pokrzywdzonej.

RzTŻ Rzeszów miał zrezygnować z podpisania kontraktu z Karolem Baranem, bo według informacji pozyskanych przez klub żużlowiec ma długi i zalega 26 milionów skarbówce (więcej przeczytasz TUTAJ). Baran mówi, że to nieporozumienie. - Gdybym miał taki dług, to już dawno bym siedział - stwierdza. - Mam status osoby pokrzywdzonej w tej sprawie i mogę ten dokument okazać - podkreśla.

Kłopoty Barana zaczęły się, gdy trzy lata temu kupił udziały pewnej spółki. Od nabywcy dostał zapewnienie, że ta jeszcze nie podjęła działalności. Chwilę po transakcji okazało się, że spółka cztery miesiące przed wejściem żużlowca wystawiła całe mnóstwo faktur kosztowych. - Potem okazało się, że jestem prezesem, choć to też nie była prawda. Wszystko było sfałszowane. Podrobiono też moje podpisy pod PIT-ami wysłanymi do urzędu. Kupiłem udziały w dobrej wierze, a zostałem oszukany - dodaje Baran.

Czytaj także: Dlaczego sprawa Drabika ciągnie się tak długo? Czy w polskim żużlu są równi i równiejsi?

Wychowanek Stali Rzeszów zapewnia, że nie było przeszkód, by trafił do RzTŻ. Mówi, iż klub na pewno nie miałby przez niego żadnych kłopotów. - Są zawodnicy, którzy mają długi i jeżdżą. Mnie to nie dotyczy, więc nawet nie ma o czym rozmawiać - zauważa, przyznając, że ostatnio nie miał szczęścia do klubów. Stal Rzeszów za prezesury Andrzeja Łabudzkiego zalega mu 100 tysięcy, prowadzona przez Pawła Sadzikowskiego Speedway Wanda Kraków jest mu winna tyle samo. Blisko 70 tysięcy wisi mu Ireneusz Nawrocki, następca Łabudzkiego w Stali. - Zostawiłem w klubach pieniądze na dom - przyznaje.

Baran mówi, że z chęcią zamknąłby sprawę rzekomych zaległości, ale ta się niemiłosiernie wlecze w sądzie. - Dla mnie jest jednak wszystko jasne. Byłem przesłuchany przez ABW, mam status poszkodowanego, także nie pozostaje mi nic innego jak czekać. 26 milionów, to dług spółki, która mnie oszukała - kończy.

ZOBACZ WIDEO Żużel. #MagazynBezHamulców. Prezes Włókniarza w ogniu pytań o Drabika, Cieślaka i Doyle’a

Źródło artykułu: