W minionym sezonie Speed Car Motor Lublin był niedoceniany przez ekspertów. "Koziołki" miały z hukiem zlecieć z PGE Ekstraligi, a tymczasem pewnie się w niej utrzymały. Spora w tym zasługa chociażby Mikkela Michelsena, który w końcu pojechał w najlepszej lidze świata na miarę swojego talentu.
O ile w zeszłym roku wyniki Michelsena mogły być dla ekspertów zaskoczeniem, a oczekiwania kibiców nie były zbyt wygórowane, o tyle sytuacja się zmieni w nadchodzącej kampanii. Apetyt rośnie w miarę jedzenia i w Lublinie nie mówią już wyłącznie o utrzymaniu, chcą miejsca w fazie play-off. Aby tak się stało, Michelsen będzie musiał punktować na podobnym albo nawet lepszym poziomie niż przed rokiem.
Czytaj także: Powrót Zengoty może zmienić układ sił
Stare powiedzenie mistrzów mówi, że łatwiej wejść na szczyt niż się na nim utrzymać. I właśnie z takim wyzwaniem będzie musiał się zmierzyć 25-latek z Danii. Tym bardziej że po zdobyciu tytułu mistrza Europy żużlowiec chce jeszcze więcej. Jeden z głównych celów Michelsena na sezon 2020 to awans do Speedway Grand Prix.
ZOBACZ WIDEO Żużel. #MagazynBezHamulców. Prezes Włókniarza w ogniu pytań o Drabika, Cieślaka i Doyle’a
Jeż przed rokiem Duńczyk zaprzepaścił szansę w Grand Prix Challenge, a potem został wystawiony do wiatru przy okazji "dzikich kart", co zresztą dość głośno skrytykował w social mediach. Jeśli Michelsen utrzyma dobrą dyspozycję w PGE Ekstralidze, to będzie wręcz pewniakiem do nominacji i zaproszenie do mistrzowskiego cyklu otrzyma.
Jest jeszcze jeden bardzo ważny aspekt dla Michelsena. W sezonie 2020 pojedzie o kontrakt życia w Polsce. Warto zauważyć, że Duńczyk jako jedyny podpisał ledwie roczny kontrakt w Lublinie. Młody zawodnik doskonale zdaje sobie sprawę z tego, że znajduje się na krzywej wznoszącej i może to zaowocować lukratywnymi propozycjami jesienią.
Czytaj także: Vaculik bez obaw w Speedway Grand Prix
Już podczas ostatniego okienka transferowego mniej lub bardziej oficjalnie o Michelsena pytały kluby z Wrocławia czy Rybnika, oferując mu momentami więcej pieniędzy niż w Lublinie. Duńczyk postanowił jednak dotrzymać słowa danego działaczom Speed Car Motoru. Prawdziwy test wierności jednak dopiero przed nim.