Zielonogórzanie jesienią stracili Nickiego Pedersena, który przyjął ofertę MRGARDEN GKM-u Grudziądz. Ze Stelmet Falubazu Zielona Góra mógł odejść też Michael Jepsen Jensen, który nie mógł narzekać na brak zainteresowania ze strony klubów PGE Ekstraligi. To zresztą nic dziwnego.
Duński żużlowiec w minionym sezonie może nie spisywał się tak dobrze, jak w 2018 roku, niemniej średnia biegowa na poziomie 1,779 punktu na wyścig jak na zawodnika drugiej linii to niezły wynik. Byłby jeszcze lepszy, gdyby Jepsen Jensen odnalazł sposób na regularność. Właśnie ta konsekwencja to jego duży problem.
- Po sezonie pojawiły się zapytania z innych klubów we wszystkich trzech ligach, w których startuję: polskiej, duńskiej i szwedzkiej. Dla mnie ważne było jednak to, aby kontynuować współpracę z drużynami, które reprezentowałem w tym roku. To daje mi spokój. Przez to czuję, że mam najlepsze warunki do osiągania najlepszych rezultatów - mówi Jepsen Jensen dla jv.dk.
ZOBACZ WIDEO #MagazynBezHamulców: Gorąca linia Ostafińskiego z Kryjomem. Co ma Pawlicki do Zmarzlika
- Może po prostu jestem uzależniony od bezpieczeństwa? - zastanawia się Jepsen Jensen, który oprócz Stelmet Falubazu Zielona Góra, w sezonie 2020 pojedzie też dla Eskilstuna Smederny w Szwecji i Region Varde Elitesport w Danii. Te kluby reprezentował też w tym roku.
Jeśli chodzi o cele indywidualne, duński żużlowiec w sezonie 2020 będzie celował w zdobycie tytułu Indywidualnego Mistrza Europy. Postara się też zakwalifikować do cyklu Grand Prix.
Zobacz też:
Żużel. O nich mówiło się najwięcej. Oto najbardziej kontrowersyjne transfery ostatnich lat
Żużel. Gorące krzesła trenerów. Brak jakiejkolwiek strategii, tylko Robert Kempiński wyróżnia się na tym polu