Jeśli ktoś szuka mistrza świata do reklamy i nie ma za dużo pieniędzy, to powinien wziąć Bartosza Zmarzlika. Najlepszy żużlowiec na świecie, zwycięzca Grand Prix 2019, jest do kupienia za symboliczną złotówkę.
- Rozmawiałem z nim wiele o słabej rozpoznawalności żużlowców i o tym, jak to zmienić - mówi nam Wojciech Stępniewski, prezes Ekstraligi Żużlowej. - Bartosz stwierdził, że dla dobra sprawy jest gotowy oddać wizerunek za symboliczną złotówkę. Chce w ten sposób przebić się do ogólnopolskiego widza, a potem zbudować sobie markę. Dzięki temu zyska dyscyplina, ale i on sam.
Czytaj także: Jego życie wyceniono na milion złotych. Chciałby zobaczyć, jak dorastają jego dzieci
Dotąd żadna firma nie zatrudniła żużlowca w reklamie. Tomasz Gollob był bliski zagrania w spotach jednego z banków, ale wtedy akurat wyszły na jaw jego rodzinne problemy i temat upadł. Nie zmienia to faktu, że Gollob wciąż jest najbardziej rozpoznawalnym żużlowcem. Prezes Ekstraligi żartuje, że znają go wszyscy taksówkarze w stolicy.
ZOBACZ WIDEO #MagazynBezHamulców: Gorąca linia Ostafińskiego z Kryjomem. Co ma Pawlicki do Zmarzlika
Gollob skupiony jest jednak przede wszystkim na walce o powrót do zdrowia, a o wejście żużla do reklamowej ekstraligi ma zadbać nowy mistrz. Zmarzlik robi co może, ale jeden występ w telewizji śniadaniowej to za mało. On zdaje sobie z tego sprawę, stąd pomysł z oddaniem wizerunku za złotówkę. To ma sens, bo skoro świat reklamy nie myśli o żużlowcach, to może chociaż mistrz za złotówkę zwróci ich uwagę.
Zmarzlik oferując promocję na swoją twarz, ma tak naprawdę wiele do wygrania. Co z tego, że już teraz zbiera na reklamach na swoim kevlarze blisko pół miliona złotych, skoro nie stoją za tym wielkie marki. A tylko z nimi może zrobić naprawdę duży krok do przodu i spieniężyć swój sukces.
Czytaj także: FIM zakłada zawodnikom elektroniczny kaganiec. Będą kłopoty?
Szacuje się, że Robert Lewandowski za dużą kampanię kasuje nawet milion euro. Sportowcy z innych dyscyplin kasują od 100 do 500 tysięcy. W tym worku są postacie ze sportów nie tak popularnych, jak piłka nożna, więc to jest ta półka, o którą walczy Zmarzlik. Jeśli dziś podpisze umowę za złotówkę, to w razie kolejnych sukcesów następny kontrakt będzie już sześciocyfrowy.
Stępniewski, ale też inni żużlowi działacze, ma nadzieję, że przy okazji zyska dyscyplina. Jeśli choć jeden zawodnik się przebije, to jest szansa, że czarny sport trafi do świadomości większego kręgu odbiorców. Za tym może, a nawet powinna pójść większa kasa dla żużla. Zarobi nie tylko Zmarzlik, ale i reprezentacja i kluby.