Żużel. Transfery. Stal Gorzów nie stanie do wyścigu o braci Curzytków. Prezes uważa, że to nie ma sensu

WP SportoweFakty / Sandra Rejzner / Na zdjęciu: Michał Curzytek (kask niebieski)
WP SportoweFakty / Sandra Rejzner / Na zdjęciu: Michał Curzytek (kask niebieski)

Rafał Karczmarz nie zamierza wracać na tor i truly.work Stal może mieć problem z juniorami. Klub ma wprawdzie kilku wychowanków, ale ich forma to zagadka. Rozsądnym ruchem byłoby pozyskanie kogoś z zewnątrz. Niewiele jednak na to wskazuje.

- Jeśli chodzi o juniorów, to nie mamy sobie nic do zarzucenia, bo więcej zrobić się nie dało - mówi nam prezes Marek Grzyb, który przyznaje, że pewne przymiarki były. O możliwości pozyskania juniora z zewnątrz mówił zresztą jeszcze jego poprzednik Ireneusz Maciej Zmora, który prawdopodobnie myślał o Wiktorze Lamparcie. Ostatecznie gorzowianie nie wykonali w tej sprawie żadnego kroku.

Grzyb przyznaje wprawdzie, że brał pod uwagę inną opcję, ale szybko z niej zrezygnował. - Myśleliśmy, żeby coś zrobić, ale ten transfer nie wypalił - przyznaje szef truly.work Stali, który nie chce jednak mówić, z kim rozmawiali gorzowianie. - Później analizowaliśmy inne opcje, ale żadna z nich nas nie przekonała - tłumaczy prezes, dając w ten sposób jasno do zrozumienia, że jego klub nie stanie do wyścigu o usługi braci Curzytków, którymi interesują się PGG ROW Rybnik i Betard Sparta Wrocław.

Zobacz także: Transferowe hity, które upadły. Apator odpuścił sobie Milika i Bellego. Skrzydlewski popsuł plan Ostrovii

Stali musi zatem wierzyć, że Rafał Karczmarz wróci do jazdy lub że na wyższy poziom wskoczy Mateusz Bartkowiak, który w sezonie 2019 był debiutantem w PGE Ekstralidze. - Moim zdaniem Stali nie należy krytykować za brak transferu juniora – przekonuje nasz ekspert Sławomir Kryjom. - Wolałbym zostać z tym, co jest niż kontraktować kogoś za wszelką cenę. Dlaczego? Bo taki transfer mógłby sprawić, że gorzowianie byliby dokładnie w tym samym miejscu co obecnie - tłumaczy były menedżer Unibaksu Toruń.

- Rozumiem ruch Stali, ale z drugiej strony trzeba pamiętać, że oni chcą wrócić do gry o medale, a do tego potrzeba minimum jednego solidnego juniora - dodaje z kolei ekspert nSport+ Wojciech Dankiewicz.

Zobacz także: Tobiasz Musielak: Klub z Torunia zachował standardy ekstraligowe. Chciałbym tu zostać na wiele lat (wywiad)

- Nie wiem, czego spodziewać się po gorzowskich młodzieżowcach. To może być wszystko albo nic. Z jednej strony przy takiej piątce seniorów na juniorach nie powinno być presji. To jednak tylko teoria, bo w praktyce liczy się wynik. W Gorzowie muszą umiejętnie podejść do tematu. Z jednej strony trzeba mocno pracować z juniorami, a z drugiej dać im poczucie, że nie od nich zależy los drużyny - podsumowuje Dankiewicz.

ZOBACZ WIDEO Żużel. Bartosz Zmarzlik o sukcesie, drodze do złota i marzeniach, które się spełniają

Źródło artykułu: