Już za 10 dni czeka naszą żużlową reprezentację, jeden z najważniejszych startów w tym sezonie. Na torze im. Alfreda Smoczyka odbędzie się finałowy turniej Drużynowego Pucharu Świata. Z tej okazji w jednym z warszawskich hoteli odbyła się konferencja prasowa, na której władze PZM przestawiły stan przygotowań do finału, a także podpisały kolejne umowy sponsorskie.
- Mam nadzieję, że nasza drużyna powtórzy w Lesznie sukces sprzed dwóch lat, kiedy na tym samym torze zdobyła pierwsze miejsce. To naprawdę silny zespół i myślę, że zawodnicy, których indywidualne starty w cyklu Grand Prix nie są zbyt satysfakcjonujące, zaprezentują teraz jeszcze lepsza formę - mówił prezes PZM Andrzej Witkowski, który uważa, że żużel, mimo ostatnich działań promocyjnych, jest wciąż dyscypliną zasługującą na większy rozgłos. - Nie jesteśmy siatkówką, czy piłką ręczną, ale w ostatnim czasie PZM poczynił wiele starań związanych z promocją żużla i pierwsze efekty już są widoczne. Mam nadzieję, że finał w Lesznie jeszcze bardziej przyczyni się do rozwoju naszej dyscypliny, a na trybunach zasiądzie komplet widzów, którzy zobaczą polska reprezentację walczącą do ostatniego biegu o tytuł mistrzowski. Liczę na wielkie emocje z… happy endem - powiedział prezes PZM.
Portal SportoweFakty.pl patronem medialnym reprezentacji Polski
Zanim jednak nasi żużlowcy wystartują w Lesznie będą musieli pokonać w angielskim Peterborough zespoły gospodarzy, Australię i Słowenię. Naszą reprezentację przedstawił jej menadżer Marek Cieślak, który podkreślił, że liczy na całą szóstkę. Dla niego Rune Holta nie jest wcale zawodnikiem rezerwowym. - W Anglii Holta nie wystąpi, ale to wcale nie znaczy, że w późniejszym etapie, czyli na zawodach w Lesznie, nie zastąpi on któregoś z kolegów - tłumaczył Cieślak. - Jeśli zaś chodzi o Krzysztofa Kasprzaka, to myślę, że nie będzie gorszy niż Sebastian Ułamek, którego w ostatniej chwili zastąpił. Szczególnie liczę na jego występy w Lesznie. Ten tor zna przecież jak własną kieszeń - dodał menadżer reprezentacji Polski.
Cieślak uważa, że w Anglii wcale nie musimy zająć pierwszego miejsca. - Start w turnieju barażowym, który rozegrany będzie w Lesznie może nam pomóc przystosować się to toru i panujących warunków, więc nie będę zmartwiony, gdy półfinał wygrają Australijczycy czy gospodarze.
Nie będę zmartwiony, gdy półfinał wygrają Australijczycy czy gospodarze
Nikt jednak nie wątpi, że Polacy wystartują w Lesznie. Być może najpierw w turnieju barażowym 16 lipca, a potem dwa dni później w wielkim finale. - Nie biorę innego rozwiązania pod uwagę - twierdzi Marek Cieślak. Tak samo myślą organizatorzy, którzy na finał DPŚ sprzedali już ponad 6 tysięcy biletów. - To naprawdę bardzo dużo, biorąc pod uwagę fakt, że część kibiców czeka na wyniki naszych żużlowców. Liczymy się z tym, że szturm na kasy rozpocznie się w przyszłym tygodniu. Mamy również zapowiedzi przyjazdu zorganizowanych grup kibiców z Danii, Anglii i Szwecji - wyjaśnił Ireneusz Igielski, menadżer Unii Leszno, jednego z organizatorów finału. - Jeśli natomiast chodzi o samą organizację to wszystko jest już zapięte na ostatni guzik. Wierzę, że w Lesznie znów będziemy mieli fantastyczne święto speedwaya - dodał.
Polski Związek Motorowy chce wykorzystać organizację prestiżowych zawodów, do wielkiego uderzenia marketingowego. - Wspólnie z naszym sponsorem, firmą Nice i marketingową firmą Prestige uznaliśmy, że najlepszym symbolem żużlowej reprezentacji będzie legendarna polska husaria. Stąd po raz pierwszy w Lesznie pojawią się oficjalne gadżety reprezentacji. Kibice będą mogli kupić specjalnie zaprojektowane koszulki, szaliki, czapeczki, flagi, a nawet długopisy i "smycze". Wszystko będzie utrzymane w stylu, nazwijmy to "husarskim" - opowiadał przewodniczący Głównej Komisji Sportu Żużlowego PZM, Piotr Szymański.
Taka strategia obrana przez PZM może się udać. Tym bardziej, że właśnie w Warszawie podpisano kilka kolejnych umów o współpracy. Drugim po firmie Nice sponsorem reprezentacji została znana w środowisku żużlowym rzeszowska Marma. Nie zapomniano również o współpracy z mediami. Prezes Andrzej Witkowski podpisał umowę z portalem SportoweFakty.pl, którą parafował właściciel i szef portalu Dariusz Górzny.
- Myślę, że sport żużlowy powinien mieć dużo większe wsparcie ze strony mediów, bo po prostu na to zasługuje. Mam nadzieję, że współpracując z TVP, wydawnictwem Polskapresse i Tygodnikiem Żużlowym uda nam się poszerzyć mapę tej dyscypliny w Polsce. Mam tu na myśli szczególnie Warszawę, gdzie żużel ma niemałe tradycje i jak najszybciej powinien być odbudowany - stwierdzili Dariusz Górzny. Podobne umowy o współpracy medialnej z PZM podpisała także Telewizja Polska, dziennik Polska the Times oraz Tygodnik Żużlowy.
Marta Półtorak i Andrzej Witkowski
- Dziękuję wszystkim za to, że włączyli się w propagowanie tak wspaniałej i emocjonującej dyscypliny sportu. Mam też nadzieję, że już nie długo będziemy się wspólnie cieszyć z naszych sukcesów sportowych. Oby już podczas finału w Lesznie - zakończył prezes PZM.