Muszę przyznać, że nie jestem zaskoczony tym, że Stelmet Falubaz Zielona Góra postanowił rozstać się z Adamem Skórnickim. Spodziewałem się tego, bo klub oczekiwał czegoś więcej. To było pokłosie tegorocznych wyników. Po takich transferach czwarte miejsce w PGE Ekstralidze było rozczarowaniem.
To nie jest tak, że Stelmet Falubaz w tym roku miał spore ambicje. Drużynę wzmacniano konsekwentnie od kilku lat, sprowadzano różnych żużlowców, a to nie dawało efektów. Szło im jak po grudzie. Dlatego po dwóch latach ze Skórnickim trzeba było poszukać czegoś nowego.
Czytaj także: Patryk Dudek jak Jim Carrey
Być może jedną z przyczyn zwolnienia Skórnickiego jest to jego manewrowanie składem przez cały sezon. Nie widzieliśmy w tym jakiejś idei, były ciągłe roszady. Być może, gdyby menedżer tak nie zmieniał numerów zawodnikom, ta drużyna osiągnęłaby lepszy rezultat. Tyle że tego się już nie dowiemy.
ZOBACZ WIDEO Stacja Tokio. Iga Baumgart-Witan o końcu kariery: Nie mówię sobie "stop"
Zawsze powtarzam nasze przysłowie, że cudze chwalicie, a swego nie znacie. I słowa dedykuję w tej chwili działaczom Stelmet Falubazu, którzy muszą poszukać następcy Skórnickiego. Na rynku w Zielonej Górze są trenerzy, którzy mogliby poprowadzić tę drużynę. Niektórzy z nich nawet nie tak dawno zdobywali z tą ekipą medale DMP.
Jeśli miałbym rzucać nazwiskami, to pierwsze jakie przychodzi mi na myśl, to Czesław Czernicki. Jest Aleksander Janas. Uprawnienia posiada Andrzej Huszcza. Na pewno te osoby wskazałbym jako pierwszych kandydatów. Bo oni mają sporo do zaoferowania zielonogórskiemu żużlowi.
Jest też młode pokolenie trenerów, które kiedyś musi być rzucone na głęboką wodę. Rafał Dobrucki jako szkoleniowiec już zdążył się pokazać i wiemy czego po nim oczekiwać. Jest Krzysztof Jabłoński, który niedawno oficjalnie zakończył karierę. Może jemu takie rzucenie od razu na głęboką wodę spodobałoby się i dało oczekiwany rezultat.
Czytaj także: KSM w PGE Ekstralidze od roku 2021?
Nie martwiłbym się przy tym, że następca Skórnickiego przejmie drużynę słabszą, bo już bez Nickiego Pedersena. Proszę sobie tylko zobaczyć, ile zespołów w Polsce zdobyło tytuły mistrzowskie z Duńczykiem w składzie. Tylko Fogo Unia Leszno. I to akurat w momencie, gdy Pedersen złapał kontuzję. Z nim w składzie byli na czwartym miejscu w fazie zasadniczej. Od tego momentu, już bez Pedersena, "Byki" panują w Polsce. Ktokolwiek zastąpi Pedersena w Zielonej Górze, to wcale ten zespół nie będzie słabszy niż w tym roku.