Dwie drogi rozwoju

W zeszłym sezonie jeździli w jednym klubie. Obaj młodzi i zdolni, chociaż zaczynali z całkiem innego pułapu. Dawid Lampart i Martin Vaculik jeździli w sezonie 2008 w barwach rzeszowskiego klubu. Po spadku do I ligi zespołu z Podkarpacia młodzi zawodnicy zdecydowali się obrać różne drogi, zapewniając wszystkich, że to właśnie jest najlepsza metoda rozwoju.

Vaculik przyszedł do Rzeszowa z drugoligowego Krosna, w którym zrobił wręcz furorę. Dosyć często notował tam dwucyfrowe wyniki i sternicy rzeszowskiego klubu wiele obiecywali sobie po jego transferze. Jazda w Ekstralidze nie była jednak już tak prosta i okazało się, że młody Słowak musi się jeszcze sporo nauczyć. Już na samym początku miał sporego pecha, bo jeszcze przed oficjalnym debiutem złamał obojczyk. Później jednak pokazał, że drzemie w nim spory potencjał i miewał występy bardzo dobre, ale lepsze biegi przeplatał słabszymi i po prostu, jak większość młodych zawodników, był nierówny, jednak nikt nie mógł mieć o to do niego pretensji.

Dawid Lampart z kolei to wychowanek rzeszowskiego klubu. Pierwsze swoje szlify zdobywał od razu w najwyższej klasie rozgrywkowej, bo ówczesna Marma Polskie Folie Rzeszów startowała wtedy właśnie w Ekstralidze. Dawid licencję uzyskał razem z o rok starszym Mateuszem Szostkiem i na początku widać było, że młodszy Lampart troszeczkę odstaje. Jednak postępy tego zawodnika były wręcz błyskawiczne i bardzo szybko stał się lepszy od swojego starszego kolegi. W sezonie 2008 stanowił parę juniorów właśnie z Martinem Vaculikiem i wydawało się, że będzie to bardzo silny punkt rzeszowskiej drużyny.

Nie do końca zadowoleni

Martin Vaculik zdecydował się zdawać na żużlowe prawo jazdy w naszym kraju, by po prostu mieć polską licencję co pomogło mu troszkę w walce z kłopotliwym regulaminem. Kibice wiele obiecywali sobie po parze Lampart - Vaculik, ale młodzi żużlowcy nie zawsze potrafili sprostać ich oczekiwaniom.

- W sezonie 2008 miałem sporo celów, których praktycznie nie udało mi się zrealizować, więc nie podpalam się specjalnie przed kolejnym rokiem startów - mówił Dawid Lampart przed obecnym sezonem. Vaculik też nie krył, że liczył na więcej - Na pewno nie żałuję, że jeździłem w Rzeszowie, bo to dało mi możliwość startów w Ekstralidze. Jednak nie ukrywam, że były pewne problemy i nie zawsze byłem zadowolony ze swojej postawy - podsumował sezon 2008 Słowak.

Dwie różne drogi

Ostatecznie, jak fani żużla doskonale wiedzą, rzeszowska drużyna opuściła w minionym sezonie szeregi Ekstraligowców i zaczęło pojawiać się pytanie - co dalej ze zdolnymi młodzieżowcami tej drużyny. Vaculik dosyć szybko się zdecydował (przynajmniej w pewnym sensie). - Chcę jeździć w Ekstralidze - powiedział zanim transferowa karuzela jeszcze nie ruszyła. - Tam jeżdżą najlepsi i to dla mnie najlepsze miejsce do dalszego rozwoju - dodał z pełnym przekonaniem. Ostatecznie młody Słowak wylądował w gdańskim Lotosie.

Lampart podjął zgoła inną decyzję. - W Ekstralidze jest bardzo ciężko, a dla mnie w tej chwili najważniejsze to dużo jeździć - powiedział "Lampcio". - Liczę, że w I lidze będę miał okazję do częstych startów. Były pewne oferty, ale postanowiłem zostać w Rzeszowie - dodał młody zawodnik.

Mamy za sobą mniej więcej połowę sezonu i można dokonać pierwszych ocen, który z młodych żużlowców wybrał lepiej. Każdy swoje zdanie na ten temat pewnie ma, ale nie da się ukryć, że obaj zawodnicy spisują się w tym roku bardzo dobrze i wygląda na to, że rozwija się i jeden, i drugi.

Komentarze (0)