Żużel. Jan Krzystyniak. Na pełnym gazie: Rola ojca w sukcesie. Każdy żużlowiec jest inny (felieton)

WP SportoweFakty / Łukasz Trzeszczkowski / Bartosz Zmarzlik.
WP SportoweFakty / Łukasz Trzeszczkowski / Bartosz Zmarzlik.

Bartosz Zmarzlik i Maksym Drabik zdobyli w ubiegły weekend tytuły mistrza świata. Jeden wśród seniorów, drugi - juniorów. Po ich sukcesach rozgorzała dyskusja o wpływie ojców na ich kariery.

Ze mną ojciec nigdy nie był w parku maszyn, więc nie mam własnych doświadczeń. Wiem jednak, że Bartosz Zmarzlik od początku styczności nawet nie tyle z żużlem, co ze sportem motocyklowym, bo przecież on też trenował miniżużel czy cross, mógł liczyć na ojca. Widać, że to zdało egzamin.

Bardzo dobrze, że ojciec Bartka jest w jego teamie. Widzieliśmy to wielokrotnie, jaki tam panuje spokój. To ma ogromne znaczenie na końcowy sukces. Nerwy nigdy nie były dobrym doradcą. Na pewno dobrze wpłynęło to na rozwój Bartka, że mógł liczyć na taką osobę.

Czytaj także: Bartosz Zmarzlik dał przykład rodakom

Przykład Maksyma Drabika jest inny, bo tata Sławomir sam był żużlowcem. On stawiał pierwsze kroki przy ojcu. Pamiętam jak w 2010 roku widziałem go na jednym z treningów. Sławek przyprowadził go na takim malutkim motocyklu, bo był wtedy jeszcze niskiego wzrostu. Gdyby nie tamte momenty, to Maksym najpewniej nie zostałby w ogóle żużlowcem.

ZOBACZ WIDEO: Madsen wysyłał innym sms-y zanim dogadał się z Włókniarzem

Jednak każdy człowiek jest inny. Teraz Sławomira nie ma w boksie Maksyma, ale nadal ma dobre wyniki. Skoro odpowiednie rezultaty są, to trzeba taką formułę kontynuować. Jeśli ktoś zaczyna karierę, to nie znaczy, że ma aż do jej końca ciągnąć ojca za swoimi plecami.

W teamie trzeba czuć się dobrze. Obecność ojca ma pomagać, a nie przeszkadzać. U Bartka widać, że tak jest, że jest szczególna więź miedzy nimi. I myślę, że senior Zmarzlik długo będzie tam obecny. Bo Bartosz to nie jest zawodnik konfliktowy, on jest bardzo dobrze ułożony i wychowany.

Czytaj także: Zmarzlik przejął pałeczkę po Gollobie

Maksym został mistrzem świata juniorów bez pomocy ojca. To, co Sławomir mu zaszczepił w pierwszych latach wystarczyło. Czas pokaże, czy nieobecność ojca w teamie była dobrą decyzją. Na razie tak należy ją oceniać, bo został najlepszym młodzieżowcem globu, bo punktował na wysokim poziomie w PGE Ekstralidze.

Nie zgadzam się jednak z teoriami chociażby Andrzeja Witkowskiego, że ojców należy wyrzucić z parku maszyn, że polscy żużlowcy powinni odciąć pępowinę. Każdy z nich najlepiej wie, co jest dla niego najlepsze.

Jan Krzystyniak

Komentarze (7)
avatar
Myszor.
9.10.2019
Zgłoś do moderacji
0
0
Odpowiedz
haha Za chwile tu albo innym fejsie wam wszystkim odpowie abyście nie wpier....li w jego prywatne życie 
Prorok
8.10.2019
Zgłoś do moderacji
2
0
Odpowiedz
A ja uważam iż należy wprowadzić przepis że w boksie każdego zawodnika do końca kariery musi być matka! 
avatar
Henryk
7.10.2019
Zgłoś do moderacji
0
0
Odpowiedz
Panie Janku ma Pan rację, ja uważam ,iż "własne dziecko należy prowadzić tak długo "za rękę" dopóki się ono daje prowadzić", zaś moment wyłączenia się Rodzica "na masę",jak mawiają elektrycy Czytaj całość
sajok
7.10.2019
Zgłoś do moderacji
2
0
Odpowiedz
avatar
achimenes88
7.10.2019
Zgłoś do moderacji
5
0
Odpowiedz
To indywidualna sprawa każdego człowieka i nikomu nic do tego.