Bartosz Zmarzlik został trzecim w historii polskim mistrzem świata. Złoty medal zapewnił sobie w drugim półfinale Grand Prix Polski na Motoarenie, który rozegrał jak profesor. Wychowanek Stali Gorzów musiał zmierzyć się z ogromną presją, bo w Toruniu jak natchniony jechał Leon Madsen.
- Emocje, których nie potrafię opisać. To pierwszy w historii wychowanek Stali, który został mistrzem świata. Rozpiera mnie duma - mówi nam Ireneusz Maciej Zmora.
Były prezes Stali Gorzów od dawna był pewny, że ma w klubie przyszłego mistrza świata. Teraz zdradza nam, kiedy pomyślał o tym pierwszy raz. - To był ten moment, kiedy zobaczyłem go pierwszy raz na dużej 500cc. Wcześniej wszyscy wiedzieliśmy, że w Wawrowie rośnie wielki żużlowy talent, ale dopiero, gdy wyjechał na nasz tor, to zrozumieliśmy, że mamy w Gorzowie diament, o który trzeba dbać z największą starannością - tłumaczy Zmora.
ZOBACZ WIDEO Baron zdradza kontraktowe tajemnice Unii. Mówi o Sajfutdinowie i Falubazie
Zobacz także: Rodzinny biznes mistrza Zmarzlika. Tata złota rączka, mama tygrysica, a on już nie chodzi na obcasach
Gorzowianie obiecują, że przywitają Zmarzlika jak króla, ale fety nie planują podczas niedzielnego barażu z Arged Malesa TŻ Ostrovią. - Niedzielne powitanie w Gorzowie będzie symboliczne. Po pierwsze, nie chcieliśmy zapeszać. Poza tym zamierzamy zorganizować dla Bartka oddzielną imprezę, na której zostanie potraktowany jak prawdziwy król. O terminie i szczegółach poinformuje w niedzielę pan prezydent. To będzie wielka feta - zapewnia Zmora.
Szef gorzowskiego klubu podkreśla wielką rolę rodziny Zmarzlika. Uważa, że złoto medal mistrzostw świata to także wielki sukces jego najbliższych. - Miałem przyjemność negocjować z Bartkiem i jego rodzicami wszystkie kontrakty, które zawarł ze Stalą Gorzów. Rodzina była zawsze dla niego fundamentem. Mama wcieliła się w rolę menedżera. Tata był zawsze główną postacią w parku maszyn. Podejmował się nawet robienia silników, na których Bartek startował w PGE Ekstralidze. Wielką robotę wykonuje również brat. Ten wynik to ciężka praca wielu osób z jego najbliższego otoczenia. Zastanawiam się teraz, jak to się ma do opinii ludzi, którzy twierdzili, że trzeba się odciąć od najbliższych, by wejść na szczyt - uśmiecha się Zmora, który w ten sposób nawiązuje do wypowiedzi byłego prezesa PZM Andrzeaj Witkowskiego.
Zobacz także: Bartosz Zmarzlik jechał po tytuł patrząc w telebim. "Ten półfinał strasznie się dłużył"
Gorzów ma pierwszego w historii wychowanka, który został mistrzem świata. To powód do dumy i wielkiej odpowiedzialności. Co zrobić, by Zmarzlik nigdy nie odszedł ze Stali i spędził w niej całą karierę? - To już pytanie do nowego prezesa. Ja zrobiłem, co mogłem. Doskonale wiedziałem, że Bartek to materiał na mistrza świata, którego każdy będzie chciał w swojej drużynie. W związku z tym rok temu zabiegałem o kontrakt dwuletni. Gdyby nie udało się do tego doprowadzić, to jestem pewny, że dziś byłby kuszony horrendalnymi pieniędzmi. To wielka sprawa, że będziemy z nami w przyszłym roku - podsumowuje Zmora.