No to mamy zabawę na całego. W poniedziałek gruchnęła wiadomość, że główny udziałowiec Ekstraligi Żużlowej, a więc PZM szykuje kolejne nowinki w regulaminie dla najlepszej ligi świata. Główne kontrowersyjne punkty są dwa. Okrojenie składów do sześciu zawodników lub dopuszczenie do startu pod numerami 6/7, 14/15 zagranicznych juniorów. Na dalszy plan zeszła zmiana tabeli biegowej, tak aby nieco ułatwić życie tzw. zawodnikom doparowym.
Afera zrobiła się potworna. Ile osób, tyle opinii, ale ogólne przekonanie jest takie, że wcielając w życie powyższe postulaty, strzelamy sobie w kolano, a każdy szef klubu cięgnie wózek w swoją stronę. A więc nic nowego.
Zgadzam się ze Sławomirem Kryjomem. Komuś najwyraźniej nie pasuje, że Fogo Unia Leszno zdominowała PGE Ekstraligę, będąc seryjnie zdobywającym tytuły DMP hegemonem. Przy czym rola polskich młodzieżowców w sukcesach była wręcz nie do przecenienia.
ZOBACZ WIDEO: Trener ROW-u zdradza, kto z obecnego składu dostanie szansę w Ekstralidze
CZYTAJ TAKŻE: Cegielski: Zmiany w regulaminie? Kluby myślą tylko o sobie
Mamy nagradzać za szkolenie juniorów, a za chwilę okaże się, że takie osoby jak Roman Jankowski arcymistrz trenerskiego rzemiosła, będą bezużyteczne. Ockniemy się pewnie dopiero, gdy nasza młodzieżowa reprezentacja kilka razy dostanie baty w finałach DMŚJ (o ile się do nich dostanie). Przecież to nic innego jak powrót do starego systemu, tego co było kiedyś. Czyli co, wtedy się nie sprawdziło, a teraz będzie okej? Gdzie tu sens, gdzie logika? I czy naprawdę tych żużlowców do 21. roku życia jest aż tak wielu żeby znacząco podnieśli poziom ligi? Śmiem wątpić. IMŚJ nie zwala mnie w tym roku z nóg.
Prezesi też są siebie warci. Zapraszają do tańca, tylko każdy pląsa na swoją nutę i po innej stronie parkietu. Najlepiej żeby ich spojrzenia się nie spotkały. Na środku, w roli pięknej damy, paraduje pociągający za sznurki człowiek z PZM, o którego względy walczy cała ósemka. I każdy szepcząc na ucho, albo prowadząc w ustronne miejsce chce mu przeforsować swoje racje.
Zamiast iść razem pod rękę, wypracowywać kompromisy, dążyć do wspólnego dobra zachowujemy się jak Kargul z Pawlakiem. Najpierw się do siebie uśmiechamy, by za chwilę drugiej stronie podłożyć nogę. Już sam nie wiem, czy z tego wszystkiego śmiać się, czy płakać. W tym, że nic się nie zmieni utwierdzają mnie kolejne informacje płynące z platform komunikacyjnych.
Wzajemne oskarżenia o podbieraniu zawodników. Jeden świętszy od drugiego, poucza następnego, trzeci się śmieje, czwarty łapie za głowę, a piąty myśli, co zrobić żeby szósty miał gorzej. Paranoja. A trzeba sobie zdać sprawę, że zakulisowe rozgrywki, które docierają do opinii publicznej, to tylko promil całości. Kiedyś jeden z byłych prezesów powiedział mi, że był na coś dogadany z innym. Po zakończonym spotkaniu wystarczyło, że trzasnął drzwiami i już układał się z następnym, nagabując na tego, z którym pierwotnie dobił targu. No pomieszanie z poplątaniem. Jestem pełen podziwu, że oni jeszcze się w tym łapią.
Skoro jest tam tak "wesoło" i dość przaśnie, mam propozycję projektu swoich korekt w przepisach. Właśnie tych, które są największą kością niezgody. Idźmy na kompromis i nie zaprzątajmy sobie w ogóle głowy tymi młodzieżowcami. Sześciu zawodników w meczowym zestawieniu, ale bez żadnego juniora. No chyba, że wywalczy sobie miejsce w składzie. W końcu zwykło się mawiać, że jak ktoś jest dobry, to da sobie radę. Wyeliminujemy i wyplenimy tym sposobem bylejakość. A i mecze będą bardziej zacięte, bo składy będą złożone z samych wysokiej klasy zawodników. O to przecież chodzi. Widowiska muszą być ciekawe.
CZYTAJ TAKŻE: Leszno ma żużel w DNA. Fogo Unia jak FC Barcelona
Dalej. Poddaję pod rozwagę pomysł, aby każdy klub miał swój regulamin. Jak Sparcie najbardziej odpowiada jazda jednym obcokrajowcem na pozycji juniora, droga wolna. Falubaz narzekał, że ma piątkę świetnych seniorów, ale dziurę wśród młodzieżowców, niech dokooptuje kolejnych, proszę bardzo. W czym problem? To tak na szybko. Jakbyście posiedli jakieś pomysły uzdrawiające polski żużel, zapraszam do dyskusji. A nuż, widelec, coś się naszym działaczom spodoba.