Spotkanie miało bardzo wyrównany przebieg. Na początku na nieznaczym prowadzeniu znaleźli się rybniczanie, później gospodarze doprowadzili do remisu, a następnie osiągnęli minimalną przewagę. Ostatecznie Arged Malesa TŻ Ostrovia zwyciężyła 46:44.
Taki rezultat nie do końca zadowolił trenera beniaminka Nice 1. Ligi Żużlowej. - Myślę, że taki wynik, jaki był w rundzie zasadniczej (47:42 - dop. MK) byłby bardziej satysfakcjonujący, ale jak się nie ma, co się lubi, to się lubi, co się ma. Mecz wygrany. Pewnie, że by się chciało więcej, ale takie jest życie - ocenił Mariusz Staszewski w pomeczowej rozmowie z portalem WP Sportowe Fakty.
Ostrowianie dysponowali lepszymi startami niż podczas poprzednich spotkań ligowych. Gospodarze niedzielnego pojedynku nie ustrzegali się jednak błędów na dystansie. W biegu nr 3 po dobrym wyjściu spod taśmy Tomasz Gapiński i Sam Masters przeszkodzili sobie i zamiast zwycięstwa, było 1:5.
- Część była wygrana, część przegrana. Były wyścigi, gdzie przegrywaliśmy starty na 1:5. Trudno to oceniać pod względem startów. Jechaliśmy z mocną drużyną, faworytem rozgrywek - skomentował Staszewski.
Drugi mecz finału Nice 1. Ligi Żużlowej pomiędzy PGG ROW-em Rybnik a Arged Malesa TŻ Ostrovia odbędzie się w niedzielę, 15 września o godz. 14.30 na Stadionie Miejskim w Rybniku. Zwycięzca dwumeczu uzyska prawo startu w PGE Ekstralidze.
Czytaj także:
- Ostrovia - ROW: Szczepaniak kwestionuje decyzję sędziego. "Na wejściu w łuk poczułem dotyk"
- Siódemka Nice 1. LŻ.: Posucha wśród juniorów. Troy Batchelor pracuje na kontrakt w PGE Ekstralidze
ZOBACZ WIDEO Prezes Ostrovii edukuje kibiców. Chce, żeby zrozumieli, że kasa na Ekstraligę może być za 2 lata