Bartłomiej Ruta, WP SportoweFakty: Po rundzie zasadniczej można powiedzieć, że plan wykonaliście. Było lekko i przyjemnie dla Fogo Unii?
Piotr Pawlicki, kapitan Fogo Unii Leszno, reprezentant Polski: To nie był dla nas łatwy sezon. Wiem, że patrząc na tabelę, gdzie wygraliśmy sezon zasadniczy, będąc na czele stawki przez jego zdecydowaną część, to może tak wyglądać, ale nie było lekko i przyjemnie. Do każdego rywala podchodziliśmy tak samo skoncentrowani i w każdym meczu przytrafiały się nam lepsze i słabsze wyścigi. Koncentracja i pokora dla każdego rywala to klucz do sukcesu, bo w tej lidze nie można nikogo lekceważyć.
Teraz czeka was mecz w Częstochowie. Ograliście tam forBET Włókniarz bardzo wysoko, bo aż 59:31. Janusz Kołodziej śmiał się wtedy, że wynik wygląda bardziej jak godzina niż rywalizacja żużlowa. Teraz pewnie będzie podobnie?
Włókniarz złapał ostatnio gaz i spotkanie na ich torze zapewne nie skończy się takim samym wynikiem jak w rundzie zasadniczej. Ich zawodnicy zagraniczni punktują, lepszą dyspozycję niż w trakcie pierwszej rundy mają też Adrian Miedziński i Paweł Przedpełski, więc będzie o wiele trudniej niż w poprzednim spotkaniu. Oczywiście chcemy tam wygrać i damy z siebie wszystko, ale to jest faza finałowa i rywalizacja będzie o wiele trudniejsza.
Czytaj także: Rusiecki chce zachować skład na przyszły rok
Trafienie na Włókniarz to chyba jednak dobry układ dla was? Patrząc przez pryzmat rundy zasadniczej, jesteście trochę bliżej tytułu.
Jeszcze raz podkreślam, że to, co było, już teraz nie ma kompletnie wpływu na dalszą część rozgrywek. W zasadzie każda z czterech drużyn, które awansowały do play-off, ma szanse na tytuł. To zrozumiałe, że chcemy go wygrać, ale rywale również. Cała czwórka to najmocniejsze zespoły PGE Ekstraligi i żaden rywal nie odpuści.
ZOBACZ WIDEO Jamróg czeka na decyzję Sparty. Drabika się nie boi
Wybiegnijmy więc trochę do przodu, kogo Fogo Unia chciałaby zobaczyć ze sobą w finale?
Jeśli, podkreślam, jeśli uda nam się pokonać Włókniarz Częstochowa, to nie robi nam to różnicy czy w finale spotkamy się z Wrocławiem, czy Zieloną Górą. Wiem, że fani Unii od lat uwielbiają pojedynki z tymi drugimi i uchodzą one niemalże za lokalne derby, ale dla nas to nie jest najważniejsze. Jeśli chcesz być mistrzem, musisz jechać z każdym.
Skupmy się teraz trochę na panu. Początek sezonu był rewelacyjny. Była pan najskuteczniejszym Polakiem w lidze. Teraz dyspozycja trochę jednak opadła.
Patrząc na suche liczby, można odnieść takie wrażenie, ale choćby w ostatnim meczu we Wrocławiu rozsypał mi się najlepszy silnik. Po prostu pech. Myślę, że gdyby nie ten fakt, to do końca zawodów nikt by mnie nie pokonał. Pokazał to zresztą poprzedni mecz z Get Well w Lesznie, gdzie zdobyłem komplet punktów. Faktycznie jednak początek sezonu miałem lepszy, ale o tym, że w drugiej jego części moje statystyki trochę spadły, decydujący był fakt, że każdy z rywali się zgrywał, dopasowywał i dostrajał swój sprzęt tak, jak tego chciał. Początek sezonu, jeśli jesteś spasowany i masz szybki sprzęt, jest zawsze łatwiejszy by wykręcać wysokie rezultaty. Teraz jesteśmy w decydującej fazie i o punkty jest trudniej, ale ja jestem i tak zadowolony ze swojej postawy. Poza tym, jak wspomniałem, straciłem kilka punktów na defektach. Zdarzają się takie przypadki i jest to zwykły pech.
Zobacz również: sekret Fogo Unii tkwi w tunerze?
A tajemnicą szybkości i wysokich wygranych Fogo Unii i pana są silniki od Ashleya Hollowaya?
Ja mogę potwierdzić, że posiadam kilka silników od Hollowaya. Dobrze mi się z nim współpracuje i nie mogę narzekać. Jeśli chodzi o kolegów z zespołu, to nie chcę się za nich wypowiadać, bo nie zaglądam, na czym oni jeżdżą. To trzeba ich pytać.
Tak na zakończenie pytanie, czy prezes Piotr Rusiecki już zaplanował kolejnego grilla z zespołem? Widzieliśmy, że wspólne jedzenie steków u prezesa wydatnie pomogło przed meczem we Wrocławiu? Jest obietnica kolejnej integracji?
My z prezesem się nie umawiamy, czy nie obiecujemy sobie. Jeśli najdzie nas ochota, to po prostu się spotykamy. Ostatnie grillowanie przed meczem we Wrocławiu nie było żadną formą integracji, bo my jako zespół jesteśmy świetnie zintegrowani. Po prostu chcieliśmy się spotkać w naszym gronie, a że wszystkim pasowało, to udało się to zorganizować. Czy kolejne spotkanie będzie przed jakimś meczem, czy może w październiku albo może zimą też nie wiadomo. Wszystko zależy od chwili i potrzeby.