Jeśli truly.work Stal chce uniknąć spotkań barażowych, to musi pokonać na własnym torze forBET Włókniarz. Najlepiej, żeby była to wygrana za trzy punkty. Przypomnijmy, że w pierwszym spotkaniu padł wynik 47:43 dla ekipy Marka Cieślaka. - O Stal nie martwię się w ogóle. Wróci Anders Thomsen i drużyna będzie wyglądać zupełnie inaczej - mówi nam Władysław Komarnicki.
Zgarnięcie pełnej puli przez gorzowian wcale nie musi jednak wystarczyć. Stal musi również liczyć, że Speed Car Motor przegra w Grudziądzu, a to dla Komarnickiego wcale nie jest takie oczywiste. - Nie będę ukrywać, że mocno martwię się o grudziądzan - podkreśla prezes honorowy gorzowskiego klubu.
Zobacz także: Baraże o PGE Ekstraligę niemal na pewno dojdą do skutku. Nawet jeśli ich wynik nie będzie mieć znaczenia
- Po wakacyjnej przerwie wyraźnie zeszło z nich powietrze. Byłem zaskoczony, że zjechali z drogi do play-off. Pod względem mentalnym trudno wyobrazić sobie coś gorszego. Oni byli już jedną nogą w czwórce, a ostatecznie musieli obejść się tylko smakiem. Po czymś takim nie jest łatwo o mobilizację. Bardzo im współczuję, bo to dobrze poukładany klub. Wszystko będzie zależeć od sztabu szkoleniowego i zarządu. To oni muszą wpłynąć na zawodników i odpowiednio ich nastroić - tłumaczy.
Co ciekawe, możliwy jest nawet scenariusz, że Speed Car Motor zakończy sezon na piątym miejscu. Stanie się tak, jeśli lublinianie wygrają w Grudziądzu. - Taki wynik dla beniaminka to jak mistrzostwo świata. Na pewno będzie im nam tym zależeć. Są na fali. Nieźle radzą sobie na twardych torach. Poza tym Falubaz przetarł szlak. Pokazał, jak należy zachowywać się w Grudziądzu, żeby zrealizować pewien cel. Lublinianie na pewno spróbują tego samego - podsumowuje Komarnicki.
Zobacz także: Wiemy, dlaczego trener Chomski nie wpisał Jakobsena w awizowanym składzie
ZOBACZ WIDEO Paniom jest ciężko w męskim świecie. Z Klaudii Szmaj zrobiono maskotkę